Wtorek 14 Maja 2024r. - 135 dz. roku,  Imieniny: Bonifacego, Julity, Macieja

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 05.10.08 - 12:13     Czytano: [2606]

Euroland w 2012 r.?



Deklaracja o przyjęciu w 2011 r. to był fajerwerk, Donald Tusk wycofał się z tego i przesunął datę o rok

Wielu ekspertów potwierdza: premier Donald Tusk "przestrzelił" się, deklarując kilkanaście dni temu wprowadzenie euro w Polsce już w 2011 r. Na pewno dobrze o tym wiedział, ale postanowił zarzucić model premiera leniwego, lelum polelum i stać się premierem bardziej wyrazistym, strzelając choćby ze ślepaka. O wprowadzeniu euro za trzy lata, a jeśli miałoby to nastąpić na początku wspomnianego 2011 r., to za dwa i trzy miesiące, szef rządu poinformował podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Gdyby nie ta niespodziewana wypowiedź, premier prawdopodobnie tak cicho jak na otwarcie obrad do Krynicy przyjechał, bez fajerwerków by z niej wyjechał. To był news dla gazet. Wiadomo było, że na taką deklarację premiera, choćby była nierealna, natychmiast zareaguje rynek, złotówka się umocni, aż eksporterzy jękną. Z góry było też wiadomo, że przynajmniej jedna lub dwie wysoko nakładowe gazety poświęcą sporo miejsca na sondaże, które pokażą, jak bardzo większość Polaków cieszy się, że tak szybko będą mogli płacić w euro w polskich sklepach i zarabiać w euro. Jeszcze niedawno rozważano wejście Polski do tzw. Eurolandu składającego się dzisiaj się z 15 państw (od stycznia przyszłego roku dołączy do nich Słowacja) w latach 2014-2015, a nawet znacznie później.

Wszyscy mają współpracować
- Euro w 2011 r.? To mało realne - mówił Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH. - Podany termin jest nierealistyczny. Ekonomiści wyrazili zadowolenia z obietnicy premiera, ale jego słów nie brali poważnie, podobnie jak większość członków Rady Polityki Pieniężnej. - Polscy politycy mówią czasem rzeczy, o których z góry wiadomo, że są niemożliwe do zrealizowania - skomentował wystąpienie premiera Tuska - Stanisław Gomułka, profesor London School of Economics, były wiceminister finansów w rządzie Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Prezes Narodowego Banku Polskiego - Sławomir Skrzypek uznał, że plan rządu jest ambitny, jednakże w tej sprawie rząd nie konsultował się z bankiem centralnym, gotowym do współpracy, chociaż pod koniec czerwca br. prezes NBP apelował o rządowy program wejścia do strefy euro. Dopiero po kilku dniach po fajerwerku w Krynicy premier rozmawiał z prezesem NBP i członkami RPP o wprowadzeniu euro waluty. Stanęło na tym, że w 2011 r. Polska na przyjęcie euro będzie gotowa, do Eurolandu weszlibyśmy w 2012 r., co postawiło nieco sprawę z głowy na nogi. Rząd RPP i NBP chcą ściśle współpracować, żeby ten cel osiągnąć - brzmiał komunikat. RPP deklaruje, że będzie dążyła do spełnienia warunków podwyższając stopy procentowe (i cenę kredytu oraz chłodząc gospodarkę). Deklaracje premiera skwitował prezydent Lech Kaczyński, że chciałby zobaczyć harmonogram wprowadzenia euro, poznać wyliczenia, bo najważniejsze, żeby na tej operacji nie ucierpiał zwykły obywatel.

Emitentem wspólnego pieniądza jest EBC
Do wprowadzenia w Polsce ponadnarodowej waluty i utraty prawa do własnego pieniądza zobowiązaliśmy się, przyjmując traktat akcesyjny w maju 2004 r. Dobrowolności w tej sprawie Polska nie ma, jeśli ktoś mówi o jakimś referendum w tej sprawie, może ono dotyczyć daty wprowadzenia euro, a nie jego przyjęcia w ogóle. Bo pozwolono nam samodzielnie ustalić, kiedy przystąpimy do Eurolandu. Każdy już chyba wie, że Unia do strefy euro ot, tak po prostu, Polski nie przyjmie, trzeba na to zasłużyć, spełniając twarde unijne warunki. Gospodarka na przyjęcie wspólnej waluty musi być przygotowana. Nie wszystkie kraje zostały zobowiązane do przyjęcia euro, w Unii mamy równych i równiejszych. Euro nie przyjęły, bo wspólnej waluty nie chcą, Wielka Brytania, Szwecja i Dania. Pierwszy z tych krajów jasno i dobitnie oświadczył, że nie życzy sobie euro z powodów politycznych. Pozostanie przy swoim funcie szterlingu, ponieważ funt szterling uważany jest za symbol angielskiej tożsamości. Szwedzi trochę kluczyli, ale wydusili w końcu powód sprzeciwu, mianowicie, że wolą od euro szwedzką koronę, gdyż obawiają się oddania suwerennej polityki pieniężnej Europejskiemu Bankowi Centralnemu. Powiedzmy sobie przy okazji, że EBC z siedzibą we Frankfurcie nad Menem, ukształtowany został na wzór i podobieństwo Bundesbanku. To EBC jest emitentem euro, to EBC wyznacza stopy procentowe - trzeba będzie przyjąć ich poziom niezależnie od tego, czy to jest dobre, czy nie dla naszej gospodarki - zmienia się więc gruntownie znaczenie narodowego banku centralnego, który po przyjęciu euro oddaje swoje prerogatywy do Frankfurtu. Duńczycy, o których wspominaliśmy, że euro nie mają, posiadają dalej swoją duńską koronę podzieloną na 100 ore, gdyż - wyjaśniają przeciwnicy wspólnej waluty w tym kraju - chcą utrzymania świadczeń socjalnych na dotychczasowym poziomie oraz mają poważne obawy, czy przyjęcie euro nie zahamuje wzrostu gospodarczego w ich kraju.

Cztery kryteria spełniamy na sześć
Dla nowej Unii, tej biedniejszej - wyjścia nie ma, wszystkie kraje muszą przyjąć ponadnarodową walutę i dostosować się do tzw. kryteriów przyjętych kiedyś w holenderskim Maastricht. Przez dwa lata złotówka musi spędzić w tzw. wężu walutowym, Europejskim Mechanizmie Kursowym (ERM-2), chyba że Komisja Europejska skróci ten okres. W tym czasie złoty będzie związany z euro i musi wykazywać stabilny kurs - nie może podlegać większym wahaniom (w stosunku do euro) niż plus minus 15 proc. Najpierw jednak trzeba ustalić kurs centralny, od którego złoty nie mógłby się ponad miarę odchylać. Przed przyjęciem euro inflacja nie może być wyższa niż 1,5 proc. od średniej stopy inflacji w trzech krajach UE, w których inflacja była najniższa. Siódmy miesiąc z rzędu Polska "o włos" mieści się w unijnym kryterium stabilności cen. Z pozostałymi kryteriami nie jest źle. Tak więc, długoterminowe stopy procentowe nie przekraczają u nas 2 punkt. proc. średniej stóp procentowych w 3 krajach UE o najniższej inflacji; stan finansów publicznych też już nie budzi zastrzeżeń - dług publiczny w Polsce, który nas przygniata, nie przekracza 60 proc. produktu krajowego brutto, a deficyt budżetowy - 3 proc. PKB.

Zmiana konstytucji konieczna
Stanowisko rządu o decyzji wprowadzenia euro trzeba przedstawić Komisji Europejskiej i Europejskiemu Bankowi Centralnemu. Minister finansów Jacek Rostkowski już obwieścił, że trzeba będzie zacisnąć pasa, ponieważ deficyt budżetowy będzie musiał być szybciej redukowany. Plusy euro: zniknie ryzyko zmian kursu (do euro) i koszty zabezpieczenia przed takim ryzykiem, euro umożliwi planowanie biznesu, bo wahania kursowe powodują, że nie wiadomo, czy możemy liczyć na zysk. Minusem jest wzrost cen. Tak się działo we wszystkich krajach po przyjęciu wspólnej waluty, że ludzie łapali się za portfele. Wprawdzie nie zdrożeje wszystko, ale przede wszystkim zdrożeją artykuły pierwszej potrzeby - tego u nas boimy się najbardziej. Doświadczenie uczy, że w sklepach zaokrąglają ceny w górę i trudno temu zaradzić. Inna sprawa, ile euro będzie kosztowało? To zależy z jak silną złotówką wejdziemy do "węża walutowego". Mocna złotówka to poważne kłopoty dla gospodarki, szczególnie dla firm eksportujących, ale dla nas, zjadaczy chleba, dobrze by było, gdyby wymiana była nawet jeden do jednego! Niestety wtedy wzrosłyby ceny. Na słabej złotówce zyskają ci, którzy spłacają kredyty denominowane w euro, frankach szwajcarskich czy inwestorzy giełdowi. Słowacja wchodzi do strefy euro z mocną koroną. Żeby przyjąć euro, tak jak ustalono, Polska musi spełnić wszystkie warunki konwergencji w 2011 r. i wejść do ERM-2 w 2010 r. Trzeba pamiętać, że pozbycie się własnego pieniądza na rzecz wspólnotowego wymaga zmiany ustawy zasadniczej. NBP jest wyłącznym emitentem pieniądza w Polsce, tym pieniądzem nie jest euro, ale złotówka - przypomniał prof. Marek Safjan. Niektóre ustawy, np. ustawę prawo dewizowe czy ustawę o NBP, trzeba będzie napisać na nowo.

Wiesława Mazur
Nasza Polska

Wersja do druku

Lubomir - 09.10.08 20:30
Że też ci udawacze Polaków nie zapatrzą się na Wielką Brytanię, Szwajcarię czy Norwegię, albo chociażby na swoją ulubioną enklawę judzką. Tam wszędzie narodowe waluty są jednym z najmocniejszych składników fundamentu państwa. No tak, ale bezpaństwowcy cierpią na polityczną klaustrofobię. Nawet na Pustyni Judzkiej mogą czuć się upaństwowieni granicami. Im najlepiej byłoby chyba na Czerwonej Planecie. Na Marsie nie ma granic, a i euro byłoby pewnie łatwiej zaprowadzić.

Adam - 05.10.08 15:43
Kiedy wreszcie Narod Polski zrozumie,ze Tusk,Komorowski,Sikorski i caly Rzad wraz z PSL-m klamia i ich oszukuja.Mysle,ze nigdy. Ich rozumowanie to jak.....

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

14 Maja 1958 roku
Urodził się Andrzej Grubba, czołowy polski tenisista stołowy (zm. 2005)


14 Maja 1900 roku
Rozpoczęły się II Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu.


Zobacz więcej