Wtorek 14 Maja 2024r. - 135 dz. roku,  Imieniny: Bonifacego, Julity, Macieja

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 04.11.07 - 20:31     Czytano: [1920]

Wierzchołek góry lodowej

9 października sejmowa Komisja Śledcza do zbadania nieprawidłowości w działaniach organów Państwa w procesie przekształceń niektórych banków zakończyła swoje prace i przyjęła częściowy raport. Częściowy - gdyż na początku prac przyjęto listę 22 zagadnień, które członkowie komisji mieli zbadać. Samorozwiązanie Sejmu pokrzyżowało te plany, dlatego raport obejmuje zaledwie dwie sprawy, którymi zdążyła zająć się komisja. Są to jednak sprawy wielce charakterystyczne dla funkcjonowania systemu bankowego w III RP.

Rodzinny interes Balcerowiczów
Na początku komisja zajmowała się konfliktem interesów wynikających z powiązań personalnych między fundacją Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych (CASE) a Narodowym Bankiem Polskim i Komisją Nadzoru Bankowego. Prezesem fundacji jest Ewa Balcerowicz, a wieloletnim szefem Rady Fundacji i Rady Naukowej CASE był jej mąż Leszek Balcerowicz, który w latach 2001-2007 pełnił funkcję prezesa NBP i jednocześnie szefa KNB. Komisja Śledcza ustaliła, że w tym okresie licznych wpłat na rzecz CASE dokonywały zarówno NBP (łącznie 168559 zł), jak i banki komercyjne, co do których KNB wydawała decyzje. Oto podane w raporcie fakty:

- 18 stycznia 2001 r. KNB wydała zezwolenie na objęcie przez BRE Bank akcji Banku Częstochowa, uprawniających do wykonania 75 proc. głosów podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Banku. 4 dni później BRE Bank wpłacił na rzecz CASE 40750 zł.

- 7 marca 2001 r. KNB wydała zezwolenie na nabycie przez ING Bank akcji Banku Śląskiego, uprawniających do wykonywania ponad 75 proc. głosów podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Banku. 19 dni później ING Bank Śląski wpłacił na rzecz CASE 60 tys. zł.

- 12 grudnia 2001 r. KNB wydała zezwolenie na nabycie przez Commerzbank praw z akcji BRE Banku, uprawniających do wykonywania ponad 33 proc. głosów (nie więcej niż 50 proc.) podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Banku. 21 września 2001 r. BRE Bank wpłacił na rzecz CASE 40750 zł.

- 5 czerwca 2002 r. KNB wyraziła zgodę na powołanie Andrzeja Podsiadły na stanowisko prezesa Zarządu PKO BP. Ponadto 8 października 2002 r. KNB wyraziła zgodę na nabycie przez PKO BP zorganizowanej części przedsiębiorstwa bankowego Bankgesellschaft Berlin (Polska) przeznaczonej do prowadzenia detalicznej bankowości elektronicznej pod nazwą handlową "Inteligo", działającą pod nazwą Centrum Obsługi Bankowości Detalicznej. 18 lutego 2002 r. PKO BP wpłacił na rzecz CASE 30 tys. zł.

- 18 listopada 2002 r. KNB wyraziła zgodę na połączenie BRE Banku i Banku Częstochowa przez przeniesienie majątku Banku Częstochowa na BRE Bank w zamian za akcje. 19 dni wcześniej BRE Bank wpłacił na rzecz CASE 43750 zł.

- 11 września 2003 r. KNB wydała zezwolenie na wykonanie przez UniCredito Italiano, za pośrednictwem Pekao SA, prawa ponad 10 proc. głosów (nie więcej niż 20 proc.) na WZA Wschodniego Banku Cukrownictwa. 19 dni później Pekao SA wpłacił na rzecz CASE 20 tys. zł.

- 12 listopada 2003 r. KNB rozpatrzyła informację przedstawioną przez ING Bank na temat wywiązywania się z zobowiązań złożonych KNB w 2001 r., dotyczących notowania akcji ING Banku Śląskiego na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie i obniżenia udziału w akcjonariacie banku do 75 proc. 28 marca 2003 r. ING Bank Śląski wpłacił na rzecz CASE 30 tys. zł.

- 7 lipca 2004 r. KNB wydała zezwolenie na wykonywanie przez Commerzbank, za pośrednictwem spółki zależnej - BRE Banku - prawa ponad 75 proc. głosów na WZA Rheinhyp-BRE Banku Hipotecznego. 5 dni wcześniej BRE Bank wpłacił na rzecz CASE 25 tys. zł.

Dla członków Komisji Śledczej nie ulega wątpliwości, że doszło tu co najmniej do konfliktu interesów. Przesłuchanie Leszka Balcerowicza nie doszło jednak do skutku, gdyż Trybunał Konstytucyjny wyrokiem z 21 września 2006 r. przesądził, iż sejmowa komisja nie jest uprawniona do badania działalności podmiotów prywatnych oraz kontroli NBP i działalności jego organów. W raporcie nie można więc było rozstrzygnąć, czy doszło do naruszenia prawa albo zasad etycznych przez prezesa NBP oraz przedstawicieli fundacji CASE.

Nieważna umowa
Druga, znacznie obszerniejsza część tego dokumentu zajmuje się sprawą prywatyzacji Banku Śląskiego w latach 1993-1994. Komisja stwierdziła, iż w toku tej prywatyzacji doszło do licznych nieprawidłowości. Po pierwsze, zbycie 2.400.000 akcji BŚ na rzecz ING Banku umową z 15 grudnia 1993 r. i 13 stycznia 1994 r. miało miejsce z naruszeniem art. 23 ust. 1 i 2 ustawy o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. Nastąpiło ono po unieważnieniu przetargu, który to akt był jak najbardziej uprawniony. Jednakże z momentem unieważnienia przetargu zbywanie akcji dla dużych inwestorów przestało jakkolwiek podlegać postanowieniom prospektu emisyjnego. Potwierdza to zresztą fakt, że pismem z 28 października 1993 r. wiceminister Stefan Kawalec w imieniu ministra finansów dokonał zmiany prospektu poprzez wskazanie nowej podstawy ustalenia ceny dla oferty publicznej. Z punktu widzenia unormowań art. 23 wspomnianej ustawy, działania odnoszące się do puli akcji objętej uprzednio przetargiem rozpoczęły się od nowa.

Jak wynika z ustaleń komisji, brak jest potwierdzenia prezentowanej przez Stefana Kawalca, Sławomira Sikorę i Marka Borowskiego tezy, że nastąpiło wówczas nowe zaproszenie do rokowań. Brak jest dokumentu, który wskazywałby na warunki tego zaproszenia, nie wspominając już o tym, że w całej rozciągłości wyklucza to samo brzmienie zawartej pomiędzy ministrem finansów a ING Bankiem umowy przedwstępnej sprzedaży akcji. Według komisji, można byłoby rozumieć formułowane przez wyżej wymienionych świadków potrzeby zrealizowania sprzedaży puli inwestorskiej, wobec słabych wyników przetargu, gdyby miały one potwierdzenie w dokumentach. Jak zostało ustalone, uczestniczący w przetargu późniejszy nabywca akcji ING Bank nie został odrzucony nie z powodów formalnych (kwestia 18-minutowego spóźnienia), lecz z przyczyn merytorycznych, z uwagi na postawione warunki sine qua non. Warunki te wszakże, jak wynika z zawartego pomiędzy Ministerstwem Finansów a ING Bankiem porozumienia z 13 stycznia 1994 r., zostały jednak w całości zaakceptowane. Tym samym, to swoim działaniem Ministerstwo Finansów unieważniło przetarg z udziałem oferenta, któremu jednak - na warunkach zawartych w ofercie - akcje następnie sprzedało. Ministerstwo Finansów wreszcie, nie akceptując warunków sine qua non (później zaakceptowanych) pozbawiło się możliwości poznania zaoferowanej przez ING Bank ceny w przetargu. Trudno obecnie stwierdzić, czy była ona wyższa niż cena w umowie z 15 grudnia 1993 r., ale pamiętać należy, że był to przetarg, w którym nie można z reguły zakładać, iż wystarcza zaoferowanie ceny minimalnej - przeciwnie, przetarg wymusza odpowiednią podwyżkę.

Dlatego też, zdaniem komisji, powyższe ustalenia i wnioski uzasadniają stanowisko, iż do zawarcia umowy sprzedaży akcji na rzecz ING Banku doszło wskutek prowadzonych indywidualnie rokowań, zapoczątkowanych (jak wynika z preambuły umowy przedwstępnej z 15 grudnia 1993 r.) ofertą Skarbu Państwa złożoną ING Bankowi. Taki tryb sprzedaży nie był przewidziany ustawie i aby go zrealizować, konieczna była zgoda Rady Ministrów. Ponieważ zgody takiej nie udzielono, sprzedaż akcji dokonana umową z 13 stycznia 1994 r. jest nieważna.

Jak naruszano ustawę
Również z naruszeniem art. 23 ust. 1 i 2 ustawy o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych zawarto Porozumienie Akcjonariuszy pomiędzy Skarbem Państwa i ING Bankiem z 13 stycznia 1994 r. Wprawdzie porozumienie to automatycznie nie dawało ING Bankowi prawa do jednostronnego nabycia akcji Banku Śląskiego, ale postanowienia tej umowy powodowały, że wykluczone było przeprowadzenie zbycia 2.400.000 akcji Banku Śląskiego należących do Skarbu Państwa według ogólnych reguł, zapisanych w art. 23 ust. 1 wspomnianej ustawy. Nawet bowiem po upływie trzyletniego zakazu zbycia tej ilości akcji, Skarb Państwa został związany prawem pierwokupu, co oznacza, iż zbywanie tych akcji musiałoby odbywać się w szczególny sposób, tj. umową warunkową z zastrzeżeniem, że ING nie skorzysta ze swego prawa. W ocenie komisji na takie zastrzeżenia minister finansów winien był uzyskać zgodę Rady Ministrów. Naruszenie ustawy nie czyni automatycznie nieważnym zawartego pomiędzy Ministerstwem Finansów a ING Bankiem porozumienia z 13 stycznia 1994 r., jednakże jest wyraźnym wykładnikiem, iż minister finansów nie był uprawniony porozumienia o takiej treści zawierać.

Do oczywistego - w ocenie komisji - naruszenia art. 23 ust. 1 i 2 ustawy o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych doszło również przy zbywaniu 369970 akcji Banku Śląskiego przez bezpośrednie zlecenia maklerskie składane w imieniu ministra finansów w okresie styczeń-kwiecień 1994 r. Zbywanie to było przecież udostępnianiem akcji osobom trzecim. Bezpośrednia sprzedaż na giełdzie papierów wartościowych nie ma - co jest okolicznością przesądzającą - waloru publicznego (jawnego), który charakteryzuje wszystkie z trzech trybów zbywania akcji prywatyzowanego przedsiębiorstwa, wymienionych w art. 23 ust. 1 ustawy. Co więcej, zabieg rozdrabniania zleceń powodował zatajenie operacji nawet przed instytucjami nadzoru nad rynkiem papierów wartościowych, co wskazuje, że akcje były zbywane wręcz potajemnie, co w sposób ewidentny stanowi działanie sprzeczne z przepisami ustawy. Nie budzi wątpliwości, że przedstawiciele Ministerstwa Finansów nie mieli zgody Rady Ministrów na te operacje. Oznacza to, że realizacja tych zleceń także dotknięta jest sankcją nieważności, przewidzianą w art. 23 ust. 3 wspomnianej ustawy.

Również z naruszeniem art. 23 ust. 1 i 2 ustawy o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych zbyte zostało 1.937.000 akcji Banku Śląskiego ING Bankowi umową sprzedaży z 24 lipca 1996 r., kiedy to zbyto ING Bankowi łącznie 28,2 proc. akcji BŚ. Jak wynika z ustaleń komisji, tylko bowiem pakiet 671184 akcji BŚ - jako objęty zaproszeniem do rokowań - mógł być zbyty, gdyż spełniono wymagania zawarte we wspomnianej ustawie. W sprawie nie budzi najmniejszych wątpliwości, że zbycie dalszego pakietu akcji (1.937.000) odbyło się wskutek dwustronnych rokowań, bez jakichkolwiek publicznych informacji i umożliwienia innym inwestorom konkurowania o nabycie tak znacznego pakietu akcji. Minister finansów winien był uzyskać zgodę Rady Ministrów, gdyż tylko taka zgoda umożliwiała zbycie akcji poza jakąkolwiek z procedur przewidzianych w ustawie. W ocenie komisji sprzedaż pakietu dokonana umową z 24 lipca 1996 r. jest nieważna.

Połowę banku sprzedano bezprawnie
Podsumowując powyższe, komisja podkreśliła, że z naruszeniem Ustawy o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych sprzedano 4.706.970 akcji Banku Śląskiego, czyli 50,8 proc. wszystkich akcji tego banku. Oznacza to, że gdyby - w związku z zaistnieniem sankcji nieważności - akcje te miałyby być z powrotem w posiadaniu Skarbu Państwa, byłby on większościowym akcjonariuszem (oczywiście przy założeniu utrzymania stanu kapitału zakładowego BŚ na pierwotnym poziomie). Oczywiście jest to tylko sygnalizacja potencjalnego skutku, gdyż z uwagi na wykonanie transakcji, o których wyżej mowa, w obrocie giełdowym, nie można z góry przyjąć skutku w postaci takiej, że skoro zbycie było nieważne, to Skarb Państwa nadal jest większościowym akcjonariuszem BŚ. Według wstępnej oceny prawnej komisji, skuteczności zbycia akcji (czyli przejścia praw akcyjnych na nabywców) nie da się zakwestionować.

Lista winnych
W ocenie Komisji Śledczej, za zaistnienie powyższych nieprawidłowości odpowiadają:

- ówczesny minister finansów Marek Borowski (dziś jeden z liderów LiD), ówczesny wiceminister Stefan Kawalec (do niedawna doradca PO) oraz ówczesny dyrektor Departamentu Systemu Bankowego i Instytucji Finansowych Ministerstwa Finansów Sławomir Sikora (obecnie prezes Banku Handlowego), którzy z racji sprawowanych funkcji oraz powierzonych im obowiązków dopuścili do sprzedaży w okresie grudzień 1993 r. - styczeń 1994 r. 2.400.000 akcji Banku Śląskiego ING Bankowi, w oparciu o rokowania, które nie były poprzedzone publicznym zaproszeniem do tychże rokowań, bez uzyskania uprzedniej zgody Rady Ministrów na dokonanie tej sprzedaży;

- M. Borowski, S. Kawalec, S. Sikora i ówczesny kierownik Ministerstwa Finansów (po dymisji Borowskiego) Henryk Chmielak, którzy z racji sprawowanych funkcji oraz powierzonych im obowiązków dopuścili do sprzedaży w okresie styczeń-kwiecień 1994 r. 369970 akcji Banku Śląskiego w oparciu o zlecenia maklerskie sprzedaży w obrocie giełdowym, partiami poniżej 1000 akcji, która to sprzedaż nie była poparta ofertą ogłoszoną publicznie, bez uzyskania uprzedniej zgody Rady Ministrów na dokonanie tej sprzedaży;

- ówczesny minister finansów Grzegorz Kołodko, wiceminister Ryszard Pazura, dyrektorzy Departamentu Systemu Bankowego i Instytucji Finansowych Ministerstwa Finansów Jarosław Biernacki i Wiesław Federowicz oraz wicedyrektor tego departamentu Mirosław Bojańczyk, którzy z racji sprawowanych funkcji oraz powierzonych im obowiązków dopuścili do sprzedaży 1.937.000 akcji Banku Śląskiego ING Bankowi umową sprzedaży z 24 lipca 1996 r., na podstawie rokowań, które nie były poprzedzone publicznym zaproszeniem do tychże rokowań, bez uzyskania uprzedniej zgody Rady Ministrów na dokonanie tej sprzedaży.

Paweł Siergiejczyk
Nasza Polska

............

Opozycja broniła swoich interesów

Z posłem Adamem Hofmanem (PiS), przewodniczącym Komisji Śledczej do zbadania nieprawidłowości w działaniach organów państwa w procesie przekształceń niektórych banków, rozmawia Paweł Siergiejczyk.

- W poprzedniej kadencji Sejmu działały trzy komisje śledcze, które zakończyły swoje prace obszernymi raportami. W tej kadencji mieliśmy tylko jedną komisję - tę, którą Pan kierował - a jej raport obejmuje tylko dwa zagadnienia spośród kilkudziesięciu planowanych. Czy to oznacza, że zapał posłów był w tej kadencji mniejszy, czy może same komisje śledcze nie są już tak potrzebne?

- Komisje śledcze bardziej przydają się w sprawach, którymi już dziś nie zajmuje się prokuratura i inne organy państwa, ale niewątpliwie nadal są potrzebne. Poza tym w ostatnich dwóch latach mieliśmy do czynienia ze znacznie większym sprzeciwem opozycji i Trybunału Konstytucyjnego wobec naszej komisji niż wobec którejkolwiek z komisji w poprzednim Sejmie. Nawet Józef Oleksy w swoim pijackim zwidzie mówił - w przypływie szczerości - że ta komisja dlatego jest tak atakowana, bo dotyka spraw fundamentalnych, czyli źródeł finansowania wielu przedsięwzięć i grup, które w III RP miały się świetnie. Tak więc prace komisji opóźnił swoim wyrokiem Trybunał Konstytucyjny, jak też posłowie PO i SLD, co jest zresztą zrozumiałe, gdyż to ich w głównej mierze dotyczą sprawy, którymi zajmowała się komisja.

- Problemy ze strony opozycji, jak i Trybunału zaczęły się w momencie, gdy chcieliście przesłuchać dwoje bardzo ważnych polityków - byłych prezesów NBP Leszka Balcerowicza i Hannę Gronkiewicz-Waltz. Nie ma Pan wrażenia, że w ten sposób naruszyliście jakieś bardzo ważne interesy?

- Zasadniczy cios w komisję - wyrok Trybunału - miał miejsce przy próbie przesłuchania Leszka Balcerowicza. Do tego przesłuchania w końcu nie doszło, choć - jak wynikało z sondaży - większość Polaków uważała, że powinno do niego dojść. Podobnie stało się w przypadku Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ale co ciekawe: za niestawienie się na przesłuchanie nałożyliśmy na panią Gronkiewicz-Waltz karę i sąd okręgowy uznał, że ta kara została słusznie nałożona. Tak więc sąd przyznał nam rację, iż była prezes NBP powinna zeznawać przed komisją. Tymczasem ona sama przyjęła doktrynę, że nie wszyscy są równi wobec prawa - doktrynę, której twórcą był prezydent Aleksander Kwaśniewski ze swoim tańczeniem i śpiewaniem przed komisją. Najwyraźniej w głowach pana Balcerowicza i pani Gronkiewicz-Waltz obowiązuje przekonanie, iż oni są ważniejsi od prawa. Z tym przekonaniem walczymy przez ostatnie dwa lata i mam nadzieję, że z sukcesami.

- Jak Pan ocenia postawę posłów PO i SLD w trakcie prac komisji?

- Oceniam jednoznacznie: jako obronę swoich interesów. Posłanka Małgorzata Ostrowska broniła swoich kolegów z SLD, którzy w swoim czasie odpowiadali za prywatyzację, a posłowie Platformy bronili swoich kolegów z KLD, którzy również odpowiadali za prywatyzację. Bo nie ulega przecież wątpliwości, że to SLD i KLD prywatyzowały polskie banki. A kiedy ta obrona okazała się nieskuteczna, postanowili wyjść z komisji, by móc powiedzieć mediom i opinii publicznej: patrzcie, PiS z koalicjantami dorwał się do komisji i teraz będzie rozliczał opozycję, więc komisja ma charakter czysto polityczny. Jak nieprawdziwa to teza, najlepiej widać po naszym raporcie - wyważonym, skonstruowanym w sposób merytoryczny, z bardzo dobrymi wnioskami prawnymi. Komisja prowadziła więc merytoryczną pracę, zaś opozycja chciała jednego: by ta komisja nie pracowała, a jej wnioski były jak najmniej wiążące.

- Ale musi Pan przyznać, że bez posłów tych dwóch partii pracowało się wam lepiej...

- Bez posłów tych dwóch partii w ogóle się pracowało, bo dopóki oni byli w komisji, tak naprawdę nie było pracy, lecz ciągła walka polityczna, ciągłe utarczki i ataki słowne. Gdyby oni postanowili trwać do samego końca, moim zdaniem komisja do niczego by nie doszła. Summa summarum okazało się to więc dobrą decyzją dla komisji.

- Jakich spraw, na które nie starczyło wam czasu, najbardziej Pan żałuje?

- Przede wszystkim żałuję, że zabrakło czasu na wątek, który nam się rysował - zarówno jako odprysk sprawy Banku Śląskiego, jak i przesłuchania gangstera "Olsena" - czyli sprawę Banku Turystyki i udziału w niej Aleksandra Kwaśniewskiego, a co za tym idzie - tworzenia finansowej potęgi Juventuru. Ten wątek był bardzo, bardzo ciekawy i mógł być rozwojowy, bo dotyczył różnych istotnych postaci. Równie interesująca jest sprawa BIG Banku, w której pojawiają się pieniądze FOZZ. Można bez przesady powiedzieć, że jest to matka wszystkich afer: tam towarzysze znający się jeszcze z ZSMP i PZPR postanowili - po przetestowaniu tego mechanizmu na Banku Turystyki - zrobić duży skok na kasę. I właśnie w BIG Banku widać wszystkie ważniejsze nazwiska nomenklatury: Kwaśniewskiego, Urbana, Przywieczerskiego, Olechowskiego. Także udział WSI był tam niebagatelny. Dlatego bardzo żałuję, że nie dotknęliśmy tej sprawy, bo to by było potężne trzęsienie ziemi.

- Czy zamknięte przesłuchanie skruszonego gangstera "Olsena" było ciekawe?

- Z jednej strony ciekawe, bo zasygnalizował nam niektóre kierunki poszukiwań, a z drugiej - nieciekawe, gdyż odmawiał składania zeznań powołując się na swoją sytuację w prokuraturze, do czego zresztą miał prawo. Stąd też na pewno ciekawsze są akta prokuratury, które miały dojść do komisji, ale niestety w tej kadencji nie zdążyliśmy się nimi zająć.

- A czy w następnej kadencji prace komisji powinny być kontynuowane?

- Moim zdaniem powinny, choć nie wiem, czy w tej formie, czy może w jakiejś rozszerzonej - np. jako komisji do spraw prywatyzacji w ogóle, nie tylko banków. Ale kontynuacja być powinna, bo nawet jeśli prokuratura uzna, że niektóre sprawy są już przedawnione, to sama wiedza dla potomnych i doświadczenie, jakie z niej płynie, jest bardzo cenne. A przecież zawsze zarzucało się nam, że rząd PiS zajmuje się rozliczeniami, przeszłością, historią. My pokazaliśmy, że rząd zajmuje się przyszłością i rządzeniem, a komisja śledcza w Sejmie zajmuje się rozliczaniem pewnych rzeczy z przeszłości. To chyba odpowiedni podział ról.

- Czy z pracy w komisji ma Pan poczucie satysfakcji, czy raczej niespełnienia?

- Na pewno trochę niespełnienia, bo zaczynaliśmy dotykać spraw kluczowych, ale z drugiej strony cieszę się, że mimo trudnych warunków, w jakich mnie i mojemu poprzednikowi, Arturowi Zawiszy, przyszło pracować, udało nam się dokończyć chociaż część zamierzonych prac, czego efektem jest przyjęty raport.

- Dziękuję za rozmowę.

(Nasza Polska)

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

14 Maja 1983 roku
W wyniku pobicia przez funkcjonariuszy MO zmarł Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej. Nigdy nie ukarano sprawców mordu


14 Maja 1938 roku
Urodziła się Elżbieta Czyżewska, aktorka filmowa i teatralna.


Zobacz więcej