Wtorek 14 Maja 2024r. - 135 dz. roku,  Imieniny: Bonifacego, Julity, Macieja

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 08.05.07 - 13:56     Czytano: [1786]

Wrogowie są wśród nas!

Wrócił najgorszy koszmar z ostatniego 17-lecia, gdy prawica dzieliła się i mnożyła, a korzystała tylko i wyłącznie na tym postkomuna. Koszmar obudził Marek Jurek, który wraz z grupą zwolenników wyszedł z Prawa i Sprawiedliwości. Chce bronić "wartości", jak mówi - odszedł również dlatego, że chciał zmienić PiS, ale nie dał mu tego zrobić Kaczyński. W efekcie niczym rozkapryszone dziecko zabrał swoje zabawki, gdyż przy obecnym stylu rządzenia PiS-em nie da się utrzymać wielkiej partii prawicowej. Teraz zakłada swój klub parlamentarny i partię. Podkreśla przy tym, że dla jego formacji PiS jest naturalnym sojusznikiem, którego program będą wspierać i z którym zostanie podpisana umowa koalicyjna. Wychodzi w proteście z partii, a następnie... mówi, że może z nią współpracować. Zupełny teatr absurdu!

Jednocześnie nasz "strażnik wartości" zaznacza, że w Polsce zawsze trzeba współpracować z innymi, a kiedy jest się u władzy, to trzeba współpracować z opozycją. Tę współpracę w zasadzie już zaczął... opuszczając PiS i tym samym wzmacniając politycznie np. PO.
Jurek może na różne sposoby uzasadniać swoją decyzję, ale nie zmieni to faktu, że mamy do czynienia z klasycznym rozbijactwem politycznym, szaleństwem, które - jak się wydawało - odeszło w przeszłość. Została zniweczona sześcioletnia praca PiS nad zjednoczeniem prawej strony sceny, które przyniosło wygraną parlamentarną i prezydencką.
Przez lata apelowaliśmy, by prawica brała przykład z SLD, które na zewnątrz, na użytek opinii publicznej, zawsze stanowiło monolit, a "brudy" prało za zamkniętymi drzwiami. U nas, "na prawicy", było odwrotnie: co chwila nowa "kanapa" czy inne "krzesełko" polityczne. Wystarczyła jedna kłótnia, jedno zdanie, podsycanie ambicji... Często z pomocą "służb"...
Przez lata był spokój. Teraz koszmar wrócił. I znów przyczyną jest przerost chorych ambicji. Gdy sprawa zaczęła nabierać tempa, zadzwonił do mnie jeden z posłów PiS. Rozdarty wewnętrznie. Pytał, co ma robić, jeżeli powstanie nowy klub: jest konserwatystą, blisko mu do Jurka, ale z drugiej strony ważna dla niego jest jedność PiS-u. Odpowiedziałem, że moim zdaniem powinien zostać, bo są sprawy ważniejsze niż sympatie poglądowe i towarzyskie. 19 kwietnia zadzwonił ponownie i powiedział, że pozostaje w klubie PiS, bo mimo że popiera poglądy Jurka, to jednak jego inicjatywa szkodzi, a nie pomaga w budowie IV RP. I to jest postawa, która świadczy o odpowiedzialności za państwo. W PiS-ie, jak i w innych partiach, są spory wewnętrzne, bo muszą być, natomiast partia Kaczyńskich jest jedyną siłą zdolną przeprowadzić Polskę przez zmiany ustrojowe, dokonać rozliczenia z przeszłością, zbudować IV RP. Ten, kto tego nie rozumie, a określa się jako prawicowiec z "wartościami", nie jest żadnym politykiem tylko koniunkturalistą.
Albowiem "wartości", o których tak głośno mówi Jurek, tak pierwszoplanowe dla nas wszystkich, są tu przez niego traktowane - niestety - koniunkturalnie, jako odskocznia do kolejnej kariery politycznej. PiS także przecież popiera obronę życia od poczęcia, jak poinformował premier Kaczyński - być może w tym tygodniu powstanie specjalny zespół, który zajmie się tym problemem od strony prawnej. Sęk w tym, że marszałek Sejmu swojego działania ustawodawczego nie konsultował z kimkolwiek z kierownictwa partii. Wniosek był, przypomnijmy, Ligi Polskich Rodzin, która - co za przypadek! - akurat w dniach rokoszu przyjęła do swoich władz "śmietankę" ZChN z Henrykiem Goryszewskim w roli głównej. I to Giertych, chce obecnie upiec swoją polityczną pieczeń na konflikcie. Już oznajmił, że tylko Liga może być mediatorem łagodzącym sytuację, choć raczej powinien koncentrować się na problemach własnej partii, a nie wpychać się na siłę tam, gdzie go nie chcą. Jednocześnie zapowiedział złożenie w końcu czerwca wniosku o samorozwiązanie Sejmu, jeżeli będzie wówczas rząd mniejszościowy. Zażądał także zmiany sposobu ustalania porządku obrad, tak by nie decydował o tym marszałek Sejmu, ale całe prezydium Izby.
Porównując postawy LPR i frakcji Jurka - ich polityczny mariaż nie jest zaskoczeniem, gdyż obie traktują obronę wartości katolickich wybiórczo jako element zbierania punktów wyborczych. Działalność ta ma charakter dywersyjny i jest wodą na młyn SLD i PO. Interes Polski ci Panowie mają w nosie.
Zresztą decyzja grupy ZChN nie zaskoczyła mnie nadto. Od wielu lat śledzę polską scenę polityczną i zmiany poglądów i różnego typu wolty polityczne Zjednoczenia stały się w ostatnim 17-leciu regułą. Rzecz jasna, zwykle pod pretekstem obrony wartości i moralności. Gdy w 1992 r. Antoni Macierewicz umieścił na liście zasobów archiwalnych MSW prezesa Zjednoczenia Wiesława Chrzanowskiego - został z partii wyrzucony. Za rządów Jana Olszewskiego Zjednoczenie popierało lustrację, po czym bez żenady weszło do antylustracyjnego rządu Hanny Suchockiej, powołanego przez Unię Demokratyczną, zajmującego się, co wiemy z ujawnionych akt i z procesu płk. Lesiaka, inwigilacją prawicy niepodległościowej. Wicepremierem w tym rządzie został Henryk Goryszewski. Warto też wspomnieć, że najbardziej spektakularnym przejawem kameleoniady politycznej jest tu dawny ZChN-owiec Stefan Niesiołowski, który z zajadłego lustratora stał się - po zwycięstwie PiS, jednym z najzagorzalszych przeciwników obecnego rządu.
Powtarzam: w jedności jest siła i każdy krok tę jedność osłabiający wysadza w powietrze IV RP. Co stało się z lewicą, gdy zaczęły wyciekać na światło dzienne afery jej liderów? Podzieliła się na grupki i przegrała sromotnie wybory. Teraz Grzegorz Napieralski (SLD) z satysfakcją orzeka, że powołanie nowej partii oznacza koniec Prawa i Sprawiedliwości: - Prawica zawsze się dzieliła. To już jest znane po 1989 r., kiedy doszła do władzy. Za chwilę się kłócą, dzielą, tworzą, pączkują nowe partie. I zapewnia, że lewica to wszystko posprząta. W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Schetyna z Platformy.
A ponadto już "wystartowały" sondaże, w których PiS dołuje, a partia Jurka, której nie ma, uzyskuje już nawet 20-procentowe poparcie wyborcze. Przejrzyste, prawda?
O to chodziło Markowi Jurkowi?
Artur Zawisza, który wraz z Jurkiem wyszedł z KP PiS, podkreślił, że nowe wybory doprowadziłyby do politycznej zemsty i krwawej jatki wobec obecnie rządzącej koalicji i byłyby bombą podłożoną pod IV RP.
Czyżby nie wiedział, że "rokosz Jurka" lont pod tą bombą może zapalić?

Piotr Jakucki
Nasza Polska

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

14 Maja 1792 roku
W Targowicy nad Siwuchą ogłoszono zawiązanie przez polskich magnatów konfederacji przeciwko reformom Sejmu Wielkiego


14 Maja 1926 roku
Do dymisji podali się premier Witos i prezydent Wojciechowski.


Zobacz więcej