Niedziela 28 Kwietnia 2024r. - 119 dz. roku,  Imieniny: Bogny, Walerii, Witalisa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 05.09.09 - 19:19     Czytano: [2857]

Polscy politycy...

są dobrzy, naiwni czy głupi?


Chociaż Marian Hemar (1901-1972) nie był politykiem, a jedynie poetą, satyrykiem i tłumaczem literatury niemieckiej, francuskiej i angielskiej, był wielkim erudytą i potrafił prawidłowo zdefiniować pojęcie polityki. W swej wspaniałej i dzisiaj prawie nikomu nieznanej książce (szczególnie w Polsce) „Awantury w rodzinie” (Londyn 1967) zajmując się sprawami polityki napisał m.in.: „Polityka jest amoralna, co więcej, musi być amoralna, w tym jej siła i realizm. Polityka jest bowiem sztuką działania dla dobra własnego narodu, dla żadnych innych celów, jest sztuką świętego egoizmu, świętego oportunizmu, świętej hipokryzji, świętego profitu”.

Niestety, zdecydowana większość współczesnych (po 1989 roku) polityków polskich jest po prostu analfabetami politycznymi i na pewno nie potrafiłoby zdefiniować pojęcia „polityka”. A już na pewno jest im obcy interes państwowy i narodowy.

Jednak, w imię prawdy, należy stwierdzić, że jest to typowo polski garb narodowy, co udowadnia niezbicie historia Polski i narodu polskiego. Nigdy nie byliśmy egoistami narodowymi i tylko przez to doprowadziliśmy do tego, że z największego kraju europejskiego w wiekach XV-XVIII w 1795 roku nie pozostało po Polsce żadnego śladu na mapie politycznej Europy. Tak, to była głównie nasza wina. Naszą dobroć, naiwność czy wręcz głupotę wykorzystali nasi sąsiedzi, dla których polityka była sztuką świętego egoizmu, świętego oportunizmu, świętej hipokryzji i świętego profitu.
Jednak nawet upadek Polski nie zmienił naszego nastawienia do polityki, do tego aby pracowała ona na rzecz naszego kraju i naszej sprawy. To prawda, że walczyliśmy o Polskę w okresie zaboru (1795-1918). Jednak więcej o interesy innych narodów niż własnego!
Czyż to nie sam Adam Mickiewicz – wielki Polak i rycerz o sprawę polską nie pisał z jakąś dziwną dumą: „Miał w sobie ducha polskiego ten człowiek, który w rewolucji napisał na chorągwiach polskich: Za waszą i naszą wolność i wyraz waszą położył przed wyrazem naszą, wbrew całej dawnej logice dyplomatycznej”?

Ten tok myślenia polskiego kazał na sztandarze legionu polskiego wypisać słowa: „Ludzie wolni są braćmi” i powodował, że Polacy biorą liczny udział we wszystkich walkach o wolność, gdziekolwiek się one toczyły, oddając sprawie wolności obcych ludów swoją krew, swe serca i myśli, walcząc o tę największą sprawę bronią, piórem i słowem.

Jesteśmy (ja także) dumni – i słusznie - z wielkiego wkładu Polaków do walk wolnościowych w wielu krajach Europy i obu Ameryk. Jednak postawmy sobie pytanie jaki to miało wpływ na odbudowanie państwa polskiego? Żaden! Gorzej, prawie za każdym razem potraktowano nas według powiedzenia: „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść”. Nie mieliśmy sojusznika nawet w Watykanie, chociaż tak wiernie staliśmy przy Tronie Piotrowym, płacąc za to całe morze krwi. W tym samym czasie Watykan zastanawiał się nad tym aby Kościół polski pozbawić w ogóle biskupów polskiego pochodzenia (diecezjami w Polsce mieli zarządzać duchowni innych narodowości)! Wiele gorzkiej prawdy o polityce Watykanu wobec Polaków w okresie zaboru napisał historyk Kościoła i biskup sufragan wrocławski Wincenty Urban w swej pracy „Ostatni etap dziejów Kościoła w Polsce przed nowym tysiącleciem. 1815-1965” (Roma 1966), która w Polsce jest również nieznana.
Nie tylko walczyliśmy z bronią w ręku o interesy innych narodów, ale także wspieraliśmy ruchy narodowe Litwinów, Ukraińców i Białorusinów, które w późniejszym okresie obróciły się – bo obrócić się musiały - nie tylko przeciw interesom polskim na Litwie, Białorusi i Ukrainie, ale również przeciwko samej Polsce i narodowi polskiemu.

Po odrodzeniu się państwa polskiego w listopadzie 1918 roku rządy polskie z okresu międzywojennego (1918-39) dbały o Polskę i polski interes narodowy, bo u steru rządów byli patrioci polscy. W okresie II wojny światowej w latach 1939-45 ziemie polskie były pod okupacją hitlerowskich Niemiec i Związku Sowieckiego, a w latach 1945-89 pod okupacją już tylko Kremla. W 1989 roku rzekomo odzyskaliśmy wolność, jednak Polska nie jest Polską w całym tego słowa znaczeniu, bowiem trudno rządy warszawskie po 1989 roku nazwać polskimi. Do władzy dostali się poprawni politycznie karierowicze, dla których pojęcie „polski interes narodowy” jest całkowicie trefne. Szczególnie dla polityków lewicy, wywodzących się głównie ze sługusów Kremla sprzed 1989 roku.
Jest na to wiele dowodów. Aż za wiele! Przytoczę więc tylko cztery, dotyczące stosunku władz warszawskich do Stanów Zjednoczonych Ameryki, Izraela, Litwy i Ukrainy, na których wychodzimy jak przysłowiowy „Zabłocki na mydle”.

Po 1989 roku rządy polskie prowadzą skrajnie proamerykańską politykę, do tego stopnia, że Polska jest widziana jako amerykański „koń trojański” w Europie. Szkodzi to nam w wielu państwach Europy. Wzięliśmy udział w amerykańsko-angielskim podboju Iraku i bierzemy udział w jego okupacji, a zamiast kupić bojowe samoloty dla naszej armii we Francji czy Szwecji kupiliśmy je w USA. Udział w wojnie i okupacji Iraku kosztował już biednych podatników polskich kilkaset milionów złotych oraz życie kilkunastu żołnierzy polskich. Tymczasem za to Ameryka odpłaciła nam tylko poklepaniem po ramieniu Aleksandra Kwaśniewskiego przez prez. Busha. Nie zniesiono obowiązku posiadania wiz przez Polaków udających się do Ameryki i Biały Dom nie uczynił nic aby do Polski napływał kapitał amerykański, bo nie chcą tego Żydzi, kontrolujący kapitał amerykański. Co więcej, firmy amerykańskie chcą oszukiwać Polskę przez łamanie umowy na samoloty bojowe.

Odnośnie Izraela to rząd warszawski zobowiązał się niedawno reprezentować interesy tego państwa w Unii Europejskiej. Co mamy otrzymać w zamian od Żydów? Nic, dosłownie nic! A przecież można było zażądać zaprzestania szkalowania przez Żydów Polski i Polaków w zachodnich mediach.

Rządy warszawskie uznały Litwę i Ukrainę za strategicznych partnerów Polski, co w wypadku Litwy jest zwykłym nonsensem. Jest to mały kraj i naród, a poza tym leżący na uboczu europejskim i prześladujący mieszkających tam Polaków. Po prostu dąży się do asymilacji Polaków z Wilna i Wileńszczyzny, którym narzucono litewskie nazwiska (w litewskiej pisowni), w którym gnębi się polskie szkolnictwo i polską działalność, brutalnie niszczy lub zaciera ślady po polskich pamiątkach na tych ziemiach (np. w tak bardzo polskiej w swych dziejach katedrze wileńskiej) i nagminnie fałszuje historię polską na Litwie. Tymczasem dla Warszawy nie ma to żadnego znaczenia. Stąd nie tylko że uznano Litwę za partnera strategicznego Polski, ale rządy warszawskie usilnie popierały wejście Litwy do NATO i Unii Europejskiej. W zamian za to nie wywalczono w Wilnie nawet najmniejszej poprawy położenia Polaków na Litwie!

Podobnie ma się rzecz z Ukrainą. Nie jest to naród nam życzliwy, szczególnie mieszkańcy tzw. Zachodniej Ukrainy (Galicja Wschodnia, Wołyń). Nie oddano Polakom wielu kościołów (np. żadnego we Lwowie, chociaż za polski kościół Jezuitów w Przemyślu oddany ukraińskim grekokatolikom na katedrę miano Polakom oddać kościół św. Elżbiety) i tak arcypolskie Ossolineum, spowodowano aferę wokół Cmantarza Orląt we Lwowie i tak naprawdę nie przeproszono naród polski za wyjątkowo brutalne wymordowanie do 100 000 Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1942-45.

Pomimo tego politycy polscy wszystkich odcieni poparli grudniową „pomarańczową rewolucję” nacjonalistów ukraińskich na zachodniej i środkowej Ukrainie. Media polskie trąbiły w tym czasie, że „Ukraina przeżywa najazd polityków z Polski”. – Polityków z polski, ale czy polskich?! Chyba nie. Bowiem ludzie ci nie wzięli pod uwagę tego, że nacjonalizm ukraiński jest wielkim wrogiem Polski i Polaków. Jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości w swej miłości do Ukraińców ośmielił się nawet oczernić publicznie naród polski; kiedy niektórzy wytykali Ukraińcom antysemityzm on powiedział, że w Polsce jest on większy.
Ci rzekomo polscy politycy zupełnie zignorowali uwagę profesor Anny Raźnej z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Instytutu Studiów Regionalnych Uniwersytetu Jagiellońskiego że: „...dla Polski ważne jest, która z opcji (na Ukrainie) jest bardziej nacjonalistyczna i która popiera roszczenia terytorialne względem państwa polskiego. Popierając dążenia Ukrainy do niezależności od Moskwy, nie możemy o tym zapominać. Z powodu szowinizmu ukraińskiego najbardziej ucierpieli Polacy i Polska” („Nasz Dziennik” 25.11.2004).

Antypolską postawę Juszczenki przedstawiło „Oświadczenie Kresowego Ruchu Patriotycznego w sprawie wydarzeń na Ukrainie” („Nasz Dziennik” 20.12.2004). Dowiadujemy się z niego, że: „a) w obozie Juszczenki znaczącą rolę odgrywają szowinistyczne siły ukraińskie, skupione w OUN i UNA - UNSO, charakteryzujące się nienawiścią do Polski i Polaków i będące ideowymi spadkobiercami ludobójczej OUN - UPA, których bojówki wymordowały w czasie II wojny światowej i w latach powojennych kilkaset tysięcy Polaków;
b) Juszczenko brał udział w odsłanianiu pomników przywódców OUN - Bandery, w tym pomnika Kłyma Sawura, który w 1943 r. wydał rozkaz wymordowania Polaków na Wołyniu;
c) Juszczenko należał do tych polityków i działaczy ukraińskich, którzy sabotowali przywrócenie przedwojennego wystroju cmentarza Obrońców Lwowa;
d) Komitet Wyborczy Juszczenki "Nasza Ukraina" w Równem, w odezwie zatytułowanej "Ukraina tylko dla Ukraińców", zapowiada, że "nasze rządy będą straszne dla Moskala, Żyda, Polaka i bulbaszy, jeżeli nie przyjmą naszego wyznania, jeżeli nie będą uczęszczać do naszych cerkwi", co stanowi zagrożenie dla licznej polskiej mniejszości na Ukrainie;
e) szowinistyczne ugrupowania popierające Juszczenkę nie kryją pretensji terytorialnych do terenów południowo-wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej (Podlasia, Chełmszczyzny i Ziemi Przemyskiej);
f) jedna z czołowych postaci obozu Juszczenki, Julia Tymoszenko, brała udział w akcji gloryfikującej OUN - UPA i domagała się od prezydenta Leonida Kuczmy, by nie ważył się potępić tej organizacji za zbrodnie na Polakach”.
Popieranie takiego człowieka przez polityków polskich to skandal zakrawający wręcz na zdradę stanu!
I znowu za to poparcie Warszawa nie wystawiła zwycięskiej stronie ukraińskiej Wiktora Juszczenki żadnego rachunku!
Znowu działaliśmy tylko i wyłącznie na korzyść innych, zapominając w ogóle o polskiej racji stanu, o żywotnych interesach narodu polskiego.
Z dobroci, naiwności czy głupoty naszych polityków?!

Widać, że to oni są obecnie największymi wrogami Polski i narodu polskiego. Jak kiedyś śpiewano, że „z samych panów zguba Polski” tak dzisiaj powinno się śpiewać, że „z samych polityków polskich zguba Polski”.

Marian Kałuski

Wersja do druku

Analityk - 21.09.09 2:54
Pan Kaluski ludzi sie piszac - politycy polscy, ze to sa politycy polscy.
Gdyby to byli rzeczywiscie politycy polscy to dbaliby i interesy Narodu Polskiego i Polonii. W wiekszosci sa to Zdrajcy i Antypolacy wyslugujacy sie obcym, zezwalajacy na wyprzedaz bankow, zakladow przemyslowych, kopalni, hut, elektrowni, stoczni, etc. i to wszystko za grosze. Prawo w Polsce sprzyja obcym a niszczy przedsiebiorstwa polskie i prawych Polakow upominajacych sie o prawde czy wynagrodzenie strat
http://www.rp.pl/artykul/10,333307_To_nie_jest_kraj_dla_przedsiebiorcy.html
lub ukarania szalujacych prawych Polakow jak Pana Jana Kobylanskiego prezesa USOPAL.

Tych ludzi mozna co najwyzej nazwac polskojezycznymi politykami z Polski wrogami Polski i Polakow.

Lubomir - 09.09.09 9:38
Rząd czy nierząd?. Polityczna prostytucja chętnie zastawia się listkiem figowym liberalizmu. Jednak Polacy dobrze znają genealogię koterii tworzonych przez obce agentury i fundacje. Znają również intencje tych koterii. Partyjnym niebożętom z pozszywanymi cnotami, coraz trudniej grać przed Polakami role Dziewic Orleańskich. Coraz trudniej przychodzi im dorabianie ideologii do zdrad interesów narodowych i i kryminalnych przekrętów - z majątkiem narodowym w głównej roli. Większość z tych antypaństwowych i antynarodowych decyzji kwalifikuje się pod paragraf Kodeksu Karnego. Pomagierzy autorów potopu, również liczyli niegdyś na bezkarność. Z pewnością poczuli się zwykłymi szmatami, gdy nastąpiło przebudzenie Polaków i walka o prawdziwą wolność. Konfiskata mienia zdrajców jest zawsze pierwszą rzeczą, jaką robi upominający się o swoje prawa Naród. I wówczas żal rozstawać się z willą i z basenem czy z wielohektarowym parkiem...Wtedy musi wystarczyć więzienny spacerak.

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

28 Kwietnia 1924 roku
Z udziałem premiera W. Grabskiego zainaugurowano działalność Banku Polskiego.


28 Kwietnia 1947 roku
W Nowym Jorku odbyło się pierwsze nadzwyczajne posiedzenie ONZ.


Zobacz więcej