Wtorek 19 Marca 2024r. - 79 dz. roku,  Imieniny: Aleksandryny, Józefa,

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 17.05.18 - 21:37     Czytano: [2071]

POLSKA I ŚWIAT – MARKETING, POLITYKA I...(16)


NIECH ŻYJE NOWA POLSKA-PIS, DLA NASZEJ WIECZNEJ CHWAŁY

……………………………………………………………………

Zdzisław Wojciechowski
miesiąc maj 2018


Z OJCA, DZIADA, PRADZIADA I WCZEŚNIEJSZYCH SWOICH PRZODKÓW

……………………………………………………………………

(NOWOŚCI, CIEKAWOSTKI, A W NICH TAKŻE POLITYCZNE NIEDORZECZNOŚCI WSZELKIE, PRZEDSTAWIANE W POSTACI FAKTÓW + REWELACYJNY KĄCIK ZDROWIA)





Piosenka z filmu Gladiator: Hans Zimmer / Lisa Gerrard
„TERAZ JESTEŚMY WOLNI" - tytuł piosenki

Podobno nie da się przetłumaczyć słów tej piosenki śpiewanej przez Lisa Gerrard. Takie są informacje w Necie. Z wywiadu z Nimi (Hans Zimmer / Lisa Gerrard) wynika, że Lisa śpiewa własnym językiem, którym zwraca się bezpośrednio do Boga i przenosi nas w świat Jej z Bogiem transformacji, który Jej natchnieniem dotyka wszystkich ludzi na ziemi bez żadnych barier i bez względu na region ziemi, jego kulturę, rasę ludzką, religię bądź wyznanie. Natchnienie to wyraża ogromną siłę spokoju, który dotyka wszystkich, którzy tej piosenki słuchają, poprzez ludzki umysł, ludzkie serce i ludzką duszę. (mój tekst i moja interpretacja wspomnianego wywiadu)

Ucz się więc poniższych prawd życiowych przy niesamowitym brzmieniu muzycznym utworu stworzonego dla spokojnych, opanowanych, a jednocześnie najsilniejszych duchem i odwagą ludzi tego świata , - Gladiatorów. To jakże wymowny mój dla Ciebie dar. Buduj więc przeze mnie nim wspierany siłę Swoją przy jego akompaniamencie i siłą jego brzmienia, duchowej mocy i spokoju, pokonuj kolejne stopnie swojej wolności!. Niech Ci się szczęści już zawsze, a w chwilach jakiegokolwiek zwątpienia, wracaj do tego muzycznego arcydzieła, wraz z nim przenoś się choćby na krótką chwilę w krainę transformacji z Bogiem, czerp z niej siły do własnych działań wszelkich, ... WZACNIAJĄC UTWOREM TYM DUCHA SWOJEGO ZAWSZE WTEDY, KIEDY TYLKO JEST TO MOŻLIWE, LUB KIEDY CZUJESZ TAKĄ DUCHOWĄ POTRZEBĘ i Z W Y C I Ę Ż A J

„…Kiedy czujesz się przegrany, wydaje ci się, że nie ma już żadnej nadziei, ale jeśli wierzysz, nic nie jest w stanie cię pokonać…”
( Michael Jackson i Lionel Richie)

.........................................................
Absolutnie wyjątkowe wydarzenia…

PRAWDA – SENSACJA - I BESTIALSTWO W JEDNYM…

Alfie Evans zmarł w nocy z 27/28. 04.2018 o 2.30. O śmierci chłopca poinformowali jego rodzice.



Tom Evans, ojciec 23-miesięcznego Alfiego Evansa, napisał na Facebooku, że chłopiec zmarł o 2.30 w nocy czasu brytyjskiego. "Mój gladiator rzucił tarczę i zyskał swoje skrzydła o 2.30. Kocham cię" - pisał Evans.

<< Oto symbol Brytyjskiego bestialstwa w tej sprawie.
Wielka Brytania jest lustrzanym odbiciem całego tzw. rozwiniętego zachodu, który maszeruje w stronę nowej cywilizacji, cywilizacji śmierci, czego potwierdzeniem jest powyższa sprawa, choć nie tylko ta. Wielka Brytania to kraj zacofany nie tylko medycznie, co potwierdzam autopsją własną.

Czyż nie zastanawiającym jest fakt zupełnego braku jakichkolwiek oficjalnych medialnych głosów ze strony rządowych i urzędowych oficjeli Wielkiej Brytanii w tej jakże bulwersującej i bestialskiej wręcz sprawie?
***
Posiadam dowody na inne sprawy zaświadczające o brytyjskim państwowym bestialstwie stosowanym w brytyjskich wysokich urzędach państwowych. Udostępnię je zainteresowanym bardzo twardym i zdecydowanym na walkę z tym rządowym bestialstwem, dziennikarzom śledczym zarówno brytyjskim jak i polskim, uzbrojonym w równie twarde zdecydowane zaplecze prawnicze, na określoną domówioną wyłączność, albo inaczej. Także bardzo poważnie zainteresowanym wyjaśnieniem i rozwiązaniem przestępczego procederu państwowych instytucji rządowych w Wielkiej Brytanii, instytucjom rządowym obu wymienionych państw, jeżeli takie istnieją.
. KONTAKT: Zdzisław Wojciechowski
mail: intermakbis@wp.pl
tel. Ang. +44/7425407010
w/m 07425407010

UWAGA.

Oczekuję także na kontakty z terenu całej Wielkiej Brytanii wszystkich tych osób, które doświadczyły rządowych i urzędowych bestialstw w sprawach podobnych oraz dysponują dokumentami owych zdarzeń i ich okoliczności. Tych spraw, pozostawić losowi wyłącznie, nie wolno. Los ich nie zmieni, a zmiana ich, jest koniecznością każdej normalnej ludzkiej społeczności.
…………………………………………………................................................

TROCHĘ NORMALNOŚCI
Marketing


*****Prawda, to olbrzymia siła, która nie ulega zmianie i pozostaje niezmienna nawet wtedy, kiedy docenić jej nie chcemy, choć uznać ją musimy.

*****Staraj się postępować według świętej i wzorcowej zasady: póki życia, póty chęci, by swe życie z sensem kręcić.


Narody tego świata będą silniejsze dopiero wtedy, kiedy żyć będą w dobrobycie, w czym przeszkadzają nam skutecznie wszelkie systemy polityczne tego świata, przesycone: fałszem, zaborczością, pazernością, krzywdami, morderstwami, zabójstwami i jawnymi ludobójstwami. Dziać się to będzie dopóty, dopóki nasza wielomiliardowa większość tego sama nie zmieni każdą z dostępnych dla nas metod nawet wtedy, kiedy będzie ona niezgodna z naszym trzeźwym, normalnym i moralnym sumieniem, a nawet w brew niemu tylko, dlatego, że żadne tzw. Demokracje tego świata nigdy nie będą wstanie niczego w tym zakresie zmienić, tak są wypaczone, zwichrowane i rządowo parlamentarnym mafijnym przestępcom podporządkowane, by nas doszczętnie zniewalać, ubezwłasnowolniać i za naszego życia jeszcze unicestwiać. Mówił o tym kiedyś bardzo wyraźnie i bez ogródek Barak Obama w Polsat News przed 17tą, na żywo, z Nowego Jorku z siedziby ONZ. Na tym polega właśnie siła absolutna Stanów Zjednoczonych, których system polityczny wspierają zwykli ludzie i silna rodzina. Obyśmy jak najszybciej wrócić mogli do tych jakże bardzo zaszczytnych celów i genetycznych wzorców społecznych.

*****Jeżeli wiesz , co robisz, to musisz wiedzieć, po co to robisz. Jeżeli wiesz po co to robisz, to masz wizję rezultatu jaki to, co robisz, czyli twoja praca, przynieść musi, by, nie poszła na marne.

Ostatnia Konwencja PiS (14.04.2018), choć była przedwyborczym walnym zjazdem członków partii politycznej PIS i całej polskiej prawicy, mniej była o polityce, czyli o fałszu, politycznych oszustwach i innych winach politycznego przeciwnika jak zwykle dotychczas bywało. Ta Konwencja, zupełnie niespodziewanie była o życiu…, o życiu Polaków…, o życiu w Polsce, nie na obczyźnie. To była wyjątkowa Konwencja o powrocie Polonii do własnego kraju, o powrocie do budowy nowej, mocnej, gospodarnej i samowystarczalnej Polski, w której żyć się będzie znacznie lepiej wszystkim, a życie, wracać będzie do normalności, dzięki uczciwości i czystych rąk, które PiS obiecał nam wszystkim. Tyle wstępu. Poniżej, trochę bliżej rzeczywistości tej Konwencji.
‘’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’
Konwencja Programowa PiS. Kaczyński zapowiada „wielką trasę”, Morawiecki mówi o zmianach

Wprost
18.04.2018 / 14.00


©
Twitter / PiS Konwencja PiS O godzinie 12:00 przy ulicy Mińskiej 65 w Warszawie rozpoczęła się konwencja programowa Prawa i Sprawiedliwości.
Tuż po rozpoczęciu zgromadzeni uczestnicy konwencji przywitali owacją na stojąco Jarosława Kaczyńskiego, po czym wspólnie odśpiewali hymn. Przemówienie jako pierwszy wygłosił prezes Prawa i Sprawiedliwości. Zapowiedział, że jego ugrupowanie rozpoczyna dziś "wielką drogę po Polsce". – Tą dobrą zmianę trzeba nieustannie podtrzymywać, także poparcie dla niej, bo w życiu publicznym, politycznym nic nie jest dane raz na zawsze, na długo. Trzeba nieustannie pracować, rozmawiać. Tym bardziej, że zdarzyły się nam potknięcia i w jakiejś mierze przełożyły się na poparcie – przyznał. Zaznaczył przy tym jednak, aby nie brać pod uwagę sondaży. – Przypomnę sondaż, który był przed II turą wyborów, w których Lech Kaczyński walczył o zwycięstwo z Donaldem Tuskiem. Wynik był taki: Lech Kaczyński 38 proc., Donald Tusk 62 proc. A jaki był wynik? Lech Kaczyński 54 proc., Donald Tusk 46 proc. (…) To nie znaczy, że mamy lekceważyć. Nie wolno lekceważyć tej sytuacji, że my możemy przegrać, chociaż to będzie przegrana przede wszystkim z samym ze sobą – mówił. Dodał, że "dlatego potrzebny jest wysiłek".

Wielka trasa
Jak mówił Kaczyński, "wielka trasa" prowadzić ma do 600-700 punktów, województw, powiatów i wielu miast niepowiatowych. – Chcemy dotrzeć po to, żeby przekazać to, co zrobiliśmy, powiedzieć o tym, ale spokojnie. Po prostu wykonujemy to, co do nas należy. Zapowiedzieliśmy i robimy – zapewnił. Prezes PiS mówił, że jest to okazja do tego, aby zapewnić Polaków, że "wciąż o nich myślimy". – Ta droga musi być jednocześnie rozmową, bo my nie jedziemy po to, żeby przekazać nasz komunikat. To można by zrobić w telewizji, na dziesiątki innych sposób. Jedziemy, żeby słuchać tego, co mają nam do przekazania ci, którzy przyjdą. Słuchać i wyciągać wnioski. Rozmawiać, dyskutować, polemizować, bronić naszych racji, ale przede wszystkim chcemy być po tej trasie bogatsi o nowe doświadczenia” – mówił.

Partia czystych rąk
Kaczyński zaznaczył dalej, że PiS musi być "partią czystych rąk". Zapewnił, że nie będzie "żadnego zmiłowania dla tych, którzy te ręce będą brudzić". – Musimy starać się robić wszystko, żeby nie można nam było nic zarzucić, że wszystkie zarzuty, które padają, były tylko tymi wymyślonymi. Musimy być, by zwyciężyć, kontynuować nasze dzieło, partią czystych rąk i powtarzam: nie będzie żadnej tolerancji, albo użyje innego słowa: żadnego zmiłowania dla tych, którzy te ręce będą sobie brudzić – przekonywał.
Prezes PiS zaznaczył, że parlamentarzyści "działają dla Polaków", a "do polityki nie idzie się dla pieniędzy".

Morawiecki zapowiada zmiany
Premier Mateusz Morawiecki zwrócił z kolei uwagę na to, że PiS rusza w Polskę, aby "słuchać ludzi i wiedzieć, czego oni oczekują". Ogłosił pierwszy z projektów, który Zjednoczona Prawica przygotowała dla Polaków. – Pierwszym naszym projektem, naszą propozycją, który mamy dla Polaków, jest niższy ZUS. Bardziej proporcjonalny przy niższych dochodach, do wysokości 2,5-krotności wynagrodzenia minimalnego – poinformował. Mówiąc o opozycji stwierdził, że "oni mają tylko jeden program – antyPiS. – Nasz program nazywa się Polska – przekonywał. Morawiecki zaznaczył ponadto, że minister Jurgiel zaprezentuje kompleksowy program dla rolników. Przybliżył, że chce poszerzyć zakres działania ustawy o rolniczym handlu detalicznym. – Pan prezydent Lech Kaczyński powiedział kiedyś, że będzie starał, żeby Polska była krajem demokratycznym, silnym, żeby chroniła słabszych, żeby dbała o uczciwość, a zwalczała cynizm i draństwo. W tym jednym zdaniu jest cały nasz program polityczny i społeczny – mówił Morawiecki. Mówił ponadto o planach opodatkowania wielkich galerii handlowych i biurowców.
– Dwa zwycięstwa to bardzo wiele. Ale czy to wystarczy do naprawy RP? Nie. To za mało. Czy wygramy w nachodzących wyborach samorządowych, czy zwyciężymy w wyborach do PE? Czy zwyciężymy w wyborach parlamentarnych? Tak, zwyciężymy, bo mamy bardzo dobry program. Ale na realizację tego programu potrzeba więcej, niż dwa lata. Zrealizowaliśmy przez 2,5 lata więcej niż przez ostatnie 8 lat, ale potrzebujemy kolejnych wielu lat, żeby zmieniać Polskę – zaznaczył Morawiecki.
Premier zapowiedział, że partia rządząca chce żeby każde dziecko w wieku szkolnym otrzymywało 300 zł jako wyprawka przed każdym rokiem szkolnym.
Morawiecki mówił też o obniżce CIT dla małych i średnich firm. – Po raz drugi obniżymy podatki dla małych i średnich. CIT z 15 proc. do 9 proc. – poinformował. Mówił też o utworzeniu specjalnego funduszu na co najmniej 5 mld złotych, które na 18 miesięcy będą zastrzykiem dla naprawy, budowy dróg gminnych i powiatowych.

Piątka Morawieckiego. Oto 5 zmian, które zapowiedział szef rządu. W maksymalnym skrócie


wPolityce.pl
autor: PAP/Radek Pietruszka

Co dokładnie zapowiedział na konwencji Zjednoczonej Prawicy premier Mateusz Morawiecki? Piątka Morawieckiego zakłada zrealizowanie ważnych programów społecznych, gospodarczych, inwestycji lokalnych oraz działanie na rzecz seniorów i osób niepełnosprawnych. Oto krótkie podsumowanie ambitnego planu szefa rządu:
1. Obniżka od początku przyszłego roku podatku CIT dla małych firm z 15 do 9 proc., czyli najniższego poziomu w UE.
2. Wprowadzenie małego ZUS-u naliczanego proporcjonalnie do przychodów dla firm osiągających miesięczne obroty do wysokości 2,5 minimalnych pensji w Polsce. Im mniejszy zarobek, tym mniejszy ZUS.
3. Wyprawka – 300 złotych na początku roku szkolnego dla każdego ucznia rozpoczynającego naukę w szkole podstawowej i średniej.
4. Nowy fundusz budowy dróg lokalnych o wartości co najmniej 5 miliardów złotych. Oznacza to tysiące kilometrów odnowionych dróg we wsiach, małych miastach, gminach i powiatach.
5. Program Dostępność+ - likwidacja barier dla osób niepełnosprawnych – ponad 20 mld złotych w ciągu 8 lat.
…………………..

Jarosław Kaczyński podczas Konwencji Prawa i Sprawiedliwości: "Nie będzie żadnego zmiłowania"
14.04.2018 (sobota)


Konwencja Prawa i Sprawiedliwości • Fot. Screen z Twittera / Prawo i Sprawiedliwość


W południe rozpoczęła się Konwencja Prawa i Sprawiedliwości. Jeszcze przed jej rozpoczęciem rzeczniczka PiS Beata Mazurek zapowiedziała, że planowane są wystąpienia m.in. prezesa Jarosława Kaczyńskiego, premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremier Beaty Szydło. Jako pierwszy pojawił się Jarosław Kaczyński, który wypowiadał się m.in. o sondażach i o tym, że partia rządząca działa wyłącznie dla Polaków. Wspomniał także, że PiS będzie "partią czystych rąk".


Jarosław Kaczyński na salę wkroczył ok. godz. 12:10. Jego wejściu towarzyszyło skandowanie "Jarosław! Jarosław!". Zanim jedno doszło do przemówienia prezesa puszczono wideo, w której przypomniano wypowiedzi Kaczyńskiego i Donalda Tuska z czasów, gdy był premierem. Tematem był program 500+. Po kolejnym materiale związanym z wypowiedziami Polaków o programie i słowach europosła Tomasza Poręby na mównicę wszedł prezes PiS. Zaczął od tego, że nie będzie głównym bohaterem dzisiejszego spotkania.


– To spotkanie, choć wpisuje się w tradycje PiS, ma pewne szczególne cechy. My dzisiaj zaczynamy wielką drogę po Polsce. Zaczynamy wielką rozmowę z Polakami. Trwa dobra zmiana. Tę dobrą zmianę trzeba nieustannie podtrzymywać, także poparcie dla niej. W polityce nic nie jest dane na zawsze. Trzeba nieustannie pracować i rozmawiać. Szczególnie, że zdarzyły nam się potknięcia, które przełożyły się na poparcie dla nas – powiedział Kaczyński.
Prezes PiS zaczął mówić o sondażach, które w jego przekonaniu nie oddają prawdy, jak rozkładają się głosy Polaków wobec partii. Przypomniał sondaż, w którym Donald Tusk miał większe poparcie od Lecha Kaczyńskiego, a jednak przegrał z nim walkę o fotel prezydencki. – Wykonujemy to, co do nas należy. To jest uczciwe, a za to nie trzeba dziękować. To jest normalność. Ci inni są nienormalni – oznajmił.

– Polacy powinni wiedzieć, że my ciągle myślimy i o nich pamiętamy. Ciągle chcemy zapewniać Polakom nową pomoc, coś co ich wzmocni. Coś, co będzie dowodem, że władza robi, co do niej należy. Dba o obywateli – zapewniał Kaczyński.
Nie będzie zmiłowania
Kaczyński odniósł się do ostatnich doniesień związanych z gigantycznymi nagrodami dla ministrów. Zapewniał, że nie były one egoistycznymi pobudkami. – Nie działamy dla siebie. Do polityki nie idzie się dla pieniędzy – kontynuował Kaczyński w swoim przemówieniu. Zwracał uwagę, że ciężko być bez skazy, bowiem ludzie są z natury grzeszni. – Ale musimy robić wszystko, by nic nie można było nam zarzucić. Musimy być partią czystych rąk. Nie będzie żadnej tolerancji. Żadnego zmiłowania dla tych, którzy te ręce będą sobie brudzić – stwierdził.

Zapewnił, że nagrody zostaną zwrócone, choć całe działanie może przyjąć trochę inny kształt. – Projekt ustawy o obniżeniu zarobków poselskich jest już w sejmie, już jest złożony, będą zwrócone nagrody choć być może przyjmiemy nieco inną formułę, nie co do zwrotu, tylko do celów tego zwrotu. Będziemy także zajmować się tymi wszystkimi, którzy naprawdę czerpią bardzo dużymi łyżkami, O nas napisano, że czerpaliśmy wiadrami, to oni, można powiedzieć, chyba silosami czerpią – rzekł.

Morawiecki o nowym projekcie
14 kwietnia był ważnym dniem dla Prawa i Sprawiedliwości oraz koalicjantów z obozu Zjednoczonej Prawicy. Następny po prezesie przemawiał premier Mateusz Morawiecki. Wspominał m.in. o zakupie systemu obrony przeciwrakietowej "Patriot". Jednak najważniejszą informacją było ogłoszenie przez premiera nowego projektu "Dobry start". – Chcemy, żeby dzieci dostawały wyprawkę w wysokości 300 złotych. "Dobry start" byłby przyznawany na początek roku szkolnego dzieciom – powiedział.

Później będzie przemawiać Beata Szydło, Jarosław Gowin oraz Zbigniew Ziobro. Chodziło o zaprezentowanie jedności i pokazanie Polakom, że partia rządząca ma konkretną ofertę dla nich.
Z kolei w niedzielę politycy PiS pojadą w różne miejsca w Polsce, by spotkać się z wyborcami. Według Beaty Mazurek wyjazdy będą trwały do końca lipca.
……………………………………………..

Bardzo agresywnie do konwencji PiS-u odniósł się z kolei Tomasz Lis


Tomasz Lis @lis_tomasz

Widzę, że banda nieudaczników z PIS dla zachowania władzy i zaspakajania swej chamskiej pazerności chce postawić w zastaw nie tylko Polskę, ale i los przyszłych pokoleń. „Po nas, PIS-owcach, choćby potop”.
14:42 - 14 kwi 2018

Z.W. / Mój komentarz do powyższych słów mendoweszki Lisa T.
Ten spec od gumowych dzwonków jak zwykle w obłokach, zamiast świadomość sprowadzić bliżej ziemi by przyglądać się jak oto zbliżamy się do końca mafijnej bandy Tuska D. i jego przydupasów typu sowieckiego szui, zdrajcy Polski Tomasza Lisa. Sromota, kapota i szafot-a. Nazisty Sikorskiego Radosława wataha, pod patronatem mafijnego bandyty Tuska Donalda, wyżynanie się rozpoczęła. Będzie się krwawo działo, będzie bolało i będzie śmierdziało. Najbardziej ten śmierdziel Lis T., choć jest ich wielu.


…………………………..

"Ochronić przed zarazą PiS". Lubnauer o celach koalicji PO i Nowoczesnej

DoRzeczy
DoRzeczy 18.04.2018 / 13:30
© Dostarczane przez Platforma Mediowa Point Group SA Przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer podczas wspólnej Konwencji mazowieckiej Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej – Jesteśmy, by chronić przed zarazą PiS – mówiła Katarzyna Lubnauer podczas wspólnej konwencji Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Przewodnicząca podkreśliła, że opozycja musi "obronić" samorząd przed Prawem i Sprawiedliwością i w dalszej perspektywie przejąć władzę w całym państwie.
Lubnauer podkreśliła, że Prawo i Sprawiedliwość "nie rozumie" samorządów, gdyż chciałoby je móc odgórnie kontrolować, co jest sprzeczne z ich samą istotą.

Przewodnicząca Nowoczesnej podkreśliła, że "Koalicja Obywatelska" ma na celu obronę kraju przed "zarazą PiS", która jej zdaniem może zainfekować Polskę "tłumem Misiewiczów i zajmowaniem się historią, nie problemami Polaków".

Lubnauer podkreśliła, że samorząd to jedynie pierwszy krok, impuls do przejęcia przez koalicję władzy w całej Polsce. – Chcemy Polski, która nie tkwi w okowach historii. Którą rządzą gospodarze a nie nieodpowiedzialne pany, którym się należy – przekonywała.
Koalicja opozycji
W sobotę podczas wspólnej konwencji Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej dotyczącej porozumienia na Mazowszu przed jesiennymi wyborami samorządowymi. Grzegorz Schetyna i Katarzyna Lubnauer zaprezentowali nazwę komitetu wyborczego opozycji - "Koalicja Obywatelska". Schetyna przekonywał, że wspólny sojusz odsunie PiS od władzy.

Z.W. / Mój komentarz

Ten niedoróbek zaściankowy w postaci nowoczesnej Lubnauer (nawet polska pisownia nazwiska nie rozpoznaje tak bardzo polskie), poucza PiS w zakresie pracy rządu i podjęła się ochrony kraju przed „zarazą PiS”, jak to określiła, który będzie pierwszym krokiem w przejęciu władzy w całej Polsce. To aż niemożliwe, że Ona jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że ten pierwszy ich krok, - jeżeli w ogóle się zdarzy, - będzie równocześnie krokiem ostatnim. Może nawet dobrze, bo będzie bardziej bolało, na co sobie i Ona i jej podobni, swoimi postawami moralnymi i społecznymi w pełni skutecznie zasłużyli. Pan Bóg, nie zawsze rychliwy, ale zawsze do bólu sprawiedliwy
.
……………………………..
„Koalicja Obywatelska idzie po zwycięstwo". Porozumienie wyborcze PO i Nowoczesnej na Mazowszu


Wspólna konwencja PO i Nowoczesnej / Źródło: Twitter / PlatformaObywatelska
22
O godzinie 10.30 rozpoczęła się wspólna konwencja Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej dotycząca porozumienia na Mazowszu, przed jesiennymi wyborami samorządowymi. Grzegorz Schetyna i Katarzyna Lubnauer zaprezentowali nazwę komitetu wyborczego opozycji - "Koalicja Obywatelska".

Podczas rozpoczętej właśnie wspólnej konwencji Platformy i Nowoczesnej, zaprezentowani mają zostać wspólni kandydaci na prezydentów miast oraz na listy do sejmików w poszczególnych okręgach.

Opozycja kontra PiS
Przemawiając podczas konwencji, przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna, stwierdził, że połączenie sił PO i Nowoczesnej tak bardzo frustruje Jarosława Kaczyńskiego, że ten zdecydował się "rozpocząć sezon polowań na posłów opozycji". Schetyna podkreślił też, że porozumienie obu partii opozycyjnych "pogoni PiS".
Polityk stwierdził również, że zawiązany sojusz (PO i Nowoczesnej) oparty o porozumienie programowe, ma dać Polakom nadzieję. Jego zdaniem, zbliżające się wybory będą takim symbolem jak wybory samorządowe w 1990 roku. Schetyna zapewnił, że przywróci "wolność i suwerenność".
Schetyna: Nasz sojusz frustruje Kaczyńskiego, dlatego rozpoczął "polowanie" na posłów opozycji DO RZECZY
CBOS: PiS jednak nadal dominuje. Olbrzymia przewaga nad PO!!!
Z.W. I tak już pozostanie na wieki wieków…
………………………………………
Z.W. / Mój komentarz
Ten warchoł Schetynek debilek, intelektualnie sparciał już do tego stopnia, że tylko pogonić mu jeszcze pozostaje, zapomniał dopisać, że do kibla jedynie, bo samymi gaciami strachu napierającej sraczki zatrzymać się nie da. Potrafi jednak zrozumieć, że czas polowań na malwersantów, sabotażystów, dywersantów, aferzystów i mafiosów, - PIS właśnie się rozpoczął i nie spocznie w polowaniu tym, dopóki ostatni gangster Tuska mafii ujęty nie zostanie. I nie ma co tego żadnej wątpliwości. Polowania więc potrwają wystarczająco długo, by wyżynanie i wieszanie w przestępczym gronie samych siebie niebawem rozpocząć, by Sikorskiego czas dożynania mafijnych watach, owocnie przebiegał. Ostatni gasi światło, a po tej ostatniej już łowczej nocy, wstanie dla Polski zupełnie nowy i zupełnie inny dzień i inny świat. Od tej dopiero chwili, Polacy żyć będą w nowej i wolnej w pełni Polsce, w świecie całym uwielbianej, wyświęcanej i jak zawsze w historii, za wzór dla wszystkich prawych chrześcijan stawianej.

……………..

TOTALNA OPOZYCJA POLSKA / WIADOMOŚĆ / 14.04.2018, godz. 15:36
Boli, oj boli... Po konwencji PiS odezwali się Schetyna i Lubnauer - ktoś liczył na coś mądrego?


Propozycje premiera Mateusza Morawieckiego, które padły na dzisiejszej konwencji PiS, zrobiły ogromne wrażenie. Najwyraźniej także na politykach opozycji. Bo to co wygadywali "na gorąco" Grzegorz Schetyna i Katarzyna Lubnauer jest pokazem kompletnej bezradności. Sami nic nie potrafią zrobić, ale w biadoleniu są nieźli.

Na sobotniej konwencji PiS i Zjednoczonej Prawicy premier Mateusz Morawiecki zapowiedział m.in. niższy, bardziej proporcjonalny ZUS dla drobnych przedsiębiorców, obniżenie z 15 proc. do 9 proc. podatku CIT dla małych firm, przeznaczenie w ciągu 18 miesięcy 5 mld złotych na budowę i naprawę dróg gminnych oraz powiatowych.

Poinformował też o planach wprowadzenia minimalnej emerytury dla kobiet, które osiągnęły wiek emerytalny, nie mają nawet najmniejszej emerytury, a urodziły co najmniej 4 dzieci. Zapowiedział program "Dostępność plus", w ramach którego w najbliższych latach ma zostać przeznaczone 23 mld złotych na poprawę życia seniorów, a także projekt "wyprawka", z którego każde dziecko w wieku szkolnym otrzyma przed rozpoczęciem roku szkolnego 300 zł.

Lider PO Grzegorz Schetyna został poproszony przez PAP o komentarz do propozycji Morawieckiego. Jeśli ktoś liczył na merytoryczną analizę, znowu będzie rozczarowany, bo Schetyna po swojemu jedynie marudził.

"Niech najpierw oddadzą pieniądze, dopiero potem możemy rozmawiać na temat programu. Pierwszym punktem program PiS powinno być oddanie tego, co bezprawnie wzięli" - powiedział szef Platformy.

Tyle tylko do powiedzenia miał szef największej partii opozycyjnej. A tyle lat wciskano kit, że to wytrawny gracz polityczny.

Odezwała się również Katarzyna Lubnauer - jej komentarz publikujemy jedynie z kronikarskiego obowiązku. Jak na polityka Nowoczesnej dużo bowiem mówiła, ale treści niewiele.

Powiedziała, że "w tych wszystkich propozycjach nie widzi rozwiązań, które miałyby inny charakter, niż jakichś tam transferów pieniężnych lub rozwiązań związanych z finansami". Powiedziała ekspertka z partii, która przelewów właściwie nie potrafiła zrobić.

Ale najlepszy jest ten cytat:

"Konwencja PiS pokazała, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest w panice i kompletnie skonfliktowana" - podkreśliła.
A komu to rozczarowany Ryszard Petru meble z siedziby powynosił?
Źródło: PAP, niezalezna.pl

Z.W./ Mój komentarz
Są ludzie nieszczęśliwi, są zwykli głupcy, są debile i imbecyle. W polityce, coraz więcej tych ostatnich i nie ma w tym nic dziwnego. Odległość od koryta do którego byli przytroczeni wzrasta ostatnio tak bardzo szybko, że wielu, najtęższe byłe intelekty poplątać musi.
Cytaty z powyższego:

1. "Niech najpierw oddadzą pieniądze, dopiero potem możemy rozmawiać na temat programu. Pierwszym punktem program PiS powinno być oddanie tego, co bezprawnie wzięli" - powiedział szef Platformy.
2. Tyle tylko do powiedzenia miał szef największej partii opozycyjnej. A tyle lat wciskano kit, że to wytrawny gracz polityczny.
3. Odezwała się również Katarzyna Lubnauer - jej komentarz publikujemy jedynie z kronikarskiego obowiązku. Jak na polityka Nowoczesnej dużo bowiem mówiła, ale treści niewiele.
4. Powiedziała, że "w tych wszystkich propozycjach nie widzi rozwiązań, które miałyby inny charakter, niż jakichś tam transferów pieniężnych lub rozwiązań związanych z finansami". Powiedziała ekspertka z partii, która przelewów właściwie nie potrafiła zrobić.
5. Ale najlepszy jest ten cytat:
6. "Konwencja PiS pokazała, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest w panice i kompletnie skonfliktowana" - podkreśliła.
7. A komu to rozczarowany Ryszard Petru meble z siedziby powynosił?

Pacynek – Schetynek - debilek i Pacynka Lubnauer nowa koleżanka Schetynka
Pacynka
– rodzaj lalki teatralnej nakładanej na dłoń jak rękawiczka i poruszanej palcami aktora-animatora. W przypadku lalek o większych rozmiarach animator umieszcza dłoń w głowie pacynki, kontrolując jej mimikę. Ciało pacynki jest wtedy zawieszone na jego przedramieniu. Najprostsza pacynka to skarpetka naciągnięta na rękę. Taką formę miał Pan Cerowany – pacynka występująca w dobranockach telewizyjnych w Polsce pod koniec lat 60.
Z.W. Wszystkiego mało. Ale, że aż tutaj ich przywiało?
………………


Polityka

Kaczyński: Ministrowie oddadzą nagrody Caritasowi

Gazeta.pl
05.04.2018 / 14:30

© Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta Jarosław Kaczyński

- Ministrowie konstytucyjni, sekretarze stanu, którzy są politykami, zdecydowali się oddać nagrody do połowy maja swoje nagrody na cele społeczne, do Caritasu - oznajmił Jarosław Kaczyński w czwartek.
Pracowity czwartek w PiS. Najpierw doszło do spotkania premiera Mateusza Morawieckiego i ministrów (zabrakło m.in. szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego, który przebywa we Wrocławiu) z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, które odbyło się w gabinecie marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego (także się pojawił).

Później w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie spotkał się komitet polityczny Prawa i Sprawiedliwości. Po tych wydarzeniach odbyła się konferencja prasowa Kaczyńskiego na Nowogrodzkiej.
Swego czasu, przed wyborami, powiedziałem, że dla polityki nie idzie się dla pieniędzy. Społeczeństwo najwyraźniej to zapamiętało, stąd ta reakcja na nagrody, oczekiwanie na skromność w życiu publicznym. Wiemy, że jesteśmy dla społeczeństwa i że celem polityki nie jest zarabianie pieniędzy - zaczął Kaczyński

Później prezes PiS oznajmił, że ministrowie i sekretarze stanu zwrócą premie, które otrzymali w latach 2016-2017 i oddadzą je na Caritas.
- Ministrowie konstytucyjni, sekretarze stanu, którzy są politykami, zdecydowali się oddać nagrody do połowy maja swoje nagrody na cele społeczne, do Caritasu- powiedział.

Inne zmiany
Oprócz sprawy nagród, Kaczyński przekazał zarys innych zmian, które ustalił komitet polityczny PiS. Zapowiedział, że złożone zostaną projekty, które zakładają obniżenie o 20 proc. pensji poselskich i senatorskich, wprowadzeniu nowych limitów obniżających pensje wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków, starostów i ich zastępców.
Krótko mówiąc, będzie dużo, dużo skromniej, skromniej niż było dotychczas. Będziemy egzekwować z całą stanowczością dyscyplinę w tych sprawach - zapowiedział Kaczyński.
Prezes PiS zagroził też posłom, którzy mogliby nie zagłosować za takimi ustawami.
Jeżeli ktoś nie będzie chciał zagłosować za tymi decyzjami, to straci miejsce na liście wyborczej, na dalszy udział w polityce - mówił.
.................

Z.W. Mój komentarz
Złodziejskie i mafijne ręce, precz od państwowego koryta i pieniędzy, których właścicielem jest polski naród. Uważam tą decyzję za rewolucję w całym politycznym świecie, dla którego jesteśmy wzorcem absolutnym Demokracji. Vox Populi, Vox Dei – głos ludu, głosem Boga. Do polityki nie idzie się po pieniądze, tym bardziej nieuczciwe, przestępcze, które okradają legalnie naród. Celem polityki nie jest bogacenie się polityków. Celem politycznej ofiary (służby), jest wyłącznie służenie publicznemu dobru, za ściśle określoną wysokość pensji bez sztucznych i przestępczych kominów płacowych i to wszystko. Oto zwyczajne kroki, na które nie stać było żadnych dotychczasowych rządów w Polsce. To jednoczesne świadectwo, powracającej do rzeczywistości, obecnej polityki PIS w Polsce. Oby powrót ten, był początkiem takiego właśnie stałego już trendu polskiej polityki w naszej ukochanej Ojczyźnie, - Polsce, już na wieki.

…………………….
Litwini szturmują Polskę w majówkę. I dużo kupują

Rzeczpospolita
Iwona Trusewicz 27.04.20128 / 17:30


Zbliżająca się majówka zwiększa ruch na litewsko-polskiej granicy. Litwini łączą odpoczynek i zwiedzanie z dużymi zakupami w Polsce. Na Litwie ceny wciąż rosną.
Wzrost cen na Litwie wyhamowuje. W 2017 r. roczna inflacja wyniosła 3,5 proc. W marcu - 2,5 proc., a w kwietniu 2,1 proc. - podał urząd statystyczny. Przez ten miesiąc ceny wzrosły o 0,7 proc. Litewskie media informują więc rodaków, w które dni sklepy w Polsce będą zamknięte. Wszystko dlatego, że Litwini nie odwiedzają sąsiada jedynie w turystycznych celach.

„Polacy świętują 1 maja, ale nie całkiem poważnie, za to 3 maja jest Dzień Konstytucji - jedno z najważniejszych polskich świąt państwowych. Oprócz tego w 2018 r. sklepy pracują w Polsce nie we wszystkie wolne dni” - uprzedza czytelników portal Delfi.

I od razu uspokaja, że w najbliższym tygodniu „niespodzianek nie będzie; sklepy pracują 28 i 29 kwietnia. W maju nie pracują 1 i 3 (święta) oraz 13 i 20 (zakaz handlu w niedzielę)”. Dziennikarz portalu odwiedził tzw. Mały Rynek w Suwałkach.

„Parking przy rynku jest płatny 1 zł (0,24 euro). Swoją produkcję na rynek przywożą też miejscowi rolnicy. Jajka są po 0,63 zł (0,15 euro), ale jeżeli kupimy dziesiątkę, to zapłacimy tylko 5 zł (1,2 euro)” - informuje portal.

Potem następuje wyliczenie cen na suwalskim rynku w przeliczeniu na obowiązujące na Litwie euro. Litewski dziennikarz odwiedził też Biedronkę i tutaj spisał ceny popularnych wśród litewskich klientów produktów - alkoholu, piwa. To ostatnie po 2,05 zł (0,4 euro). „Litwini brali od razu po dwie-trzy skrzynki” - napisał portal.

Dziennikarz napotkał dziesiątki rodaków w oddziale nabiałowym, mięsnym, przemysłowym. „Pozostałe w bagażniku miejsce Litwini zapełniali papierem toaletowym Queen za 3,49 zł (0,84 euro) za 8 rolek i kocim jedzeniem Kitty 415 g po 1,29 zł (0,31 euro). Przeciętnie Litwin zostawił w suwalskiej Biedronce 150 zł.

Autor relacji Romas Sadauskas-Kwietkawiczjus także zaopatrzył się obficie w Suwałkach. Artykuł kończył zdaniem: „W najbliższym czasie rodzina dziennikarza będzie w litewskich sklepach kupować tylko chleb”.

Podobnie będzie w tysiącach litewskich rodzin, szczególnie z graniczących z Polską regionów. Ceny w RP są bowiem dużo niższe od tych w sklepach na Litwie. Klienci chwalą też sobie bogatą i ciekawą ofertę, wiele promocji i zniżek.

Polska ma szansę na zniesienie wiz do USA. Ma w tym pomóc kampania społeczna

Dziennik Gazeta Prawna
Adam Pawluć 25.01.2018 / 11`:00
© PAP .
Rusza kampania społeczna mająca na celu zniesienie wiz dla Polaków podróżujących do USA.

Warunkiem skasowania specjalnych pozwoleń, które od lat są zmorą Polaków (do tego kosztowną), jest spadek odsetka odmów w amerykańskim procesie wizowym do 3 proc., z obecnych 5,9 proc. (skuteczność przyznawania dokumentów liczona jest w okresie od 1 października do 30 września, zgodnie z amerykańskim rokiem budżetowym). Wtedy Polska zostanie włączona do programu Visa Waiver Program, który umożliwia biznesową lub turystyczną wizytę w Stanach Zjednoczonych trwającą do 90 dni.
W koalicję na rzecz zniesienia wiz dla Polaków pod batutą Polskich Linii Lotniczych LOT weszło jeszcze pięć organizacji: Fundacja Polska Innowacyjna, Fundacja Teraz Polska, Fundacja im. Cichociemnych, Fundacja Instytut Myśli Schumana i MasterCard.

– Tak naprawdę nie odkrywamy Ameryki. Wcześniej już innym krajom w regionie udało się, przez szeroko zakrojone kampanie społeczne, przyspieszyć moment wejścia do amerykańskiego programu bezwizowego. Moment jest szczególny, bo jesteśmy w Polsce stosunkowo blisko wymaganego progu. Właśnie dlatego postanowiliśmy zaangażować się w kampanię, która będzie promować występowanie o wizy do USA w sposób rzetelny i skuteczny – mówi Konrad Majszyk z biura komunikacji korporacyjnej LOT.

Efektem wizowych kampanii edukacyjnych w innych krajach – jak Czechy czy Korea Południowa – było zwiększenie liczby wniosków składanych przez osoby z największymi szansami na decyzję pozytywną oraz ograniczenie liczby tych błędnie wypełnionych.

Do Visa Waiver Program udało się przytąpić 38 państwom, z czego 23 to członkowie Unii Europejskiej. Są wśród nich państwa naszego regionu: Czechy, Słowacja, Węgry, Litwa, Łotwa czy Estonia. Nasi sąsiedzi skorzystali z okienka w latach 2007–2009, kiedy amerykański Kongres podniósł próg dopuszczalnych odmów z 3 do 10 proc. W Polsce w 2007 r. procent odmów wyniósł aż 25, natomiast rok później – 13.

Razem z nami, w grupie, która nie spełniają kryterium 3 proc., znajdują się Bułgaria, Rumunia i Chorwacja.

Zniesione miałyby zostać dwa rodzaje wiz. Wiza B-2, która umożliwia podróż do USA w celach rekreakcyjnych, ewentualnie wyjazd w celach leczniczych oraz wiza B-1. Ta obejmuje swoim zakresem więcej aktywności, w tym: wyjazd biznesowy, wolontariat na terenie USA, udział w konferencjach, a nawet podjęcie bezpłatnej praktyki w szpitalach akademickich przez studentów.

Inicjatorzy akcji liczą na ożywienie kontaktów biznesowych pomiędzy dwoma krajami. – Możliwość korzystania z Visa Waver Program ułatwi wielu młodym przedsiębiorczym Polakom tworzącym start-upy oraz rozwijającym swoje badania i technologie m.in. współpracę z partnerami w Stanach Zjednoczonych, dostęp do znacznie większego rynku oraz wymianę i pozyskiwanie wiedzy – mówi Sławomir Olejnik, prezes Fundacji Polska Innowacyjna.

– Wejście Polski do programu wcale nie będzie oznaczać masowych wyjazdów do USA, a możliwość swobodnych podróży między USA a Polską – zauważa Bogdan Rowiński, prezes Fundacji im. Cichociemnych.

Polacy mogą składać wnioski w ambasadzie USA w Warszawie i w konsulacie w Krakowie. Organizatorzy kampanii zwracają uwagę na potrzebę rzetelnego wypełniania wniosków wizowych. Podjęcie pracy w Stanach Zjednoczonych nie kwalifikuje się pod wizy typu B-1 oraz B-2. Co więcej, dla młodych, którzy chcą skorzystać z programu Work&Travel, dedykowany jest inny rodzaj wizy – J-1. W obydwu przypadkach nieodpowiedni dobór rodzaju składanego dokumentu skończy się jego odrzuceniem i wpłynie na statystyki, które musimy obniżyć.

Szans na wjazd nie mają osoby z przeszłością kryminalną lub te, które wcześniej naruszały przepisy wizowe.

Nieoficjalnie wiadomo, że jest nadzieja, iż w najbliższych miesiącach amerykańskie organy konsularne nie będą szczególnie restrykcyjnie traktować Polaków występujących o wizy. Jednak będzie dotyczyć to tylko tych osób, które nie zostaną przyłapane na ewidentnym kłamstwie we wniosku wizowym, czyli np. na wpisaniu niekaralności, jeśli stan faktyczny będzie inny. ⒸⓅ

Z.W. / Mój komentarz
Porządek być musi. Trzymajmy więc kciuki za szybką możliwość korzystania z tak oczekiwanych wiz do USA, z zachowaniem owego porządku.

……………………….
Szwedzka minister finansów: to był błąd, że przyjęliśmy imigrantów

PAP
PAP 12.12.2017
© Valda Kalnina Informal meeting of Ecofin ministers in Tallinn Szwedzka minister finansów Magdalena Andersson w piątkowym wywiadzie dla dziennika "Dagens Nyheter" przyznała, że Szwecja popełniła błąd przyjmując w 2015 roku tysiące imigrantów.
To pierwsza tak szczera wypowiedź polityka rządzącej Szwecją Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej, której koalicyjny rząd wraz z Partią Zielonych zezwolił w 2015 roku na przyjęcie rekordowej liczby, ponad 163 tys. osób starających się o azyl.

"Integracja nie przebiega tak jak powinna, mieliśmy z nią problem przed jesienią 2015 roku (gdy Szwecja przyjęła falę migrantów). Dla mnie jest oczywiste, że nie możemy przyjąć większej liczby szukających niż jesteśmy w stanie zintegrować. To nie będzie dobre dla ludzi, którzy tu przyjeżdżają ani dla całego społeczeństwa" - stwierdziła szwedzka minister finansów Magdalena Andersson.

Według socjaldemokratycznej polityk osoby, które przyjeżdżają do Szwecji "stają w obliczu bardzo napiętej sytuacji", a większe możliwości mieszkaniowe i edukacyjne istnieją w innych krajach europejskich.

"Myślę, że ci ludzie (imigranci) mają większe szanse, jeśli szukają azylu w innym kraju" - przyznała Andersson.

Minister Finansów przyznała gazecie "Dagens Nyheter", że jej własne ugrupowanie Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza ponosi winę za napiętą sytuację w Szwecji w związku z przyjęciem imigrantów na masową skalę.

"Mamy powód do samokrytycyzmu. To wcześniej powinno być jasne, że nie możemy przyjąć większej liczby ludzi niż ta, z którą poradzi sobie społeczeństwo" - zaznaczyła Magdalena Andersson.

W sierpniu 2015 roku premier Szwecji Stefan Loefven powiedział na wiecu w Sztokholmie, że jego Europa nie buduje murów. W listopadzie tego samego roku na skutek fali migracyjnej szwedzki rząd zdecydował się na przywrócenie kontroli na granicach oraz zaostrzenie przepisów migracyjnych.

Na pytanie, co zrobić, aby zintegrować osoby, które uzyskały w Szwecji prawo pobytu, Magdalena Andersson odpowiedziała, że szybciej musi przebiegać ich wejście na rynek pracy.

"Więcej dzieci musi dorosnąć i zobaczyć swoich rodziców w pracy. Więcej rodzin musi mieć odpowiednie warunki mieszkaniowe, a dzieci uczyć się w szkole tego, co jest im niezbędne. Nie ma innych potrzeb dla osób, które tu przybyły niż dla nas, którzy się w Szwecji urodzili" - powiedziała minister finansów.

Poziom bezrobocia w Szwecji wśród osób urodzonych w tym kraju wynosi jedynie nieco ponad 4 proc. Bezrobocie wśród osób mieszkających w Szwecji, a urodzonych w innym kraju osiąga 15 proc.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
………….
Z.W. / Mój komentarz
Nie tylko Polak mądry po szkodzie. Znacznie lepiej dmuchać na zimne, jak to tym razem bardzo stanowczo i skutecznie uczyniła Polska pod nowymi rządami PiS.
……………………………………………
Poznajcie nową Panią Ambasador USA w Polsce


Femme fatale, koleżanka Trumpa ambasadorem w Polsce. Kim jest Georgette Mosbacher?
ONET
ZUZANNA OPOLSKA
2018 - 16 lut, 11:35

Trzykrotnie zamężna, bajecznie bogata, rudowłosa Georgette Mosbacher zastąpi Paula Jonesa na stanowisku ambasadora USA w Polsce. Wielu amerykańskich komentatorów zadziwia nominacja, inni nie mają wątpliwości – Mosbacher zawdzięcza ją nie tylko wieloletniej działalności Partii Republikańskiej, ale i równie długiej przyjaźni z Donaldem Trumpem. Czy bizneswoman z Florydy podbije polskie media równie mocno jak amerykańskie serwisy celebryckie?

Georgette Mosbacher
• Donald Trump mianował długoletnią działaczkę Partii Republikańskiej Georgette Mosbacher na stanowisko ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce
• Zdaniem komentatorów to klasyczna „nominacja polityczna”, o której zadecydowała długoletnia przyjaźń bizneswoman z Florydy i amerykańskiego prezydenta
• Mosbacher jest prezeską firmy doradczej i marketingowej Georgette Mosbacher Enterprise Inc. i członkinią zarządów fundacji charytatywnych, organizacji pozarządowych, m.in. prestiżowej Rady Atlantyckiej
• Amerykanka czeka teraz na akceptację komisji spraw zagranicznych amerykańskiego Senatu. Następnym etapem będzie głosowanie izby wyższej Kongresu. Jeśli przejdzie je pomyślnie, będzie mogła wsiąść na pokład samolotu, który przywiezie ją do Polski

W życiu Georgette Mosbacher gry pozorów jest wiele. Ma 71 lat, ale wygląda dużo młodziej. Przypomina blondwłosą Rose DeWitt Bukater z „Titanica”, ale z natury jest brunetką. Wierzy w bezinteresowną miłość, ale zakochuje się wyłącznie w milionerach. Nie ma wielkiego doświadczenia w dyplomacji, ma za to wielkie ambicje polityczne. To pokerowa twarz i postawa „keep smiling” choćby się waliło i paliło, pozwoliły jej przetrwać niejeden huragan. – Jeśli przechodzisz przez piekło, idź dalej, nie zwalniaj. Jeśli się boisz, nie pokazuj tego. Możesz uciec, zanim diabeł dowie się, że tam jesteś… – mówi cytując słowa piosenki „If you are Through Through Hell” Rodneya Atkinsa.

Mosbacher ma 71 lat, z których prawie 50 związana jest z Republikanami. Była pierwszą kobietą, która przewodziła stowarzyszeniu republikańskich gubernatorów. W ostatnim roku swej kadencji prezydent Barack Obama powołał ją do Komisji Doradców ds. Dyplomacji. Jest to dotąd jej największe i jedyne doświadczenie w tej dziedzinie.

Czy jako ambasador USA w Polsce osiągnie sukces? Na pewno się go nie boi.

– Sukces rodzi sukces. Ostatnią rzeczą, którą dzielę się z innymi są moje problemy, cierpię w milczeniu. Naprawdę wierzę, że jesteś tym, kim myślisz, że jesteś – mawia. Przyjaciele i wrogowie podkreślają, że jest nieustraszona. Spróbuje wszystkiego, o ile nie jest to nielegalne lub niemoralne. Jeśli szukasz filmowego alter ego nowej ambasador, to zdecydowanie bliżej jej do diabelskiej Alexis Morell niż anielskiej Krystle.

Z obecnym prezydentem USA na pewno nadaje na tych samych falach. Od kilkudziesięciu lat bywa na jego urodzinach, była i na ślubie Trumpa z Melanią. Zany z obsesji na punkcie czystości miliarder zabrał Georgette na pokład prywatnego samolotu razem z jej psami rasy Cavalier King Charles Spaniel. Polecieli na otwarcie hotelu Wynn w Las Vegas. To było ponad 10 lat temu. Powiedziała wtedy: – Każdy, kto zabiera mojego psa na pokład prywatnego samolotu, ma w moim sercu specjalne miejsce.

Tuż przed wyborami prezydenckimi, które okazały się szczęśliwe dla Donalda Trumpa, broniła go w jednym z wywiadów. Rzeczy, o których mówił określiła jako „nieprzyjemne, ale prawdziwe”. Amerykańscy dziennikarze mówią, że dzięki jej poparciu część liderów Republikanów nie wystąpiło otwarcie przeciwko Trumpowi, choć miało na to wielką ochotę.

Self–made woman?

Życie Mosbacher to spełnienie amerykańskiego mitu: od pucybuta do milionera. Tylko, że zamiast szczęśliwego zbiegu okoliczności w stylu Forresta Gumpa, mamy chłodną kalkulację i godną podziwu konsekwencję. Łatwo nie było – dorastała w zapyziałym Highland w stanie Indiana, w domu silnych kobiet. Matka – Dorothy zamiast bajek czytała jej książki Napoleona Hilla: „Sukces Poprzez Pozytywne Nastawienie Umysłowe” i „Myśl i Bogać się”. Babcia, która co tydzień piekła trzy bochenki chleba – jeden dla rodziny, jeden dla kościoła i jeden dla sąsiadów nauczyła ją szacunku dla pieniądza. Dzieciństwo Georgette skończyło się szybko – po śmierci ojca w wypadku samochodowym. To wtedy jej matka wróciła do pracy, a siedmioletnia dziewczynka musiała zająć się domem i trojgiem rodzeństwa. W trakcie studiów na Uniwersytecie w Indianie, żeby przeżyć pracowała na trzy zmiany. Czy życie Mosbacher było usłane wyłącznie cierniami? Niekoniecznie. Na jej drodze pojawiło się jeszcze kilku milionerów. Choć może to ona ich upolowała?

Wszak od lat brylowała na nowojorskich i waszyngtońskich salonach. Generowała przy tym kolejne plotki na swój temat. Mówi się np., że republikańscy politycy chcąc zrobić karierę, muszą najpierw zostać przez nią namaszczeni. Dzieje się to na spotkaniach w jej apartamencie przy Piątej Alei. I na obiadach, które wydaje od lat dla elitarnych polityków. Wśród jej gości była m.in. Margaret Thatcher. – Dla mnie przyjęcie nie jest sukcesem, jeśli nie poznam nikogo nowego – mówiła w jednym z ubiegłorocznych wywiadów. W "Financial Times” deklarowała, że kręcą ją tylko spotkania ponad podziałami, a inne nudzą. Wygląda na to, że w Polsce będzie miała pole do popisu w organizacji wspólnych przyjęć PiS i opozycji.

Wychodź za mąż i rządź

O tym, że każda kobieta może znaleźć księcia z bajki przekonywała już w swojej pierwszej książce „Feminine Force: Release the Power Within to Create the Life You Deserve”. Klucz to determinacja i umiejętność uwodzenia. Gdzie rudowłosa piękność poznała męża numer jeden? Tam gdzie spotyka się krezusów – np. na... aukcji pamiątek filmowych. Jej uwagę zwrócił mężczyzna, który zdecydował się na prawdziwą ekstrawagancję – zakup kilku replik statków z II wojny światowej użytych w filmie "Tora! Tora! Tora!". Później udając dziennikarkę magazynu Time, Moschaber zaaranżowała wywiad twarzą w twarz z samym kupującym, którym okazał się deweloper Robert Muir. Podczas spotkania bez ogródek przyznała się do oszustwa, a rozbawiony milioner zaprosił ją na randkę. Pobrali się rok później – ich małżeństwo przetrwało siedem lat. Z mężem numer dwa dyrektorem giganta kosmetycznego Faberge i Brut Productions – George,m Barrie wytrzymała już tylko 24 miesiące. Ostatni na „liście byłych” był Robert Moschaber, biznesmen i polityk Partii Republikańskiej. To dla niego przeprowadziła się do Houston, a amerykańskie media okrzyknęły ich nową „power couple”. W trakcie trzeciego małżeństwa kupiła ekskluzywną firmę kosmetyczną La Prairie, którą zrewitalizowała. Dwukrotnie podwoiła sprzedaż i rentowność w ciągu zaledwie trzech lat

Sztuka rozstania

Podobno trzeci rozwód był dla Mosbacher wielkim zaskoczeniem. Ona za rozstanie winiła drugą kobietę, on ambicję Georgette, żeby zamienić skromne Houston na snobistyczny Manhattan. Na otarcie łez dostała apartament na Piątej Alei wart bagatela 10 milionów dolarów, ogromny dom w Hamptons i firmę konsultingową – Georgette Mosbacher Enterprises, którą rozkręciła po sprzedaży La Prairie. Słodko–gorzką lekcją życia po raz kolejny podzieliła się z Ameryką. Jej druga książka „It takes money, Honey: Get–Smart Guide to Total Financial Freedom" szybko trafiła na szczyt listy bestsellerów. Tym razem Georgette radziła innym kobietom jak trzymać budżet w ryzach, w co inwestować i co najważniejsze w jaki sposób dobrze wyjść za mąż, a jeszcze lepiej się rozwieść. Matrymonialne doświadczenia podsumowała tak: – Każdy z trzech mężów prosił mnie o podpisanie intercyzy, nie ukrywam, że wydawało mi się to niesmaczne. Dzisiaj jednak rozumiem dlaczego było to konieczne. Jeśli kiedykolwiek wyjdę jeszcze raz za mąż, to postąpię dokładnie tak samo. Trudno się dziwić, tym razem to ona rozdaje karty...

Geny to mało

Nowa ambasador serca Amerykanek podbiła na głos sprzeciwiając się kultowi młodości dyskryminującemu kobiety po czterdziestce. – Nasza kultura gloryfikuje młodość, sprawiając że czujemy się niepewnie. Utrzymanie młodego stanu ducha wymaga wysiłku, ale jeśli czujesz się młodo i myślisz młodo, to czym jest młodość? Jeśli pokonasz własne bariery to możesz zrobić wszystko. Nie wierzę, że są rzeczy, które na które jesteśmy za starzy. Oglądaliśmy prezydenta George,a H.W. Bush, który uczcił 90–te urodziny skokiem ze spadochronem. Dlaczego w wieku 70 lat nie powinnam robić tego, co robiłam w wieku 35 lat? – przekonywała Mosbacher w telewizji śniadaniowej. Jak przystało na byłą szefową gigantów kosmetycznych: La Prairie i Borghese, nie pali, nie pije i ma obsesję na punkcie pielęgnacji skóry. Dobre geny odziedziczyła po matce, ale nie spoczęła na laurach. Wszystkim kobietom i mężczyznom rekomenduje inwestycję w dwa podstawowe produkty: żel oczyszczający i krem nawilżający z filtrem. Sama nigdy nie zapomina o peelingu, przeciwzmarszczkowym serum, podkładzie z SPF i krwistoczerwonej szmince. Często powtarza, że wygląd się liczy, a pierwsze wrażenia są fundamentalne.

Słabość do munduru

Mosbacher od wielu lat jest związana ze środowiskiem Republikanów. W narodowym komitecie Partii Republikańskiej odpowiadała za finanse i była pierwszą kobietą przewodzącą stowarzyszeniu republikańskich gubernatorów. W ubiegłym roku zbierała fundusze na kampanię wyborczą – Donalda Trumpa.

Najbliższa sercu przyszłej ambasador jest praca na rzecz weteranów wojennych. Od dawna jest członkiem zarządu Intrepid Fallen Heroes Fund, organizacji non–profit zajmującej się pomocą dla żołnierzy i ich rodzin. Amerykańskich żołnierzy odwiedziła i w Iraku, i w Afganistanie – bez munduru, w temperaturze ponad 40 stopni C, odważnie przemierzała pustynie. Chciała zrozumieć i docenić poświęcenie mężczyzn i kobiet, którzy oddają życie za Amerykę. Często podkreśla, że wolność nie jest za darmo, i że obowiązkiem rządu jest zapewnić powracającym z wojen weteranom wsparcie psychologiczne, pomoc finansową i godną pracę. W jednym z wywiadów powiedziała: - Liczba samobójstw wśród byłych żołnierzy to nasza narodowa tragedia. Ale ceną wolności jest świadomość naszych wrogów, że za wolność jesteśmy gotowi umrzeć. Źródło: Onet
……………………………………….
Patryk Jaki odpowiedział posłowi Nowoczesnej. Nazwał go „osłem naleśnikowym”

Wprost
26.03.2018 / 16:00

© Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski Patryk Jaki

Patryk Jaki odpowiedział na Twitterze Witoldowi Zembaczyńskiemu. Nazwał go „osłem naleśnikowym”.
Witold Zembaczyński, poseł i wiceprzewodniczący Nowoczesnej, wezwał do odpowiedzi Patryka Jakiego. Zembaczyński zamieścił na Twitterze fragment artykułu z portalu money.pl, w którym napisano, że w „2017 roku 255 osadzonych nie wróciło z pracy do zakładu karnego”. Dodano, że to prawie stu więźniów więcej niż w 2016 roku.

Odpowiedź Jakiego
Poseł Nowoczesnej nawiązując do tekstu, zapytał „czy po ucieczce kolejnych dwóch osadzonych z oddziału półzamkniętego Polacy mogą już bezpiecznie wyjść z domu?” Zembaczyński dodał, że „tak się kończy, gdy nadzorcy z PiS pilnują obywateli, a nie więźniów”.
Patryk Jaki postanowił mu odpowiedzieć, ale zrobił to w dość nietypowy sposób. Swój komentarz rozpoczął od zwrotu „ośle naleśnikowy”. Wiceminister sprawiedliwości stwierdził, że uciekinierzy zostali już złapani, a takie informacje „trzeba choć sprawdzić zanim się napisze”. Dodał też, że ubiegły rok był pierwszym od czasu rządów PO, „gdzie nikt nie uciekł”. Na koniec polecił Zembaczyńskiemu, by ten wziął podręcznik i zobaczył, „czym różni się ucieczka od oddalenia”.

Ucieczka z więzienia
Przypomnijmy, w sobotę 24 marca z aresztu w Stawiszynie (woj. mazowieckie), gdzie mieści się Oddział Zewnętrzny Aresztu Śledczego w Grójcu, uciekło dwóch więźniów. Wiadomo, że więźniowie odbywali karę pozbawienia wolności w warunkach oddziału półotwartego. Uciekinierzy zostali już zatrzymani przez mazowieckich policjantów. Ukrywali się w Mińsku Mazowieckim i Warce.
………
Z.W. / Mój komentarz

Szkoda czasu Panie Ministrze Patryku Jaki, który wykorzystuje Pan w sposób nadzwyczaj merytorycznie wydajny do spraw niezwykłych, w swoim czasie bardzo nagminnych i chwała Panu za to. Taki muł, jak warchoł Zębaczyński i tak niczego nie zrozumie swoim ćwierć mózgiem z zaawansowanym wodogłowiem. W tym wyjątkowym przypadku, nawet szczególnie skuteczny psychiatra zrezygnuje z udzielenia pomocy z uwagi na jej zbyt znacznie spóźnioną ewentualną interwencję lekarską. Kwalifikacja wszelkich wystąpień publicznych Zębaczyńskiego, to „dom pieśni” zaawansowanych wariatów, by gamoniom i osłom nie ubliżyć. Mogą brać udział w zarządzaniu obecną Polską pedały, mogą, więc i wariaci, których niestety z posiedzenia na posiedzenie polskiego Sejmu i w przerwach między nimi przybywa, w sposób zastraszająco przyśpieszony. To efekt ciągłego pękania coraz słabszych postronków łączących ich z rządowym korytem, więc zbyt bardzo dziwić się tej sytuacji nie można. To ból, którego ścierpieć nie mogą, a który prowadzi do wariactwa właśnie, o którym zaświadczają jakże upiorne, nie możliwe do spełnienia marzenia o kolejnych wygranych wyborach wszelkich i jakichkolwiek. Było minęło, przepadło, a coraz bardziej bolesne konsekwencje swoich bestialstw wszelkich, dopiero wchodzą w fazę odpowiedzialności za nie. Czyż można nie często wariować i nie zwariować? To ta właśnie faza.

………….
Rafał Ziemkiewicz: Sabat wariatek

Rzeczpospolita
25.03.2018 / 07:00

© Fotorzepa, Waldemar Kompała
Teraz będzie „czarny piątek”, czarna parasolka, biała róża i wieszak. Będzie sabat wariatek, które uważają, że dzieci chore to drugi sort ludzki, który należy zabijać - mówił w Telewizji Republika publicysta Rafał Ziemkiewicz.
Rafał Ziemkiewicz był gościem wczorajszej audycji "Tydzień polityczny". Tematem rozmowy była m.in. wczorajsza demonstracja przeciwników zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej.
Ziemkiewicz nie sądzi, by "czarne protesty" miały jakiś wpływ na zmiany w prawie aborcyjnym. Stwierdził, że w proteście w 2016 roku wiele kobiet wzięło udział, dlatego, że uwierzyło w "kłamstwa odnośnie aborcji", ale potem dostrzegło, że je oszukano.

- Jest taka dynamika, że coraz mniej ludzi jest na tych spędach – powiedział Ziemkiewicz.
Publicysta twierdzi, że zwolenniczki lewicy "powracają coraz bardziej do ludów pierwotnych". - Mam taką obserwację, że coś, co się nazywa postępem jest powrotem do barbarzyństwa - mówił. Dodał, że protestujące kobiety chyba nie rozumieją, że "dziecko jest skutkiem aktu płciowego" i decyzję o tym, czy chce się je mieć, podejmuje się przed "decyzją, czy się oddać".
Ziemkiewicz mówił też o ewentualnym wchłonięciu Nowoczesnej przez Platformę Obywatelską. Stwierdził, że najprawdopodobniej do tego dojdzie, ale wróży "topniejącej" Nowoczesnej 1-procentowe poparcie.

Ich program to aborcja na każde żądanie, imigrantów zapraszamy jak najwięcej oraz związki partnerskie. Ja widzę około 1 proc. elektoratu. Teraz będzie „czarny piątek”, czarna parasolka, biała róża i wieszak. Będzie sabat wariatek, które uważają, że dzieci chore to drugi sort ludzki, który należy zabijać - powiedział.

Rafał Ziemkiewicz skomentował również protesty studentów pod kurią, które miały miejsce 21 marca. - Takiego bydła nawet komuniści nie robili - stwierdził.

Z.W. / Mój komentarz

Nawet zachodni pieniądz pompowany w te najbardziej różnobarwne uliczne spędy przestał być już skuteczny, a innych pomysłów na te coraz to bardziej mierne i bezsensowne spektakle jak na razie brakuje. Akumulator niedoładowywany, przestaje pracować i napędzać, co normalną naszą niczym nieograniczoną większość zupełnie nie martwi. Oszukani miotający się oszuści, to też kabaret, tyle, że tragikomiczny, co wychodzi im zupełnie sprawnie.

………….
Taśmy Kukiz,15. „Będzie, k***, wojna totalna. PiS i PO mogą stracić po 5 punktów proc.”

Wprost
26.03.2018 / 10:00

© Newspix.pl / DAREK NOWAK / FOTONEWS Piotr Liroy-Marzec i Paweł Kukiz
Jak wyglądają kulisy polskiej polityki, ze szczególnym uwzględnieniem ruchu Kukiz 15, dlaczego poseł Liroy-Marzec pożegnał się z klubem oraz co przygotowują PO i PiS przed wyborami samorządowymi - na te pytania odpowiada na zdobytej przez portal gazeta.pl taśmie Dariusz Pitaś z Kukiz 15.
W ocenie dziennikarzy portalu gazeta.pl, który opublikował rozmowę, zaprzyjaźniony z Pawłem Kukizem Dariusz Pitaś to jedna z najważniejszych osób w ruchu Kukiz 15. Na nagraniu słyszymy jak dyskutuje on ze współpracownikiem Piotra Liroya-Marca, próbując zażegnać wewnętrzny konflikt i nie dopuścić do kolejnego już rozłamu w ruchu Kukiz 15. Nagranie pochodzi z połowy 2017 roku, dlatego wiemy dziś, że tamta rozmowa nie na wiele się zdała – Liroy-Marzec jest dzisiaj posłem niezależnym. Ze słów Pitasia dowiadujemy się jednak ciekawych rzeczy o sposobie funkcjonowania ruchu oraz przewidywanej najbliższej przyszłości na polskiej scenie politycznej.
– Będzie wojna totalna, absolutnie. Ci nie odpuszczą – mówił Pitaś w 2017, zapowiadając natężenie afer wyciąganych politykom PO przez rządzący PiS. – Mało tego, bo żeby mieli tam na jakichś szeregowców. No ale mają na Neumanna, kolego. Mają na k*** Gronkiewicz-Waltz – wyliczał. – Mają na całą wierchuszkę plus jeszcze dodatkowo różne inne rzeczy – przekonywał swojego rozmówcę.

Potrzepać elektorat, zobaczyć co spadnie
Jak dowiadujemy się z dalszej części rozmowy, na wojnie pomiędzy PiS i PO skorzystać chciałby właśnie ruch Kukiz,15. – Chodzi o to, żeby potrzepać k*** z tego twardego elektoratu. Potrzepać to, co może spaść. A spadnie z PiS-u minimum 5 proc. na dzień dzisiejszy. My mamy dobrą sytuację. Z Platformy spadnie powiedzmy też 5 proc. To jest k*** 10 proc, tak? – szacuje Pitaś. – Nowoczesnej już nie ma – dodaje jego rozmówca. – Zostaliśmy jedyni tak naprawdę na rynku, to możemy podbierać. Do 20 jesteśmy w stanie dobić, naprawdę – ocenia dalej Dariusz Pitaś.

Czytaj także:
Kukiz i jego kłopoty

Samochód niezgody
W trakcie wymiany zdań rozmówcy dochodzą do wniosku, że problemem ruchu Kukiz,15 jest brak zespołowej gry i konflikty personalne. Dariusz Pitaś zarzuca posłowi Liroyowi, że nie da się go kontrolować, nie odbiera telefonów i nie dementuje oskarżeń rzucanych pod adresem kolegów i klubu, który się "wykrwawia". – Trzeba k*** skończyć wbijać te szpilki tu i tam – rzucił. Poruszył też temat samochodu, który Liroy-Marzec kupił od znajomego, byłego działacza PO. Paweł Kukiz o transakcji dowiedział się z przecieku, co obecnie jest badane przez prokuraturę. Najprawdopodobniej ta właśnie sprawa spowodowała, że poseł postanowił rozstać się z ugrupowaniem Kukiza.

Czytaj także:
Prokuratura bada wypadki posłów Kukiza

Z.W. / Mój komentarz
Tej zagadkowej opcji sejmowej potrzeba do działań wiatrów: i dosłownych i przenośnych, w których doznają rozruchowej werwy. Brak wiatrów, żeglarska flauta, bardzo obniża im prawdziwe sondaże, czego świadectwem jest powyższy artykuł.

………..
"GP": Są nowe dowody ws. wilii Kwaśniewskich

DoRzeczy
DoRzeczy 31.01.2018
© PAP/Bartłomiej Zborowski Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy
Pojawiły się nowe dowody w sprawie okoliczności nabycia oraz finansowania willi w Kazimierzu Dolnym, należącej do Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich – informuje "Gazeta Polska".
Według ustaleń tygodnika nowe dowody to m.in. dokumenty dotyczące przepływów finansowych oraz zeznania świadków. "Są to zupełnie nowe informacje potwierdzające wcześniejsze ustalenia CBA: Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy nie mieli aż tak dużych dochodów, by jednocześnie nabyć apartament w Wilanowie (od Pirelli Pekao Real Estate) oraz posiadłość w Kazimierzu Dolnym" – podkreśla gazeta.

"GP" zwraca uwagę, że w poprzednim śledztwie nie wykonano serii czynności, które wynikały wprost z materiału dowodowego. "Nie przeprowadzono np. szczegółowej analizy przepływów finansowych, nie przesłuchano także wszystkich świadków. W śledztwie prowadzonym w latach 2007–2010 prokuratorzy umorzyli postępowanie, uznając, że transakcja przebiegła legalnie" – czytamy.

W grudniu ubiegłego roku sprawę wznowiła Prokuratura Regionalna w Katowicach. Decyzja o podjęciu śledztwa na nowo zapadła po szczegółowej analizie akt umorzenia. "Okazało się, że nie wyczerpano możliwości dowodowych i konieczna jest weryfikacja części ustaleń z poprzedniego śledztwa" – informuje tygodnik.

Chodzi o "uchylanie się ustalonych osób zobowiązanych od opodatkowania oraz podejmowania, wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, działań mogących utrudnić stwierdzenie przestępczego pochodzenia środków płatniczych", co – jak wyjaśnia "GP" – oznacza, że sprawa dotyczy prania pieniędzy pochodzących z przestępstwa.

Prokuratur krajowy Bogdan Święczkowski powiedział tygodnikowi, że obecnie śledczy realizują "niezwykle ważne czynności procesowe, które doprowadzą do podjęcia decyzji, czy w tej sprawie zostaną postawione zarzuty". "Gazeta Polska" ustaliła, że przesłuchiwani są już kolejni świadkowie i trwa analiza dokumentów. Małżeństwo Kwaśniewskich nie zostało na razie przesłuchane.
……………..
Z.W. / Mój komentarz

Łatwo się kradło i jeszcze łatwiej żyje. Zważać trzeba jedynie, by sznura nie zarzucić na własną szyję.

………………

…ZAWSZE MOŻE BYĆ GORZEJ (polityka)

Wystarczy zamienić kastę na klikę; niezawisły sąd na skorumpowana prawniczą mafię; wszelką zwyczajną sprawiedliwość, na sądowe oszustwa i krzywdy niewinnych ludzi; prawników, - w tym sędziów, - na hochsztaplerów, złodziei i członków zorganizowanych grup przestępczych; polityków, na szubrawców, aferzystów, członków mafii i mafiosów; urzędników państwowych na gebelsów i krwiożercze bestie, a członków rządu na bestialskich bandytów kierujących mafiami, by uzyskać autentyczny i bardzo wyraźny obraz haniebnego w Polsce komunistycznego systemu polityki po roku 1989, ze szczególnym jej wyostrzeniem i szczególnie bestialskim jej rodzajem, za czasów szefa polskiej mafii Donalda Tuska i jego bandyckich oprychów i rzezimieszków dożynających żywcem społeczne watahy w Polsce, których to rządów bandyckie efekty oglądać i przeżywać będziemy jeszcze bardzo długo, w miarę ich ujawniania, wyjaśniania i prawnych ich efektów karnych: miejmy nadzieję, że wreszcie uczciwych, merytorycznych i sprawiedliwych w stosunku do popełnionych przewinień, afer i nieludzkich zupełnie bestialstw. To ci, którzy dzisiaj jeszcze obiecują gruszki na złamanej politycznym huraganem wierzbie i którzy mają bandycką czelność własną, pouczać obecny rząd PIS i podpowiadać rozwiązania, które sami nie potrafili wprowadzić, bo bez pieniędzy się nie da, a wszystkie je w bandycki sposób przez 8 lat wolnej amerykanki, Polsce rozkradli.
Przedstawiciele przestępczej ze wszech miar polityki obecnego świata, postępują tak, jak wskazują im interesy prywatne, a nie jak nakazuje prawo i bez względu na to, jakie by ono nie było. Bo czy zdarzyło się kiedykolwiek, by którykolwiek z politycznych przestępców poniósł za popełnione przestępstwa, afery, morderstwa i ludobójstwa jakąkolwiek odpowiedzialność?
To co się dzieje w dzisiejszej polityce światowej określa w pełni poniższa definicja ESKALACJi. W ramach Polskiej polityki, dotychczas brakuje jedynie tego, co poniżej zawarte jest w nawiasie, natomiast wszystko inne potęguje się wielokrotnie. To ostateczna już droga totalnej opozycji w Polsce. Do przodu się nie da, cofać się nie ma gdzie i nie wypada, wstyd i wiele innych określeń o wydźwięku pejoratywnym, czyli negatywnym, ujemnym, obraźliwym i zniechęcającym. Tragedia, upadek i blamaż, - nieodwracalne.

ESKALACJA
- narastanie, zwiększanie się czegoś; słowo używane dla określenia podsycania niepokojów, prowadzących często do konfliktów (także o charakterze zbrojnym).


"Szczególnie paskudny spór". Tusk skomentował konflikt wokół Smoleńska

DoRzeczy
DoRzeczy 11.04.2018 / 08:00

© PAP / EPA / OLIVIER HOSLET Donald Tusk – Wspólna żałoba narodowa szybko zmieniła się w bolesny i szczególnie paskudny spór, który od tego czasu podzielił mój naród – skomentował Donald Tusk.
Przewodniczący Rady Unii Europejskiej przemawiał na Uniwersytecie Dublińskim. – W moim kraju dzisiaj obchodzono ósmą rocznicę katastrofy lotniczej w Smoleńsku. Wspólna żałoba narodowa szybko zmieniła się w bolesny i szczególnie paskudny spór, który od tego czasu podzielił mój naród – mówił.

– Nasze dwa kraje nie potrzebują przypominania, ile wysiłku, cierpienia i czasu potrzeba, by zbudować pokój i jedność bez przymusu, w warunkach wolności. I jak mało czasu i wysiłku potrzeba, aby podważyć i zniszczyć tę strukturę. Gdzie nie spojrzę, widzę niebezpieczny potencjał konfliktu– mówił Tusk.

Były premier podkreślił, że łączy go z Irlandczykami stosunek do Brexitu. – Nie lubię Brexitu. Właściwie to niedopowiedzenie: uważam, że Brexit to jeden z najsmutniejszych momentów w europejskiej historii XXI wieku. W rzeczywistości czasami jestem z tego powodu wściekły – twierdził.

Tusk przemawiał podczas przyznania mu honorowego, dożywotniego członkostwa w stowarzyszeniu studentów prawa Uniwersytetu Dublińskiego.

Z.W. / Mój komentarz

Zacznę od tytułu. To nigdy nie był, nie jest i nigdy nie będzie paskudny spór. To od momentu zamachu pod Smoleńskiem i na zawsze już, była, jest i będzie narodowa zdrada Polski i polskiego Narodu w wykonaniu Donalda Tuska, zaplanowane i bestialsko dokonane ludobójstwo najwybitniejszych polskich elit, na czele z Prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim, przez bandytę, bossa polskiej mafii, spadkobiercy sowieckiego komunizmu i niemieckiego nazizmu, - totalitaryzmów przez niego wyznawanych, praktykowanych i bestialskich działań jego przez nie preferowanych, które przyjął za drogowskaz swoich poczynań wszelkich, do absolutnej walki ze wszystkim co polskie.

Nigdy nie brał udziału w żadnej wspólnej narodowej żałobie, nie ma więc prawa z takimi obchodami się utożsamiać, czy choćby słownie nawet się do nich przyłączać. To najwredniejszy nam Polakom ze wszystkich dotychczasowych polskich niby polityków, jakiego Święta Ziemia Polska kiedykolwiek nosiła!!! To antypolska chodząca psychoza.

[Psychoza
(gr. psyche – dusza i osis – szaleństwo) – zaburzenie psychiczne definiowane w psychiatrii jako stan umysłu, w którym doznaje się silnych zakłóceń w percepcji (postrzeganiu) rzeczywistości.]

Nigdy i nikt z prawdziwych Polaków, nie upoważnił Tuska do utożsamiania się z narodem polskim, nie może więc mówić parszywiec i zdrajca o polskim narodzie: „mój naród”! , tak jak nigdy nie powiedział , że Polska jest jego Ojczyzną, bo nie jest, co ostatnimi laty bardzo ostentacyjnie swoimi działaniami całemu światu prezentuje.

KIM TRZEBA BYĆ

Jak ogromna musi być wina człowieka, który w strachu przed prawną odpowiedzialnością karną, samemu skazał się na banicję, w tym przypadku, nieogłoszone: samo wygnanie się z kraju, samemu pozbawiając się czci i honoru? Strach w oczach, mówi sam za siebie.

………………………………………………..

Nareszcie TVP znalazła godnego siebie eksperta ws. Tuska. "Trzeba go posadzić z gwałcicielami"


Tomasz Molga
21 kwietnia 2017


Na antenie TVP widzowie usłyszeli, że trzeba złapać Tuska za czuprynę i posadzić z gwałcicielami. • screen z TV Republika

Jak już skończą się "normalni komentatorzy" mający cokolwiek do powiedzenia do sprawy przesłuchania Donalda Tuska, to zawsze można sięgnąć po Wojciecha Cejrowskiego. Z takiego założenia musiała wyjść kontrolowana przez partię TVP.

To się naprawdę dzieje i to w kanale informacyjnym telewizji publicznej, na którą podatnicy płacą 366 mln złotych abonamentu.

"Najpierw trzeba dziada (czyli Tuska) złapać za ryżą czuprynę. Wsadzić do aresztu, żeby nie mataczył. On w tej chwili może zaciemniać obraz. Należy go przymknąć jak zwykłego kryminalistę, zrobić śledztwo kiedy on jest w areszcie. A potem do normalnego sądu, zwykły wyrok więzienia i niech siedzi z gwałcicielami i prostytutkami – oto co powiedział Wojciech Cejrowski o przesłuchaniu Donalda Tuska.

Nie ostrzeżono widzów, że to transmisja rodem z domu wariatów, a dokładniej z Arizony, gdzie teraz przebywa samozwańczy polski kowboj. Cejrowski pobił wszelkie rekordy żenady, prostactwa i chamstwa, kiedy wszedł na temat katastrofy smoleńskiej i rzekomej odpowiedzialności Donalda Tuska za wypadek. Stwierdził, że w trumnach przywiezionych do Polski "była rąbanka" i należy żądać odpowiedzi od Tuska aż do skutku. Reszta nie nadaje się do cytowania.

………………………………………………
Putin otrzymał potężny cios. Jak się zemści?

Newsweek Polska
Michał Kacewicz 27.03.2018 / 15:00
© photo: SERGEI CHIRIKOV / source: PAP/ EPA Władimir Putin nie jest tak łaskawy, jak słynący z surowości Hammurabi. Jego zasada brzmi: za oko głowa, za ząb cała szczęka. Na pewno zemści się za wysłanie do domu 129 rosyjskich dyplomatów w związku ze sprawą zamachu na Siergieja Skripala. Pytanie tylko – jak?
Dla Władimira Putina sprawa otrutego w brytyjskim Salisbury Siergieja Skripala najpierw była wspaniałym prezentem w czasie kampanii wyborczej. Pozwoliła mu zbudować narrację zagrożenia z Zachodu i puszczając oko, pokazać siłę Rosji zdolnej uderzyć na terytorium przeciwnika.

Teraz, po wyborach, stała się źródłem frustracji. Wczoraj z rosyjskich placówek dyplomatycznych w Unii Europejskiej, USA, Kanadzie i Ukrainie odesłano 129 dyplomatów. To potężny cios w rosyjskie działania wywiadowcze na Zachodzie. Ale przede wszystkim w prestiż i plany Putina. Przecież jeszcze kilkanaście dni temu czuł się tak pewnie, że straszył USA rakietami. Wczoraj Zachód, nazywany przez rosyjską propagandę, słabym i niezdolnym do reakcji, solidarnie i zdecydowanie dał odpowiedź Putinowi. I to w tydzień po jego wyborczym triumfie.

Ale to nie koniec historii Siergieja Skripala. Teraz pionek jest po rosyjskiej stronie szachownicy. Putin zemści się za wczorajsze pozbycie się dyplomatów bez wątpienia. Była zbyt bolesna i szkodliwa, by nie wywołała reakcji. Tyle, że Putin to nie Hammurabi. Rosyjski przywódca nie działa w myśl zasady: oko za oko, ząb za ząb. On za oko bierze głowę, a za ząb całą szczękę.

Dla rosyjskiego wywiadu czystka w ambasadach i konsulatach to wielki problem. Odesłani zostali oczywiście dobrze znani zachodnim kontrwywiadom rezydenci rosyjskich służb. Na ich miejsce przyjadą niewątpliwie nowi, albo dojdzie do przesunięć na stanowiskach w placówkach. Takie zmiany dla wywiadu są jednak zawsze kłopotliwe. Praca służb opiera się na osobistych relacjach i zaufaniu, budowanym nieraz latami. Każda zmiana oficjalnego rezydenta szkodzi działaniom siatek wywiadowczych.

Polskie służby zatrzymują rosyjskiego szpiega
Szczególny przekaz do Moskwy popłynął z Polski. Tego samego dnia, kiedy rosyjski ambasador w MSZ w Warszawie dowiedział się, że musi odesłać do Moskwy czterech dyplomatów, ABW zatrzymała pracownika ministerstwa energii, który współpracował z rosyjskim wywiadem. Miał przekazywać informacje o polskich planach walki z budową gazociągu Nord Stream 2 na Bałtyku.

Przekaz był jasny: nie chodziło wyłącznie o solidarność z Londynem. Ale i o pokazanie, że w kluczowych sprawach związanych z energetyką nie ma zgody na manipulacje rosyjskich służb. I to właśnie postawienie przez Zachód tamy coraz bardziej śmiałym operacjom Rosjan najbardziej zabolało. Zwłaszcza, że było tak solidarne.

Oczywiście przy okazji każdy kraj próbował ugrać swoje. Polska w sprawie Nord Streamu. Amerykanie wyrzucając aż 60 rosyjskich dyplomatów próbują odsunąć od Donalda Trumpa podejrzenia o prorosyjskość. Do akcji skwapliwie przyłączyli się Ukraińcy, choć np. kiedy zaczynała się wojna na Ukrainie Zachód nie potrafił zdobyć się na taką solidarność i zdecydowanie, jak teraz w sprawie Skripala. Zaskakujące jest, że np. nie przyłączyła się na razie Belgia, choć to w Brukseli działa cała armia rosyjskich szpiegów i lobbystów.

Putin zrozumiał sygnał. Czy posłucha?
Mimo to Putin zrozumiał, że czas tolerancji dla jego agresywnych działań się skończył. Ale to wcale nie znaczy, że posłucha. Przeciwnie. Co zrobi? Naturalnie Moskwa odeśle podobną liczbę zachodnich dyplomatów. Ta symetryczna odpowiedź również zaszkodzi działaniom zachodnich wywiadów na terytorium Rosji. Bardziej niepokojące mogą być rosyjskie działania nieoficjalne. Tutaj pakiet możliwości jest szeroki. Np. zastosowanie zmasowanego ataku hakerskiego.

Co do jednego nie może być wątpliwości – wywiadowcza konfrontacja wejdzie na wyższy poziom. FSB dołoży wszelkich starań by schwytać prawdziwych, bądź domniemanych agentów państw zachodnich. Putinowi chodzi również o to, by pokazać Rosjanom, że to ich kraj jest obiektem agresji. Pokazowe procesy agentów pomogą w budowaniu takiej atmosfery.

Rosjanie mogą też podjąć bardziej agresywne działania na terytorium Zachodu. Będą prowadzić nasiloną akcję werbunku agentów, choć zapewne po jakiś okresie wyciszenia po operacji wysyłki dyplomatów. Mogą używać do tego celu nie tylko tradycyjnej rezydentury przy placówkach dyplomatycznych, ale chętniej korzystać z przykrywek pod postacią firm i fundacji. Rosjanie od wielu lat pracują nad niszczeniem solidarności Zachodu. Zwłaszcza współpracy atlantyckiej USA z Europą. Możemy się spodziewać, że to główne uderzenie rosyjskiej propagandy pójdzie właśnie w jedność państw zachodnich. Moskwa będzie używać do tego celu swoich sojuszników w Europie i Ameryce: nacjonalistów, populistów, różne grupy wpływu, radykalne ruchy pacyfistyczne i skrajnie lewicowe.

To, co dzieje się po ataku w Salisbury to już nie przelewki. Zaczęła się prawdziwa zimna wojna. Jest inna, niż ta sprzed trzech dekad. Bardziej asymetryczna. Rosja Putina jest dziś słabsza niż ówczesny ZSRR. Ale za to bardziej skłonna do nieprzewidzianych i ryzykownych działań.
…….
Rosja i Chiny pracują nad nową, groźną bronią. Generał USA: Nie mamy żadnych środków obrony

Next.gazeta.pl
Karol Bogusz 2603.2018 / 09:00
© MiG-31 z pociskiem Kinżał (Fot. / AP Photo)
Rosja i Chiny mają najbardziej zaawansowane badania broni hiperdźwiękowej, pociski tego typu mogą poruszać się co najmniej pięć razy szybciej niż prędkość dźwięku.
Ogromna prędkość obiektów może być tym, co czyni je "niewidzialnymi". Szef Dowództwa Strategicznego USA (STRATCOM) generał John Hyten uważa, że wojska amerykańskie nie byłyby w stanie obronić się przed hipersonicznymi pociskami rakietowymi.

- Nie mamy żadnych środków obrony, które mogłyby uniemożliwić użycie takiej broni przeciwko nam - powiedział gen. Hyten.
Jego zdaniem, zarówno Rosja, jak i Chiny „agresywnie dążą” do tego, by opanować broń hiperdźwiękową.

Pięć razy szybciej niż dźwięk

Pociski hipersoniczne mogą poruszać się z prędkością Mach 5, a więc z prędkością pięciokrotnie wyższą niż prędkość dźwięku (ponad 6 tys. km/h). Pokonują więc niemal dwa kilometry na sekundę. Dla porównania, Boeing 787 Dreamliner osiąga maksymalną prędkość Mach 0,89 (945 km/h), a używany przez Polskę myśliwiec F-16 Mach 2,02 (2300 km/h).

Broń hipersoniczna jest groźna m.in. z powodu dużej zwrotności, która powoduje, że trudno przewidzieć, w jaki cel trafi.

Prędkości powyżej Mach 5 wymagają nowych konstrukcji, innych niż tradycyjny silnik odrzutowy, rakiety muszą też wytrzymać wysokie temperatury, które powstają przy takiej szybkości.

Rosja już testuje

1 marca prezydent Rosji Władimir Putin poruszył temat modernizacji uzbrojenia rosyjskich wojsk. Przedstawił m.in. dwa przykłady broni hipersonicznej. Jednym z nich był pocisk do zwalczania okrętów Kinżał, który osiąga prędkość Mach 10, ma zasięg ponad 2000 km i jest przenoszony przez myśliwiec MiG-31. Rozlokowano i testowano go w regionach graniczących z Ukrainą i na Kaukazie.

Drugą bronią hipersoniczną, o której powiedział Putin, jest Awangard. To swoisty szybowiec, rozpędzany przez rakietę do prędkości przekraczającej 20 razy prędkość dźwięku.

Z.W. Mój komentarz do obu powyższych artykułów z Rosją w tle

Historia często się powtarza. Oby nie tym razem, choć Putin dzisiaj odgraża się wszystkim. Obecna, zła sytuacja gospodarczo ekonomiczna Rosji pogarszająca się nadal, dla takich jak Putin, - spadkobierców sowieckiego Stalinowskiego reżimu totalitarnego, - którzy ciągle testują na arenie międzynarodowej swoje szatańsko opętane ekstremalne zachowania bandycko ekwilibrystyczne na różnych światowych arenach, w dowolnej zupełnie chwili i niespodziewanym dla świata momencie, przynieść mogą zupełnie nieobliczalne skutki. Stan zimnej wojny trwa już od dawna. Dzisiaj jest podsycany przeróżnymi nieodpowiedzialnymi i niebezpiecznymi, z premedytacją jednak dokonywanymi aktami przeróżnych na arenie międzynarodowej sabotaży w wykonaniu głęboko zakorzenionego sowieckiego totalitaryzmu w Putinie, coraz częściej przez niego prezentowanego. Reżimy totalitarne, mają to do siebie, ze są nieodpowiedzialne i znajdują wariatów do ich psychicznie niedomagającej, bardzo niebezpiecznej i mającej ujście w bestialskich tragediach, ich psycho wojowniczej samowolki.

………………..
Giertych ostrzega prezydenta: To grozi wojną domową

Rzeczpospolita
arb 2017-12-07

© Fotorzepa, Robert Gardziński
"Apeluję do Pana o powstrzymanie tego zamachu" - pisze do prezydenta Andrzeja Dudy były wicepremier Roman Giertych ostrzegając, że "zamach na PKW to prosta droga do wojny domowej".
Giertych list do prezydenta Andrzeja Dudy umieścił na swoim profilu na Facebooku. Pretekstem do jego napisania są prace w Sejmie nad zmianami w Kodeksie wyborczym. Zdaniem opozycji poprawki proponowane przez PiS zmierzają do ułatwienia partii Jarosława Kaczyńskiego wygrania w wyborach samorządowych, grożą również chaosem przy organizacji samych wyborów i prowadzą do upartyjnienia samorządów. Politycy PiS odpowiadają, że chodzi im o to, aby nie dochodziło do takich sytuacji jak w czasie wyborów samorządowych w 2014 roku, gdy w całym kraju oddano ok. 2 mln głosów nieważnych (PiS sugeruje, że mogło wówczas dojść do sfałszowania wyborów).
Giertych odnosząc się do propozycji PiS określa je mianem "zamachu na PKW", który "jest prostą drogą do wojny domowej".

"Przez ostatnie 28 lat nikt nie kwestionował uczciwości wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Propozycja, aby całość organu kontrolującego wybory przejęła jedna partia polityczna będzie rodziła podejrzenia co do fałszerstw wyborczych" - ostrzega.

Zdaniem Giertycha pojawienie się takich oskarżeń może doprowadzić do "rozruchów na tle wyborów" i braku władzy w kraju uznawanej przez ogół obywateli za legalną. W efekcie - jak pisze były wicepremier - może dojść do wojny domowej.

"Piszę do Pana z przekonaniem, że pomimo wywodzenia się przez Pana z obecnej większości parlamentarnej zdaje sobie Pan sprawę, że kiedyś utraci ona większościowe poparcie w społeczeństwie. Brak zapewnienia stabilnego i uznanego przez wszystkich mechanizmu przekazywania władzy będzie zbrodnią" - pisze do prezydenta Giertych.

Były wicepremier ocenia też, że cała sytuacja to "najgroźniejsze zdarzenie polityczne w Polsce od roku 1989".

Z.W. / Mój komentarz

Popatrzcie Państwo na datę wypowiedzi warchoła R. Giertycha. Rzeczpospolita działa tak błyskawicznie, że od 07.12.2017 roku , do dzisiaj nie zdążyło zamieścić nazwiska autora tego wybitnego fenomenu dziennikarskiego w formie przekazu tytułowego ostrzeżenia. Jaka gazeta, tacy jej dziennikarze, donosiciele i zwykłe uszargane we własnym g.wnie świnie rodem z żydo komunistycznego chlewu i równie zdradziecko ufajdanego w nim knura w postaci Romana Giertycha, który leci z prądem, który zabrał L. Wałęsę, Wł. Frasyniuka i wielu innych specyficznej maści talenciarzy.

……………………
Gen. Koziej: Polska musi odsunąć PiS od władzy

Rzeczpospolita
Artur Bartkiewicz 26.03.2018 / 00
© tv.rp.pl Stanisław Koziej
Były szef BBN gen. Stanisław Koziej zarzucił na Twitterze brak merytoryczności PiS-owi, a działania partii rządzącej określił jako "totalnie szkodliwe dla Polski".
"Dotąd raczej unikałem politycznej krytyki partii rządzącej,ograniczając się do merytorycznych ocen w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego,obronności,wojska. Ale widząc jej niemerytoryczność i totalną szkodliwość dla Polski trzeba powiedzieć: Polska musi tę partię odsunąć od władzy" - napisał na Twitterze gen. Koziej.

W późniejszym wpisie gen. Koziej napisał, że "potrzebna jest szeroka opozycyjna koalicja wyborcza ,ponad różnicami,, jak w wyborach w 1989 r., ponieważ podobnie jak wtedy, istnieje dziś konieczność fundamentalnej zmiany kursu politycznego (wręcz zgubny jest w polityce zewnętrznej) i tym samym partyjnego obozu rządzącego".
Gen. Koziej to były szef BBN (stanowisko to zajmował w czasach prezydentury Bronisława Komorowskiego). W latach 2005-2006 był wiceministrem obrony narodowej (ministrem był wówczas Radosław Sikorski, w tamtym czasie związany z PiS). Wcześniej był wieloletnim dyrektorem Departamentu Systemu Obronnego w Ministerstwie Obrony Narodowe i pracownikiem naukowym Akademii Obrony Narodowej (obecnie jest to Akademia Sztuki Wojennej)

Z.W. / Jaka nauka i jakie jej wyniki, takie późniejsze działania. W tym przypadku nadzwyczaj nie tylko mierne, ale wręcz niebezpieczne, chociaż przewidywania i prognozy w tym wyjątkowo miernym wykonaniu absolutnego beztalencia, - tragikomiczne. Tak działają wyraźnie opóźnione w rozwoju intelekty, których przybywa w tempie nadzwyczaj przyśpieszonym.
……………….
Gronkiewicz-Waltz o wezwaniu na komisję: to przemoc prawna
PIOTR HALICKI
dzisiaj 11:49

"Wezwanie na świadka organu administracji publicznej, który wydał decyzję reprywatyzacyjną albo był stroną postępowania, w którym decyzja została wydana, nie znajduje podstaw prawnych" – czytamy w piśmie Hanny Gronkiewicz-Waltz, skierowanym do komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji. Tak prezydent stolicy tłumaczy, dlaczego nie stawiła się na posiedzeniu tego organu.

Foto: Maciej Stankiewcz / Onet Hanna Gronkiewicz-Waltz
• ;b:Hanna Gronkiewicz-Waltz nie przyszła na dzisiejsze posiedzenie komisji, bo uznała, że jej wezwanie w charakterze świadka nie ma podstaw prawnych
• W jej ocenie, nie można łączyć ról procesowych organu wydającego decyzje i strony postępowania
• Prezydent stolicy zaznacza, że wezwanie jej do osobistego stawiennictwa celem przesłuchania w charakterze świadka należy uznać za przemoc prawną ;-b:

Dziś komisja weryfikacyjna prowadzi pierwszą rozprawę na tzw. zasadach ogólnych. Możliwość przeprowadzenia takiej rozprawy dała nowelizacja przepisów. Przed oblicze komisji wezwana została w charakterze świadka m.in. Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jednak prezydent stolicy nie stawiła się na posiedzeniu. Tak zresztą konsekwentnie robi od początku działalności tego organu. Do komisji wysłała pismo, w którym tłumaczy powody swojej decyzji.

"Niedopuszczalne łączenie ról"
"Wezwanie na świadka organu administracji publicznej, który wydał decyzję reprywatyzacyjną albo był stroną postępowania, w którym decyzja została wydana, nie znajduje podstaw prawnych. (…) Skoro piastun organu cały czas działa jako organ administracji publicznej, to nie powinien brać udziału w sprawie, w której uprzednio wydał decyzję w zwykłym toku instancji, w tym również nie powinien składać zeznań w charakterze świadka. Niedopuszczalne jest bowiem łączenie tak ról procesowych organu i strony postępowania, jak i organu i świadka" – czytamy w piśmie.

W związku z tym "Hanna Gronkiewicz-Waltz, piastun organu Prezydenta m.st. Warszawy, reprezentującego m.st. Warszawę, kwestionuje dopuszczalność oraz legalność jej przesłuchania w charakterze świadka toku postępowania administracyjnego dotyczącego wydawania decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich przez Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy", gdyż: po pierwsze - komisja uznaje m.st. Warszawę za stronę postępowania, po drugie – piastun organu reprezentującego jednostkę samorządu terytorialnego nie może być świadkiem w postępowaniu dotyczącym działalności (wydania decyzji) tego organu, po trzecie – brak jest możliwości łączenia roli organu i świadka, jak też strony i świadka.

Poza tym, jak podkreśla szefowa stołecznego ratusza, udziela ona komisji pełnego wsparcia w trybie przewidzianym przez art. 12 ustawy o komisji. "Wobec powyższego, wezwanie Hanny Gronkiewicz-Waltz, piastuna organu Prezydenta m.st. Warszawy, reprezentującego m.st. Warszawę, do osobistego stawiennictwa celem przesłuchania w charakterze świadka w trybie znowelizowanej na potrzeby tego przesłuchania ustawy o komisji należy uznać za przemoc prawną. Konstytucja RP wyklucza fuzję prawa i politycznej przemocy większości parlamentarnej, której ta większość nadaje formę ustaw" – czytamy w piśmie do komisji weryfikacyjnej.

Kaleta: absurd, jakiego dawno nie widzieliśmy
Poza tym, jak tłumaczył dziś rano Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza, nie dość, że według niego działania komisji są niekonstytucyjne, to na dodatek wtorkowa rozprawa nie dotyczy właściwie niczego konkretnego, bo organ ten nie zajmuje się żadną sprawą i żadnym adresem. Podkreślał też, że w jego ocenie sama rozprawa i wezwanie Hanny Gronkiewicz-Waltz służy tylko temu, żeby szef komisji Patryk Jaki miał większe szanse na zostanie kandydatem na prezydenta Warszawy. Rzecznik dodał, że prezydent stolicy nie zamierza uczestniczyć w jego kampanii wyborczej.

Decyzję szefowej stołecznego Ratusza skomentował dziś członek komisji, Sebastian Kaleta z PiS. – To, z czym spotykamy się dzisiaj, jest, powiem szczerze, skandaliczne. Hanna Gronkiewicz-Waltz przez pół roku twierdziła, że nie może stawić się przed komisją, bo nie jest stroną postępowania, a kiedy komisja wzywa ją jako świadka, twierdzi, że nie może być świadkiem, bo jest stroną. To jest absurd, jakiego dawno nie widzieliśmy – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami.

- Przesłuchania mają na celu przygotować materiał dowodowy do ewentualnie wszczęcia kolejnych postępowań albo również złożenia odpowiednich zawiadomień czy wniosków do organów, które prowadzą poszczególne postępowania. Z tego powodu dzisiejsze postępowanie nie ma stron – dodał Kaleta, która zapowiedział też, że będzie konsekwentnie wnosił o wzywanie prezydent stolicy na każdą kolejną rozprawę komisji.

Wyższe grzywny za nieobecność
Zgodnie ze znowelizowaną ustawą, komisja weryfikacyjna przeprowadza postępowanie ogólne, aby wyjaśnić nieprawidłowości lub uchybienia w działaniach organów i osób, które uczestniczyły w wydawaniu decyzji reprywatyzacyjnych. Wiceprzewodniczący komisji Sebastian Kaleta mówił kilka dni temu, że świadkowie będą podczas postępowania ogólnego zeznawać "na okoliczność ich wiedzy o całym procesie reprywatyzacji". - Nie będziemy musieli tej samej osoby wzywać kilka razy na każdą z poszczególnych spraw, tylko będziemy mogli podczas jednego przesłuchania uzyskać zeznania w kilku sprawach - wyjaśniał Kaleta.

Nowelizacja ustawy o komisji weryfikacyjnej przewiduje zwiększenie kar grzywny do 10 tys. zł za pierwsze niestawiennictwo przed komisję weryfikacyjną i do 30 tys. zł za kolejne, a także możliwość zatrzymania i doprowadzenia na rozprawy świadków decyzją prokuratora okręgowego. Komisja weryfikacyjna ma też uzyskać możliwość nałożenia kary grzywny do 1 mln zł na osobę, która dopuściła się pozaprawnych działań wobec danej nieruchomości.

Z.W. / Mój komentarz

Jak na możliwości utytułowanego prof. Prawa, działania wyjątkowo nielogiczne, niedorzeczne i najgłupsze z możliwych. Taki jakiś dziwny klimat dopadł „tuzów politycznych i urzędowych w Polsce”. Powiało nie w tą stronę. Albo zanik pamięci matoła, albo zupełnie nietrafiona szkoła, jeżeli rzeczywiście w ogóle kiedykolwiek była?

Te tragiczne w skutkach ich nadania dyplomy, fakultety, tytuły jakby za masło i śmietanę swojską nadane, bo genetycznie zaświadczają o ich nosicielach jak najgorzej. Wyobraźcie sobie naukowych wychowanków tego elitarnego beztalencia, któremu w głowach wyłącznie kasa mąciła i mąciła, aż zamąciła. Ile czasu i jakim kosztem społecznym trzeba będzie to nowe niewydarzone, zmanierowane i wypaczone naprawiać, naprawiać i naprawiać…? No, chyba, że chemicznie załatwi to Putin.


……………….
Thun: politycy PiS nie uznają regulaminu, żyją w jakimś innym świecie
07.02.2018 / 15:05

- Politycy PiS w Parlamencie Europejskim nie uznają regulaminu, żyją w jakimś innym świecie. Jest to dla Polski w UE bardzo szkodliwe - powiedziała dziś w Strasburgu Róża Thun (PO), po odwołaniu Ryszarda Czarneckiego z funkcji wiceszefa europarlamentu.


: Franciszek Mazur / Agencja Gazeta FM180201-RThun11

Eurodeputowana PO była po środowym głosowaniu pytana o zarzuty europosłów PiS, iż odwołanie Czarneckiego z funkcji wiceprzewodniczącego PE odbyło się z naruszeniem regulaminu.

- Posłowie PiS-u obecni tu na sali nie akceptują wspólnych zapisów, przepisów, regulacji i to nam rzeczywiście szkodzi w UE. (...) Jeżeli partia rządząca, przedstawiciele partii rządzącej nie respektują, nie uznają - żyją w jakimś innym świecie - prawa, które tutaj wszystkimi nami rządzi, to rzeczywiście jest to dla Polski w UE bardzo szkodliwe - mówiła Thun.

Pytana, czy jej zdaniem jest szansa, że po odwołaniu funkcja wiceszefa PE zostanie utrzymana przez Polskę, Thun zapewniła, że bardzo zależy jej, żeby "funkcje ważne w instytucjach europejskich były w rękach Polaków".

- Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy uważam, że powinni wystawić teraz znowu Polaka, i to takiego Polaka, który respektuje prawo, który nie charakteryzuje się tym, że nie uznaje regulaminu, że nie szanuje prawa, zarówno w Polsce, jak i tutaj w PE - dodała.

Według niej dobrym kandydatem na to stanowisko byłby były polityk PiS, eurodeputowany EKR Kazimierz Ujazdowski. - Myślę, że on by był do przyjęcia dla PE, a to, co naprawdę dziś jest ważne, to nie gry partyjno-polityczne, tylko nasza pozycja w UE i ważne pozycje powinny, jak najwięcej ich powinno być w rękach Polaków, i o to zabiegajmy wszyscy - przekonywała Thun.

Z.W. Mój komentarz
Przyjrzyjcie się dobrze tej szachrajce, bardzo wrednej zdrajczyni własnej Ojczyzny. Coś mi tu bardzo cuchnie. Róża Thun z domu Woźniakowska, właściwie, Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein
(ur. 13 kwietnia 1954 w Krakowie) – więc chyba polska działaczka organizacji pozarządowych, publicystka; była dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, posłanka do Parlamentu Europejskiego VII i VIII kadencji…

Prywatnie, córka profesora Jacka Woźniakowskiego, historyka sztuki KUL, założyciela wy-dawnictwa „Znak” i prezydenta Krakowa w latach 1990–1991, oraz Marii Karoliny z domu Plater-Zyberk. Od 1981 żona Franza Grafa von Thun und Hohenstein (ur. 1948). Matka trzech córek i syna[16].
Siostra wydawcy Henryka Woźniakowskiego. Prawnuczka ekonomisty Jana Gwalberta Pawli-kowskiego i praprawnuczka malarza Henryka Rodakowskiego.

Na ten moment, wygląda, że winę za to narodzone polskie straszliwe nieszczęście, ponosi ta wyjątkowo nieszczęśliwa dla niektórych trzynastka. Lepiej dla nas by było, by to coś się nigdy nie urodziło, albo chociaż chore bardzo było. A tu nie.

…W 1979 ukończyła filologię angielską na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Jej praca magisterska poświęcona była dramatom Oscara Wilde a…I znowu niby nic, nie tak?
W okresie PRL w latach 1970 – 79, już pojawiły się ciągoty opozycyjne w tak zwanej opozycji demokratycznej. Już wtedy demokracja była stworem, co najmniej podejrzanym. W okresie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1979 współorganizowała niezależne biuro prasowe, w którym m.in. informowała dziennikarzy zachodnich o celach i działalności opozycji demokratycznej oraz o sytuacji Kościoła w Polsce. Zajmowała się organizacją tzw. Uniwersytetu Latającego oraz spotkań dyskusyjnych działaczy opozycyjnych, kolportowała wydawnictwa niezależne.

Pobyt za granicą w latach 1981 – 91, głównie w Niemczech, a w okresie 1989–1991 w Nepalu, przyniósł jej uczestnictwo w konferencji we Francji i w Niemczech, poświęconych sytuacji w Polsce i wyjaśniających tło polityczno-społeczne po ogłoszeniu stanu wojennego. Przekazywała m.in. zachodnim mediom informacje o sytuacji politycznej w Polsce, a także pomagała przy organizacji stoisk wydawnictw drugiego obiegu na Międzynarodowych Targach Książki we Frankfurcie.

W III RP miała prowadziła się różnie, przy czym w 2005 objęła stanowisko dyrektora Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. 7 czerwca 2009 została wybrana na posłankę do Parlamentu Europejskiego z listy Platformy Obywatelskiej w okręgu obejmującym województwa małopolskie i świętokrzyskie. W 2014 z powodzeniem ubiegała się o reelekcję w wyborach europejskich, uzyskując mandat deputowanej do PE VIII kadencji. Objęła funkcję przewodniczącej grupy roboczej ds. jednolitego rynku cyfrowego. W Parlamencie Europejskim weszła w skład Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów. Dołączyła również do Spinelli Group, inicjatywy działającej na rzecz federalizacji Unii Europejskiej.


Po prostu, takie to ziółko rozkwitało po przeżywanych wojażach, a że korzenie choć, trzymały się z przerwami polskiej ziemi, wywodziły się nie z polskiego gruntu narodowego, wyszło jak wyszło. Dzień urodzenia 13, na który nałożyły się: słaby, nie polski podatny charakter, celowo źle dobierane tzw. towarzystwo zewnętrzne i mocno obco tętniąca krew w żyłach własnych podsycana wrodzonymi obcymi Polsce skłonnościami, ukształtowały ten nie polski genetycznie charakter w sposób przez nią samą przyjęty, zaadoptowany i do dzisiaj niewłaściwie rozwijany i umacniany. Bliższa stała się droga do odwiecznego polskiego wroga, niźli do Boga. Po zatrutych owocach niestety poznawać będziemy jej kolejne, nieprzyjazne nam kroki.

…………………………………………..
Kołodziej obala wszystkie mity Wałęsy: To pospolity cham. Panicznie boi się ludzi. Jego dom to warownia ogrodzona drutem kolczastym

wPolityce.pl
Zespół wPolityce.pl 2017-07-28

© Fratria Andrzej Kołodziej

Na byłego prezydenta działa tylko jedna kara, kara finansowa. Jedyna wartość, jaką on wyznaje to wartości materialne
— stwierdził na antenie Telewizji Republika Andrzej Kołodziej, działacz Solidarności Walczącej, obecnie członek koła Wolni i Solidarni.

Kołodziej odniósł się do decyzji Jarosława Kaczyńskiego o pozwaniu Lecha Wałęsy za naruszenie dobrego imienia i godności osobistej. Chodzi m.in. o oskarżenia, jakoby prezes Prawa i Sprawiedliwości doprowadził do katastrofy smoleńskiej, czy był chory psychicznie. Wałęsa nie dostrzega własnej winy i jest przekonany o bezkarności swoich działań.
Z dokumentu, który Wałęsa opublikował na Facebooku wynika, że Jarosław Kaczyński domaga się przeprosin za wpisy na byłego prezydenta od czerwca do września 2016 r. Padły w nich ze strony byłego prezydenta zarzuty, że „Jarosław Kaczyński podczas lotu samolotu z polską delegacją do Smoleńska, mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych, kierując się brawurą, wydał polecenie, nakazał lądowanie, czym doprowadził do katastrofy lotniczej w dniu 10 kwietnia 2010 r.” oraz przeprosin za to, że – jak pisał Lech Wałęsa – prezes PiS „nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie”.

Wałęsa to pospolity cham. Widać jakich argumentów używa. To jest jego sposób na zaistnienie. Odpowiedź na to może być tylko jedna. Na Wałęsę działa tylko jedno: kara i to kara finansowa. Jedyna wartość, jaką on wyznaje to jest wartość materialna. Gdyby zapytać o inne wartości, to on tego nie rozumie, nie wie co to jest
– mówił działacz Solidarności Walczącej. Zwraca także uwagę na

Widać doskonale, jak Wałęsa boi się ludzi. Nie wyjdzie bezpośrednio do tłumu. Widocznie ma wiele na swoim sumieniu. Kiedy podejdzie się pod jego dom, widać że to jest warownia. Wysoki, dwumetrowy płot stalowy zwieńczony drutem kolczastym. Jaruzelski nie miał takich zabezpieczeń wokół swojego domu. Wałęsa panicznie boi się ludzi
– dodał Andrzej Kołodziej. Przekonywał, że jeśli chodzi na manifestacje to tylko w obstawie swoich własnych ludzi. Gdy pojawiła się zapowiedź Karola Guzikiewicza, że stoczniowcy go wyniosą, wycofał się z obecności na manifestacji przed Pałacem Prezydenckim.

Kiedy poznałem historię jego współpracy z bezpieką, zrozumiałem, że Wałęsie Służba Bezpieczeństwa była potrzebna, bo bał się panicznie innych działaczy. To był jego wentyl bezpieczeństwa i bezpośrednia ochrona
— mówił, dodając że „gdy Wałęsa zostawał sam, to tchórzył i uciekał”.

Ja od pewnego momentu nie miałem żadnego szacunku do Lecha Wałęsy. Wiedziałem, kim był. Podczas męskiej rozmowy wyznałem, że ma szansę powiedzieć, kim jest na prawdę. Wtedy ludzie by mu wszystko wybaczyli, ponieważ był bohaterem. Nie zrobił tego, bo stchórzył. Zaczął od zera i skończy jako zero, historia zatoczyła koło
– zaznaczył. Zdaniem Kołodzieja trzy ośrodki szantażowały Wałęsę tymi samymi dokumentami.

Doradcy wiedzieli o tych dokumentach. Andrzej Celiński w 1981 roku prosił mnie, żebym nie mówił publicznie o agenturalności Wałęsy, bo dzięki tej wiedzy on robi to, co oni chcą. Trzymają go za gardło. Oprócz Kiszczaka, władz komunistycznych, trzecim ośrodkiem była agenturalna część Episkopatu
— dodał Kołodziej, podkreślając że instrumenty nacisku na Wałęsę były używane, a on w to brnął.

Z.W. / Mój komentarz

Niby nic nowego, a jednak, nie ma to jak opinia najbliższego grona kolegów, współdziałaczy, która jest, co prawda tylko dodatkowym potwierdzeniem faktów już ogólnie znanych, ale jakże wyraźnie merytorycznym. Przysłowie mówi: na złodzieju czapka gore, a u zdrajcy pełne pory. Jest, więc tak, jak naucza przysłowie.

……………..
Lewandowski: Bycie z kraju Kaczyńskiego to niewdzięczna misja w instytucjach unijnych

Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna 18.01.2018 / 21:00
© pap

- Demokratyczna Europa była i jest sojusznikiem demokratycznej Polski - zapewnia w rozmowie z Konradem Sadurskim, Janusz Lewandowski, deputowany do Parlamentu Europejskiego, należy do PO, komisarz ds. budżetu Komisji Europejskiej, minister przekształceń własnościowych w rządach Jana Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej.

Wstrzymał się pan od głosu, gdy europarlament decydował o uruchomieniu wobec Polski art. 7 Traktatu o UE, procedury ochrony praworządności. Czy to już podpada pod definicję zdrady narodu?

Jestem z kraju Jarosława Kaczyńskiego. To niewdzięczna misja w instytucjach unijnych, odkąd rząd nadużywa demokratycznego mandatu, by zmienić ustrój Polski na taki, który nie pasuje do standardów UE. Za komuny sytuacja była jasna – jak ktoś był na Zachodzie, jego obowiązkiem było dawanie świadectwa prawdzie. By Zachód wiedział, co dzieje się za żelazną kurtyną.
A teraz?
Dziś wiedza o wyczynach PiS jest pełna, a my musimy za każdym razem zajmować stanowisko wobec inicjatyw Parlamentu piętnujących nadużycia PiS. Chcę też podkreślić, że nie jesteśmy inicjatorami żadnej z rezolucji. Jedynymi politykami, którzy prowokowali debaty o Polsce, są nasi obecni oskarżyciele, z Ryszardem Czarneckim na czele. Przywozili do Brukseli kłamstwo smoleńskie, skargi o. Tadeusza Rydzyka na brak miejsca na multipleksie dla telewizji Trwam i najcięższe oskarżenie – o sfałszowanie wyborów samorządowych. Zatem, wstydzimy się za rząd, ale staramy się odróżnić Polskę – godne podziwu dzieło zbiorowe Polaków, od krytyki rządu PiS.
Ale jak pan chce oddzielić Polskę od polskiego rządu, który po wygranych wyborach twierdzi, że jest emanacją narodu?
To jest klisza PRL: kto podnosi rękę na partię, zdradza naród. Ale prawda o PRL docierała na Zachód. Dziś propaganda rządowa ma taki zasięg jak telewizja Kurskiego – kończy się na Odrze i Nysie.
PiS stosuje takie symboliczne porównania, żeby zablokować politycznym przeciwnikom pole manewru – tak jakby grał z nimi w chińską grę go.


Z.W. / Mój komentarz

Ten knur, doprowadził sprawę przekształceń własnościowych, które ministrował w Polsce, do kompletnej ruiny ekonomicznej, stając na czele ówczesnej rządowej grupy przestępczej (Mafii) pod względem rozkradzionego za jego czasów majątku narodowego, awansując na stołek pierwszego złodzieja ówczesnej Polski. Tak dziwnie się jakoś składa, że większość przestępców winnych aferalnych przekrętów finansowych w Polsce, znalazła skuteczną ochronę przed niechybną odpowiedzialnością prawną, pod parawanem UE, od samego początku jej powstania, do chwili obecnej. Czy to przypadki? Po tym właśnie wiemy wszyscy normalnie myślący, z jakiego to rodzaju tzw. elit, zbudowany jest fundament unijny i czego można się po jego cegiełkach spodziewać. Wystarczy dobrze przyjrzeć się temu szemranemu towarzystwu poprzez peryskop życzliwych nam, odpowiedzialnych i wiarygodnych mediów publicznych związanych z TVP i prasie związanej z Klubami Gazety Polskiej, które są jedynymi tego typu mediami w naszym kraju. Cała reszta to barachło, na dobrze płatnych usługach naszych wrogów zewnętrznych, dla których jedynym uzasadnieniem ich działań, jest łatwo osiągalna przestępcza mamona, demolująca nasz kraj w sposób możliwy do obejrzenia w blasku kamer jedynie słusznych i wiarogodnych wymienionych wyżej mediów. I jasno należy stwierdzić jednoznacznie, że narodowi przestępcy i aferzyści największych tego rodzaju przestępstw ekonomiczno gospodarczych, którzy tworzą elitę unijnego establishmentu i urzędników unijnych, pochodzą ze wszystkich krajów tworzących Unię Europejską, której właściwa nazwa winna brzmieć MUE – Mafijna Unia Europejska, ze względu na faktyczny przekrój unijnych tzw. elit, czyli mafiosów, bądź innego rodzaju bardzo wyszukanych spec. Przestępców. Czego więc można się po nich spodziewać, mamy możliwość obserwować po wybitnym i największym w ekonomicznej skali polskim mafioso Donaldzie Tusku, który w momencie politycznego zaistnienia Donalda Trampa, obecnego, już, Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, oceniając sprawę politycznych przekrętów przykładem swoim, powiedział, cytuję: „dwóch Donaldów w polityce to zbyt wiele”, zapewne obawiając się wielkości Donalda Trampa, dokonując oceny jego faktycznej siły…?, po wielkości Stanów Zjednoczonych. To nie przelewki. W tym bestialskim świecie wszechobecnej światowej Mafii, rzeczywista siła przeciwnika, działa bezwzględnie i bestialsko wprost proporcjonalnie do jego siły faktycznie autentycznej.
Wracając do knura, Lewandowskiego Janusza – polityka, - jego polityczny bełkot i gangsterska degrengolada, czyli zupełny moralny cuchnący rozkład, potrafi w amoku własnego strachu gromić z trybuny unijnej PIS o jego nadużyciach i jeszcze strachem własnym zastraszać: kto podnosi rękę na (jedyną świętą) partię (w podświadomości PO – Psubratów Obłudników), - ten zdradza naród. Prawda jakie „wyniosłe”, „pouczające” i podjudzające polityczny świat unijnych mafiosów, tzw. Unijnego establishmentu – całego mafijnego unijnego warcholstwa, czyli awanturnictwa, wichrzycielstwa i siania światowego zamętu politycznego, jedynych publicznych stosowanych przez nich politycznych argumentów. Te zakulisowe, są znacznie bardziej gorszące i bardzo trudne do wyobrażenia z uwagi na ich wilczy charakter.


……………………………
Onet: USA wprowadziły sankcje wobec polskich władz. MSZ zaprzecza

DoRzeczy
DoRzeczy Online 06.03.2018
© Flickr / Kancelaria Premiera / Domena Publiczna Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki
Z powodu kontrowersji wokół ustawy o IPN prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki nie mają szans na wizytę w Białym Domu – poinformował Onet. Doniesienia portalu zdementował wiceminister spraw zagranicznych Bartosz Cichocki.
Według ustaleń Onetu, który powołuje się na dokumenty i notatki, podczas spotkania z polskimi dyplomatami wysokiej rangi urzędnicy amerykańscy sformułowali "brutalne ultimatum" w sprawie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.

Kluczową postacią na tym spotkaniu był jeden z najbliższych współpracowników szefa dyplomacji USA Wess Mitchell, który miał zapowiedzieć, że Stany Zjednoczone wprowadzają dla polskich władz zakaz kontaktów dwustronnych na najwyższym szczeblu.

Duda i Morawiecki "persona non grata"?
Onet informuje, że poza nieformalnym uznaniem prezydenta i premiera Polski za "persona non grata" w Białym Domu, Amerykanie grozili też blokadą finansowania wspólnych projektów wojskowych.

Przedstawiciele USA mieli również przekazać polskiej stronie, że jeśli nasza prokuratura zacznie ścigać na podstawie ustawy o IPN jakiegokolwiek obywatela Stanów Zjednoczonych, to skutki będą "dramatyczne".

Cichocki: To nieprawda
Doniesienia portalu zdementował wiceszef MSZ Bartosz Cichocki. – To nieprawda, nie było żadnego ultimatum tego rodzaju – powiedział w rozmowie z TVN24. Zaprzeczył również, jakoby Amerykanie zablokowali spotkania najwyższego szczebla ze stroną polską do czasu wydania interpretacji w sprawie nowej ustawy o IPN przez Trybunał Konstytucyjny.

– Prawdy w tym artykule jest tyle, że ambasada nasza w Waszyngtonie spotyka się z dyplomatami amerykańskimi, że wysyła do Warszawy notatki – tłumaczył Cichocki w programie "Jeden na jeden"

Z.W. / Mój komentarz

Powtórzę. By móc czytać wszystko, trzeba posiąść właściwą do czytania wiedzę, o którą coraz trudniej. Łatwiej znacznie jest wiedzę tą zdobywać ze znanych i sprawdzonych źródeł publicznych i medialnych. Znanych i sprawdzonych wyłącznie polskich publicznych mediów ogólnodostępnych, które należy nauczyć się rozpoznawać, porównując informacje prze nie publikowane z otaczająca nas rzeczywistością i rozmowami z osobami, którym w pełni ufamy.

…………………
Applebaum:, Jeżeli Polacy znów wybiorą PiS, trzeba będzie zapytać, czy jest dla Polski miejsce w Unii


Anne Applebaum
Dodano 1 marca 2018, 09:28 23 537 11803

– Bardzo ważne są następne wybory. Jeżeli Polacy powtórzą ten wybór, to znaczy, że nie jest to Polska jaką przyjmowano do Unii, trzeba będzie wtedy zapytać, czy jest w Unii miejsce dla Polski – stwierdziła Anne Applebaum w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

– Polacy nie rozumieją, jak wielką frustrację w Brukseli budzi Polska – oceniła Applebaum.
Jej zdaniem jeszcze do niedawna był czas, gdy Polskę postrzegano jako lidera Unii Europejskiej.
– Polska była w centrum decyzji, była ważna. Teraz jest poczucie, że to była gra, że dopiero teraz pojawia się prawdziwa twarz Polski, że prawdziwą twarzą Polski jest PiS, że Polska to nie jest kraj europejski, że nie respektuje naszych wartości, że nie da się z nią pracować –przekonywała w rozmowie.

Część poparcia tego rządu jest wśród antysemitów
Applebaum oceniła ponadto, że dopóki PiS nie objął władzy, to nikt na Zachodzie nie postrzegał Polski jako współsprawców holokaustu. Jej zdaniem dopiero teraz opinia publiczna państw zachodnich zaczęła się zastanawiać, czy rząd polski nie chce czegoś ukryć na ten temat.

– Przez ostatni miesiąc naczytałam się więcej o polskich kolaborantach i o polskiej odpowiedzialności za Holocaust, niż przez całe życie. Ustawa o IPN przyniosła całkowicie odwrotny efekt – mówiła.

Jej zdaniem rząd PiS przyczynił się do postrzegania Polski jako państwa współodpowiedzialne za wymordowanie Żydów w czasie II wojny światowej. Applebaum stwierdziła ponadto, że ustawa o IPN była adresowana do części polskiego elektoratu, który jest antysemicki i ksenofobiczny.

– Część poparcia tego rządu jest wśród antysemitów, którzy potrzebują wroga. Oni szukają tłumaczenia, dlaczego są biedni, dlaczego Polska jest biedniejsza od Niemców. I to w Polsce, w której prawie nie ma Żydów – mówiła.

Z.W. / Mój komentarz

Urodziła się w amerykańskiej rodzinie żydowskiego pochodzenia, jako córka Harveya M. i Elizabeth Applebaumów. Jej mężem jest Radosław Sikorski, z którym ma dwóch synów, Aleksandra i Tadeusza. Obecnie mieszka z rodziną w Chobielinie pod Szubinem.


7 listopada 2012 postanowieniem prezydenta Bronisława Komorowskiego otrzymała Krzyż Oficerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej – za wybitne osiągnięcia w pracy dziennikarskiej i publicystycznej oraz upowszechnianie wiedzy o najnowszej historii Europy Środkowo-Wschodniej odznaczona zostaje obywatelka Stanów Zjednoczonych Ameryki i Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, uroczystość dekoracji odbyła się 11 listopada 2012[8].

(Z.W./ Jaki poziom intelektualny prezydenta, taki sens nadawania odznaczeń?)

W 2013 uzyskała obywatelstwo polskie i oba powyższe wydarzenia doprowadziły do pomieszania Jej zmysłów, w wyniku, czego obecnie twierdzi, że w Polsce jest dużo więcej antysemitów, niż się jej przez wiele lat wydawało, (Z.W / i opowiadając brednie podobne do tych zawartych w powyższym artykule. Są to, bowiem brednie, wymysły na potrzeby uzasadnienia sprawy jakiej dotyczą i demagogia, ale czegóż można spodziewać się po pasożycie, któremu rogi rosną dopiero jednak po otrzymaniu naszego obywatelstwa. Tak zachowuje się każdy inny pasożyt, kiedy już gdzieś zakotwiczy na dobre i się zadomowi)
[Zofia Bąbczyńska-Jelonek, publicystka polska:

Ma rację Anne Applebaum, że wielu Polaków ma żydowskie korzenie, ale nie powinna się dziwić, że mało, kto ma odwagę się do nich przyznać.


GŁOS POLSKIEGO ŻYDA
„Nie afiszuję się, że jestem Żydem, bo jaki to ma sens, ale w kontaktach bezpośrednich nie ukrywam skąd jestem", przyznaje Cvi z Jaffy, znajomy, który ostatnio bywał nad Wisłą, ale woli występować incognito. Urodził się w Polsce i został zmuszony przed wielu laty wraz z rodzicami ją opuścić.]
…………………….
Ostry konflikt w rządzie. Minister zmiażdżyła pomysł premiera

05.04.2018 / 08.30

© Dostarczane przez Fakt

W rządzie tli się konflikt o system dodatkowego oszczędzania na emeryturę? Na to wygląda! Forsowaną przez premiera Mateusza Morawieckiego reformę mocno krytykuje resort rodziny i pracy Elżbiety Rafalskiej.
Projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych, czyli dodatkowych emeryturach, to oczko w głowie Morawieckiego. Przez półtora roku szlifowano nowe przepisy. Kiedy w połowie lutego wreszcie przedstawiono projekt, firmowały go wspólnie minister finansów Teresa Czerwińska i właśnie Elżbieta Rafalska.

Teraz, kiedy urzędnicy resortu rodziny i pracy wgryźli się w projekt ustawy, wytykają w nim poważne luki. Według nich nowe przepisy nie gwarantują, że dodatkowe oszczędzanie na emeryturę będzie dobrowolne, a nawet że przyszłe świadczenia będą wypłacone! To kolejne ministerstwo, które krytykuje projekt Morawieckiego.
Pierwszy był minister energii Krzysztof Tchórzewski, który ostrzegał, że przez ten projekt PiS może przegrać wybory! Dlaczego? Bo składki mogą okazać się zbyt wysokie dla osób z niskimi pensjami. Ale po kilku dniach pan minister zmienił zdanie. – Po uzyskaniu wyjaśnień jestem przekonany, że ustawa o PPK spotka się z szerokim poparciem społecznym – stwierdził Tchórzewski. Podobnie było z resortem infrastruktury, który także wycofał się z części krytycznych uwag. Ale Rafalskiej premier Morawiecki tak łatwo nie spacyfikuje. Zwłaszcza że już na etapie pierwszych prac jej resort miał dużo zarzutów do projektu dodatkowych emerytur.

Do tego resort rodziny ma wątpliwości:

• Czy program będzie dobrowolny – wszyscy pracownicy obowiązkowo zostaną do takiego planu zapisani. kto nie będzie chciał oszczędzać na dodatkową emeryturę, będzie musiał złożyć rezygnację.

• Nie ma gwarancji wypłaty pieniędzy – resort zwraca uwagę, że wypłata środków będzie możliwa dopiero, kiedy ukończymy 60 lat i trwać będzie 10 lat „zmuszając uczestników do utrzymywania należnych środków na rynku finansowym bez jakichkolwiek gwarancji ich wypłaty w przyszłości”.

• Podział oszczędności w razie rozwodu – projekt zakłada, że państwo będzie mogło przejąć część pieniędzy. Dojdzie do tego wtedy, kiedy małżonkowie rozwiodą się i jeśli jedno z nich nie odkładało pieniędzy w PPK. Kiedy sąd dokona podziału majątku, małżonek, który nie oszczędzał w PPK, nie dostanie np. 50 proc. zasądzonych składek, a tylko 30 proc. Pozostałe 20 proc. przejmie państwo.

Z.W. / Mój komentarz

Powyższy artykuł od pierwszych do ostatnich słów, to celowe mącenie w normalności każdego procesu wszelakich i jakichkolwiek uzgodnień, które w takich sytuacjach muszą mieć miejsce, by nie dochodziło do rządowych produkcji legislacyjnych bubli, jakich dziesiątki tysięcy wyprodukowano w latach 1989 – 2015. W taki oto sposób buduje się medialnie wyimaginowane i nieistniejące problemy, w celu podburzania określonych grup społecznych, w tym przypadku polskiego narodu i całej polskiej społeczności poprzez jątrzenie wymyślonego na polityczna potrzeby rządowego konfliktu, dla wywołania nastrojów niepokoju w polskim społeczeństwie podpieranych takim oto przykładem wątpliwego niby stwierdzenia w artykule zamieszczonym, przeze mnie zacytowanym: „W rządzie tli się konflikt o system dodatkowego oszczędzania na emeryturę? Na to wygląda!”. To pierwsze zdanie powyższego cytatu, umiejętnie zakończone fałszywym wykrzyknikiem w miejscu, w którym winie0n wystąpić, co najmniej pytajnik. To dobitny przykład na tworzenie medialnej manipulacji faktami, którym nadaje się zaplanowane z góry znaczenie, nie mające pokrycia w istniejącej rzeczywistości. Nie będę rozbierał na elementy pierwsze pozostałej treści powyższego artykułu, których wynikiem byłyby identyczne konkluzje. Ich bezsens merytoryczny wykazałem.

Zwróćcie Państwo uwagę, że tego typu informacje wypuszczane w świat są anonimowo, bezimiennie, brane na klatę tworu, który je wypuszcza jak penetrującego szczura, np. tytułu redakcyjnego.

Są także podobne nagminne działania, jak choćby to poniższe:


„Ujawniamy wydatki KPRM. 100 tys. zł dla TVP za obchody smoleńskie”
….
„Czarne chmury nad PiS. Ujawniono, przed czym Kaczyński przestrzegł członków swojej partii”
...
Z.W. / Prawda, jakie ciekawe? Cóż dziwnego jest w powyższym? Zupełnie nic. Formuła tych tytułów jednak z samego jej założenia ma budzić niepokój, wzniecać niespokojne ogólnospołeczne nastroje i wywoływać łatwą organizację przeróżnych zamieszek przygotowanych i dodatkowo jeszcze przez ich organizatorów wynagradzanych. Tak powstają medialne manipulacje indywidualnym ludzkim intelektem, ale także ogólnospołecznym nastrojem mającym budzić nadszarpnięcie ogólnospołecznych nastrojów, które można wykorzystać w sposób dowolny, manipulowany ciągiem wymuszonych kolejnych zaplanowanych z premedytacją zdarzeń, ale także medialnie wzbudzanych społecznych emocji.
Można tez czynić tak, jak ostatnio uczyniła Izabela Leszczyna, poseł PO, - by daleko nie szukać, - która publicznie, w świetle medialnych kamer stwierdziła: „… żadnych afer PO nie ma, są one propagandowym wymysłem PIS…”., z którego mogło by wynikać, że w bajkach na dobranoc dla dzieci np. , cały świat, ogląda olbrzymią wielomiesięczna pracę różnych Sejmowych Komisji, które nadal coraz to nowe powstają, a które coraz to nowe przestępcze setki wątków PO afer światu odkrywają, w wyniku których odpowiednie służby państwowe aresztują dziesiątki i setki coraz to nowych przestępców i mafijnych aferzystów PO aresztują, odbierają im przestępczo skradzione narodowe majątki itd., itp. Dzieje się to medialnie, publiczne w świetle Kamer, popierane najwyższym majestatem powołanych w tym celu sejmowych komisji. Afer, których jak twierdzi Izabela Leszczyna i jej przestępczy „niewinni” kamraci z tej samej mafijnej bandy, nie było. Słowo polityków za czasów rządów mafioso Tuska Dolna i jego mafijnej bandy w latach 2007 -2015, stało się jednym wielkim kłamstwem i oszustwem i zamienione zostało w bardzo śmierdzące polityczne gówno, którym bandyci chlapią dookoła, zanieczyszczając nie tylko powietrze, ale także intelekty normalnych do niedawna Polaków, którzy ochlapani nim, zakłócany maja odbiór otaczającej ich rzeczywistości w sposób, uniemożliwiający im normalne dalsze funkcjonowanie. Tak działa ciągle powtarzana w koło od rana do wieczora i w kolejnych dniach następnych manipulacja ludzką podświadomością, której skutki, nadzwyczaj często są nieodwracalne, albo ich efekty trwają zbyt długo, by śladu na tych ludzkich intelektach nie pozostawić.

To przykłady, niektórych tylko form socjotechnicznej manipulacji, którą wielokrotnie w różnych jej kontekstach opisywałem i do której w zależności od zewnętrznie wywołanych potrzeb, wracać będę jeszcze nie raz zapewne.


EKSTRA CIEKAWOSTKI
Neurolog: Ludzki mózg "starzeje się" już po 40.


Dziennik.pl
Marta Kawczyńska 01.04.2018
© Shutterstock W młodym wieku łatwiej się uczymy, ale nasz mózg jest podatniejszy na zniszczenie przez stres

W ujęciu ewolucyjnym mózg nie rozwinąłby się w tak skomplikowaną strukturę, gdyby nie dawało to naszym przodkom przewagi w postaci przekazywania genów. Ci, którzy nie potrafili rozwiązywać nowych problemów oraz uczyć się na błędach, nie dożywali wieku, w którym mogli się rozmnażać. To, z kim uprawiasz seks i prokreujesz jest bardzo ważne z perspektywy ewolucji - mówi w rozmowie z dziennik.pl Kaja Nordengen, lekarka specjalizująca się w neurologii i autorka książki "Mózg rządzi".
Kaja Nordengen - lekarka specjalizująca się w neurologii. Badania nad komunikacją między komórkami nerwowymi w mózgu prowadziła równolegle ze studiami medycznymi. Odkąd obroniła pracę doktorską, dzieli się swoją wiedzą prowadząc wykłady i szkolenia. Uczy na uniwersytecie w Oslo. Napisała książkę "Mózg rządzi", która w Polsce ukazała się nakładem wydawnictwa Marginesy.

Ćwiczysz w jakiś sposób swój mózg żeby lepiej funkcjonował?
Tak, zdarza mi się. Oczywiście nie wykorzystuję wszystkich technik, o których pisze w książce, ale skupiam się na tym, czego chcę się w danym momencie życia nauczyć. Nie jestem zbyt dobra w parkowaniu samochodu i odkąd pamiętam zawsze miałam z tym problem.

A z czym dokładnie?
Nie potrafiłam dobrze oszacować dystansu między moim samochodem a tymi wokół mnie. Wydawało mi się, że zawsze mi brakuje miejsca, tymczasem, gdy wysiadałam okazywało się, że jest go mnóstwo a nawet dużo za dużo. Dlatego też zawsze, gdy jadę do pracy staram się zaparkować w najtrudniejszym miejscu na parkingu, po to żeby nauczyć mój mózg szacowania odległości. Poza tym nie używam GPS’a tak często, jak bym tego chciała. Bardzo kiepsko orientuję się w przestrzeni i wiem, że w ten sposób ćwiczę mój mózg.
Zgadzasz się ze stwierdzeniem, że telefony, komputery - cała ułatwiająca nam życie elektronika, tak naprawdę nas ogłupia?
W pewnym sensie tak jest. Wszyscy jesteśmy leniwi, a te urządzenia, które upraszczają nam życie, sprawiają, że wybieramy najprostsze rozwiązania. Możemy na to spojrzeć również z takiej perspektywy, że dzięki tym technologiom używamy mózgu inaczej, cała energia i siła, której mózg potrzebuje do takich rutynowych działań jak chociażby pranie, może być zainwestowana w myślenie.
Skąd u ciebie zainteresowanie tym tematem?
Kiedy miałam 9 lat zadawałam rodzicom bardzo wiele pytań na ten temat. Kiedy nie znali na nie odpowiedzi, sięgali po encyklopedie, leksykony, ale i tam czasem brakowało odpowiedzi na pytania, które zadawałam. Postanowiłam wtedy, że gdy dorosnę będę chciała zajmować się właśnie mózgiem, badać go, zgłębiać jego tajniki.

Wspomniałaś o korzystaniu z GPS. Może wszyscy powinniśmy zostać taksówkarzami, bo tę grupę w swojej książce w pewnym sensie bardzo chwalisz.
Tak, czemu nie (śmiech). Badanie wykonane przez naukowców z uniwersytetu w Londynie, którzy przeskanowali mózg grupy taksówkarzy i innej grupy w podobnym wieku, ze zbliżonym IQ, okazało się, że u kierowców taksówek tylna część hipokampu, a więc tej części w mózgu, która jest głównie odpowiedzialna za pamięć jest znacznie większa niż u ochotników z tej drugiej grupy. Dowód na to, że doświadczenie i trening wpłynęły na ten wzrost, przyniosło kolejne badanie wykonane wiele lat później. Ten sam zespół zbadał grupę kandydatów na taksówkarzy i przeskanował ich mózg przed rozpoczęciem nauki i po jej zakończeniu. U osób, które zdały egzamin, hipokamp rzeczywiście urósł, powstało też wiele połączeń nerwowych a być może i nowych neuronów. Może nie musimy koniecznie rzucać swojego zawodu i zostać kierowca taksówki, ale wyłączenie GPS’u od czasu do czasu na pewno nam nie zaszkodzi.
Hipokamp odpowiada za pamięć, a inne części mózgu?
Zdrowy płat czołowy pomaga nam planować przyszłość, uszkodzony skutkuje zanikiem wielu cech osobowości, sprawia, że puszczają nam hamulce i nie kontrolujemy tego, co robimy. Jego przednia część czyni z nas ludzi moralnych i obdarzonych poczuciem humoru, tylna steruje każdym naszym ruchem. Kora przedczołowa jest centrum dowodzenia, które zbiera informacje na temat naszego „ja” a płaty ciemieniowe odpowiadają za „suche fakty” takie jak nasze imię, nazwisko, wiek, czy miejsce zamieszkania. Dzięki nim rozpoznajemy nasze dłonie albo kolana jako nasze. W płatach skroniowych z kolei mieści się centrum naszych uczuć i pamięci.

To jak korzystamy z mózgu zmieniło się na przestrzeni lat?
Zdecydowanie tak. Możemy powiedzieć, że używamy mózgu zupełnie inaczej niż dawniej. Wystarczy porównać stare testy do badania IQ ze współczesnymi. Średnia w tych używanych dawniej wynosiła 100, współczesny człowiek wykonując te stworzone 100 lat temu testy ma IQ wynoszące 130. Dlatego też trzeba było je zmienić i dopasować do obecnej sytuacji. Okazuje się, że te 30 punktów na skali IQ to dużo więcej niż naukowcy przewidzieli w ramach ewolucji.

Jak to wytłumaczyć?
Używamy mózgu inaczej zwłaszcza w codziennych sytuacjach. Posługujemy się abstrakcyjnymi symbolami. Nie pierzemy ubrań ręcznie, tylko w pralce, która ma różne funkcje oznaczone rysunkami, podobnie jest z ekspresem do kawy, czy ekranem smartfona. Przyzwyczailiśmy nasze mózgi do poszukiwania powtarzających się wzorów, nauczyliśmy się używać ich każdego dnia. Nie możemy wpłynąć na naszą inteligencję, ale to, w jaki sposób używamy naszego mózgu, ulega zmianie i jest to proces coraz bardziej dynamiczny.

Czy jest jakaś część mózgu, która na tym traci?
Używamy mniej pamięci, bo wszystkich potrzebnych nam informacji szukamy w wyszukiwarce internetowej. Natomiast częściej używamy kory mózgowej, która jest odpowiedzialna za to żeby wszystkie te informacje i dane przeanalizować.

Z.W. / Nie zawsze NAUKĘ należy komentować, tak jak w tym właśnie przypadku.
……………………..
Śródziemnomorski Ośrodek Ufologiczny: wiele sygnałów o UFO napłynęło w 2017 r.
Dzisiaj 06.01.2018 / 07:04

W minionym roku ze wszystkich regionów Włoch napłynęły liczne sygnały o niezidentyfikowanych obiektach latających - podał Śródziemnomorski Ośrodek Ufologiczny. Najwięcej osób twierdzi, że widziało UFO w Ligurii na północy kraju.


Foto: Shutterstock Śródziemnomorski Ośrodek Ufologiczny: wiele sygnałów o UFO napłynęło w 2017 r. Fotografia ilustracyjna
Na włoskim niebie dostrzeżono w 2017 roku wyjątkowo dużo różnego rodzaju obiektów – powiedział agencji Ansa prezes stowarzyszenia miłośników rozwiązywania zagadek UFO Angelo Carannante. Przyznał, że jego ośrodek dysponuje bogatym zbiorem zdjęć i nagrań filmowych nadesłanych przez osoby przekonane o tym, że widziały dziwne obiekty latające.Każda taka fotografia i film są poddane szczegółowym analizom przez specjalistów z centrum.-
Obrazy są zaskakujące i wymowne - podkreślił Carannante. Jak wyjaśnił, można na nich zobaczyć "latające spodki, kule, szwadrony, obiekty świetlne i w różnych kolorach, stojące w miejscu i poruszające się z bardzo dużą prędkością na małej i dużej wysokości, małe i ogromne".Niektóre z nich - zapewnił prezes centrum ufologów - zostały dostrzeżone przez wiele osób, w tym także cudzoziemców. Są zdjęcia wyróżniające się tym, że są wyjątkowo wyraźne - dodał.
Niektórzy twierdzą nawet, że widzieli całą "flotyllę" UFO podczas koncertu Ennio Morricone latem w Rzymie.Poza tym zdjęcia tajemniczych punktów na niebie zrobiono w rejonie Savony, Brescii, Triestu, Florencji, Neapolu i Cassino.

Najbardziej zaskakujące i tajemnicze fotografie Śródziemnomorski Ośrodek Ufologiczny (CUFOM) opublikował na swojej stronie internetowej.
…………………………………..
I jeszcze taka sobie Polska ciekawostka światowa

Polska firma stawia w Niemczech tysiące domów. Budowa zajmuje kilka tygodni.
Damian Słomski – analityk Money.pl 13.04.2018 / 16:18


Firma z Bielska Podlaskiego buduje domy Niemcom. I to nawet po blisko tysiąc rocznie. Mowa o spółce Danwood, o której ostatnio zrobiło się głośno za sprawą ogłoszenia planów wejścia na warszawską giełdę. W związku z tym firma ujawniła szereg interesujących informacji, które pokazują, że biznes, polegający na budowie domów "pod klucz" w kilka tygodni, przynosi pokaźne zyski.

Dom jednorodzinny wielkości od 80 do nawet 300 metrów kwadratowych (jedno lub dwukondygnacyjny) może być wybudowany w ciągu zaledwie 7-9 tygodni. Wszystko dzięki technologii prefabrykacji. Brzmi groźnie, ale chodzi o wytwarzanie gotowych, drewnianych elementów nieruchomości (budowa drewnianej konstrukcji), które później składa się na placu budowy.
Oczywiście czas od momentu ustalenia projektu do przekazania wykończonej nieruchomości jest nieco dłuższy, bo zakup materiałów do budowy i produkcja gotowych części zajmuje jeszcze około 10-14 tygodni. Dopiero kolejnym krokiem jest budowa (montaż i wykończenie). Nie zmienia to faktu, że odbywa się to nieporównywalnie szybciej niż w tradycyjny sposób.

Proces budowy prefabrykowanego domu
Ceny takich domów kształtują się na poziomie 80-300 tys. euro - czytamy w prospekcie emisyjnym Danwood. Wychodzi więc mniej więcej po 1 tys. euro za metr kwadratowy. W Polsce średnia cena nieruchomości oddanych do użytku wyniosła w 2017 r. to 425 tys. zł.R
E
K

To, co w Niemczech jest hitem, przez Polaków jest przyjmowane zdecydowanie mniej chętnie. Do tego typu "nowoczesnego" budownictwa jesteśmy sceptycznie nastawieni. W ubiegłym roku Danwood postawił u nas tylko 47 prefabrykowanych domów, podczas gdy w Niemczech stanęło ich ponad tysiąc.
Właśnie blisko 90 proc. klientów firma ma za naszą zachodnią granicą. Co więcej, jest na tamtejszym rynku numerem jeden, pokonując m.in. lokalną konkurencję. Mniej więcej co dziesiąty prefabrykowany dom jest tam wykonany przez Danwood.
To, co w Niemczech jest hitem, przez Polaków jest przyjmowane zdecydowanie mniej chętnie. Do tego typu "nowoczesnego" budownictwa jesteśmy sceptycznie nastawieni. W ubiegłym roku Danwood postawił u nas tylko 47 prefabrykowanych domów, podczas gdy w Niemczech stanęło ich ponad tysiąc.

Ogółem w Niemczech mniej więcej co piąty dom jednorodzinny jest składany z drewnianych konstrukcji. W Skandynawii jest to nawet 40 proc. U nas jest to ciągle margines, mimo szybkiego czasu budowy i wcale nie tak wygórowanych kosztów.

Polska tradycyjna
- Prefabrykaty źle się kojarzą. Słysząc tę nazwę większość osób zapewne ma przed oczami bloki z wielkiej płyty - zauważa Bartosz Turek, analityk rynku nieruchomości w Open Finance. Dodaje, że w powszechnej świadomości domy o drewnianej konstrukcji są też mniej trwałe, a wcale nie musi tak być.

Warto podkreślić, że takie domy nie wyglądają jak górska chatka z drewna. Na pierwszy rzut oka przypominają tradycyjne budownictwo.

Nawet 1500 domów rocznie może wyprodukować polski Danwood. Stawiane w niespełna dwa miesiące są hitem w Niemczech. Znacznie mniejsze jest zainteresowanie w naszym kraju, gdzie ciągle "prefabrykat" źle się kojarzy.

Firma z Bielska Podlaskiego buduje domy Niemcom. I to nawet po blisko tysiąc rocznie. Mowa o spółce Danwood, o której ostatnio zrobiło się głośno za sprawą ogłoszenia planów wejścia na warszawską giełdę. W związku z tym firma ujawniła szereg interesujących informacji, które pokazują, że biznes, polegający na budowie domów "pod klucz" w kilka tygodni, przynosi pokaźne zyski.
Dom jednorodzinny wielkości od 80 do nawet 300 metrów kwadratowych (jedno lub dwukondygnacyjny) może być wybudowany w ciągu zaledwie 7-9 tygodni. Wszystko dzięki technologii prefabrykacji. Brzmi groźnie, ale chodzi o wytwarzanie gotowych, drewnianych elementów nieruchomości (budowa drewnianej konstrukcji), które później składa się na placu budowy.

Oczywiście czas od momentu ustalenia projektu do przekazania wykończonej nieruchomości jest nieco dłuższy, bo zakup materiałów do budowy i produkcja gotowych części zajmuje jeszcze około 10-14 tygodni. Dopiero kolejnym krokiem jest budowa (montaż i wykończenie). Nie zmienia to faktu, że odbywa się to nieporównywalnie szybciej niż w tradycyjny sposób.


Ceny takich domów kształtują się na poziomie 80-300 tys. euro - czytamy w prospekcie emisyjnym Danwood. Wychodzi więc mniej więcej po 1 tys. euro za metr kwadratowy. W Polsce średnia cena nieruchomości oddanych do użytku wyniosła w 2017 r. to 425 tys. zł.
To, co w Niemczech jest hitem, przez Polaków jest przyjmowane zdecydowanie mniej chętnie. Do tego typu "nowoczesnego" budownictwa jesteśmy sceptycznie nastawieni. W ubiegłym roku Danwood postawił u nas tylko 47 prefabrykowanych domów, podczas gdy w Niemczech stanęło ich ponad tysiąc.
Właśnie blisko 90 proc. klientów firma ma za naszą zachodnią granicą. Co więcej, jest na tamtejszym rynku numerem jeden, pokonując m.in. lokalną konkurencję. Mniej więcej co dziesiąty prefabrykowany dom jest tam wykonany przez Danwood.

Ogółem w Niemczech mniej więcej co piąty dom jednorodzinny jest składany z drewnianych konstrukcji. W Skandynawii jest to nawet 40 proc. U nas jest to ciągle margines, mimo szybkiego czasu budowy i wcale nie tak wygórowanych kosztów.

Inwestorzy uwierzą w biznes?
Danwood w ciągu 20 lat działalności wybudował ponad 8,5 tys. domów. Jego zakład produkcyjny znajduje się w Bielsku Podlaskim, a centrala w Białymstoku. Zatrudnia w sumie około 1800 pracowników.

Obecne moce produkcyjne pozwalają na wytworzenie 1500 domów rocznie, choć firma ma w planach zainwestowanie do 2019 roku 38 mln zł, które pozwolą zwiększyć moce do 2000 domów. Niemal tyle umów podpisał Danwood w 2017 r.

Jak przekłada się to wszystko na pieniądze? Od 2015 do 2017 r. przychody ze sprzedaży zwiększyły się z 528 do 848 mln zł. W tym czasie same koszty budowy i materiałów wykończeniowych były na poziomie 152-239 mln zł. Koszty robotników i brygad wynosiły 96-154 mln zł, a podwykonawców 107-173 mln zł.

Na czysto Danwood w 2017 r. zarobił 43 mln zł. W porównaniu z zyskiem netto z 2016 r. oznacza to wzrost o ponad połowę. W dwa lata niemal podwoił wynik.

- Widzimy bardzo dobre perspektywy dla rynku prefabrykowanych domów o konstrukcji drewnianej w Europie i jego rosnące znaczenie względem domów tradycyjnych. To wszystko sprawia, że spółka może być atrakcyjna dla inwestorów - mówi Jarosław Jurak, prezes Danwood Holding.

W ten sposób prezes chce zachęcić do kupowania akcji firmy. Oferta obejmuje do 24 mln sztuk. Cena maksymalna każdej to 15 zł, co daje łącznie blisko 360 mln zł.

Znajdzie się tylu chętnych? Zapisy na akcje trwają od 12 do 24 kwietnia. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, na giełdzie Danwood zadebiutuje około 11 maja.

………………………………………………………………………

Horror – kataklizm, zbiorowej, światowej, legalnej, chemicznej ludzkiej eutanazji, niewinnie w liczbie mnogiej brzmiącej np.: Alergie.

Nie ma nic dziwnego w tym, choć bezustanną trwogę wywoływać winno w nas, że rozmaite „alergie” pojawiły się na tak masową skalę dopiero w ostatnich kilkudziesięciu latach, odkąd ludzie zamiast prawdziwego jedzenia zaczęli żywić się i karmić dzieci swoje przetworzoną i che-micznie „uszlachetnianą” licznymi dodatkami do żywności, karmą, oferowanym nam jedzeniem, czyli produktami spożywczymi! Jeszcze kilkadziesiąt lat temu osoba cierpiąca na alergię stanowiła rzadkość. Świat poszedł, nie tylko w tej sprawie w złym zupełnie kierunku skracając nam skutecznie życie i doprowadzając do dziesiątek tzw. nowych chorób cywilizacyjnych, kilkadziesiąt lat wcześniej zupełnie nieznanych, co nie ulega najmniejszej wątpliwości. Chemia wdarła się na masową i wszechstronną skalę przemysłową także w największa światową machinę - przemysł farmaceutyczny, który wciskając nam do tzw. leczenia, tzw. lek, który niby lecząc jedno niekorzystne zjawisko chorobowe, wpędza nasze organizmy w kilkanaście innych niekorzystnych dla nas zjawisk chorobowych, bądź chorobotwórczych. Choć od dawna wiadomo, czym spowodowanych (w podtekście chemia), to jednak nic obecny świat w tym kierunku nie robi w zakresie niekorzystnego dla naszych organizmów, choćby tylko znaczącego ograniczenia chemii, co nie jest możliwe wobec tak wielkiej potęgi siły i pieniądza olbrzymiego chemicznego przemysłu. To, że bardzo dla zdrowia ludzkiego i nie tylko ludzkiego, szkodliwego, nie ma dla nikogo innego oprócz nas żadnego znaczenia, choć wiadomo, że na szczycie ogólnej piramidy żywnościowej stoi przecież człowiek właśnie. Zjadamy, więc wszystko to, co faszerowane chemią zostaje nam do konsumpcji oferowane i podrzucane. Rubikon [ i wcale nie chodzi tu o Rubikon (łac. Rubicō, wł. Rubicone) – niewielka rzeka w północnych Włoszech; płynie z Apeninów Północnych do Morza Adriatyckiego, do którego uchodzi na południe od Gatteo] w tym zakresie, został dawno już prze-kroczony,[ co czytać należy jako frazę czasownikową: zrobić decydujący krok; przekroczyć granicę, za którą decyzja jest nieodwołalna], w najmniejszym zakresie nie powoduje żadnych choćby ograniczeń faszerowania nas śmiercionośną chemią. Temu chemicznemu ludobójstwu, naszej legalnej eutanazji, wszelkimi możliwościami zapobiegać musimy, więc sami. Dotyczy to jednak tych wszystkich z nas, którzy owej eutanazji chemicznej chcą uniknąć, skutecznymi dostępnymi na rynku naszym sposobami. Każdy z nas, zaczynać musi ten niezwykle trudny proces samo uzdrawiania od siebie i w sposób indywidualny. Możliwości istnieją. Trzeba, więc ich szukać, znajdować, bardzo zdecydowanie i umiejętnie z nich korzystać i propagować je opinii publicznej w każdy możliwy skuteczny sposób. To jedyna na dzisiaj droga, ale jest. I w tym przypadku, nie mamy żadnego wyboru, jak to przecież czasem bywa.
……….
Bez rewelacyjnego Kącika „MAPY ZDROWIA”, ani rusz

Najlepszą, najwyższą i najbardziej skuteczna formą leczenia jest profilaktyka. Bohaterem NR.1 tego kącika jest właśnie ona, - PROFILAKTYKA, w światowym, najbar-dziej medycznie fachowym wykonaniu polskiej cudownej Mapy Zdro-wia..

..Ja wiem, pisze Łukasz D. King, redaktor wydawanego jeden raz w każdym kalendarzowym miesiącu Biuletynu Mapy Zdrowia, - że wiele rze-czy, które piszę, może się komuś nie podobać. Ale jeżeli ktoś szuka takich informacji, które będą się mu podobały, a nie potwierdzonych naukowo - czyli zgodnych z faktami, powinien czytać blogi i oglądać filmiki na You Tu-be...

Z.W. / Oto „prawda”, która produkuje miliony nieświadomych nie tylko polskich głupców, - nikogo zupełnie nie obrażając.

- Każdy człowiek ażeby mógł się zajmować czymkolwiek i solidnie z zajęcia tego się wy-wiązywać, najpierw musi być w pełni zdrowy, później być w pełni przekonany, że chce to robić, a następnie musi doświadczyć swej pracy wstępny, ale pozytywny namacalny rezultat. Dopiero tak przygotowany indywidualny program działań, przynieść może pożądane, spodziewane, ale też oczekiwane pozytywne wyniki własnych działań. Moim, nie zupełnie skromnym zdaniem, na miarę światową właściwym wzorem owych działań, jest nasza Polska „Mapa Zdrowia”.
Poniżej fragmenty tytułów wyjętych z Biuletynu Mapy Zdrowia nr. 33 ze stycznia 2017 :
UZDRAWIAJĄCA MOC ZIMNA
Adaptogeny – niemal magiczne substancje, które wzmacniają ciało i chronią przed zabójczym WPŁYWEM STRESU


- STRES: 10 roślin, które chronią ciało przed jego szkodliwym wpływem,

Bardzo dokładnie omówione wraz ze sposobami stosowania nie tylko tych, ale także wielu innych roślin i preparatów, skutecznie chroniących nasz organizm przed niebezpiecznym, bo często śmiertelnym zjawiskiem stresu. A kto go dzisiaj nie odczuwa i nie przezywa?

Szczególny rodzaj medycznej wiedzy niekonwencjonalnej, w olbrzymiej przewadze popartej wiarygodnymi pracami naukowymi, czasem popartej praktyką własną Autora jej prezentacji Łukasza D. Kinga, w nadzwyczajnej, bo niepraktykowanej dotychczas formie fachowego, absolutnie merytorycznego jej przekazu codziennym dziennikiem oraz w każdym miesiącu kalendarzowym nowym Biuletynem Zdrowia, wydawanych drukiem i dostarczanych zwykłą pocztą tradycyjną oraz elektronicznie i dostarczanych drogą internetowej poczty mailowej.

Teraz już sami musicie zdecydować czy i w jakim zakresie publikowana przez Mapę Zdrowia, niespotykana gdzie indziej wiedza prozdrowotna dla wszystkich, przydatna będzie również dla Was do wykorzystania. Życzę ZDROWIA z „Mapą Zdrowia”.

Znacznie więcej, bo bardzo obszerną ilość tej niespotykanej nigdzie indziej i w tak fachowym medycznie, praktycznym rozmiarze podanej wiedzy z tego zakresu, redagowanej przez Łukasza D. King – redaktora biuletynu Mapy Zdrowia, w którą możecie się zaopatrzyć, czy wyposażyć, znajdziecie Państwo: •- dzwoniąc pod nr (22) 123995 (prawdopodobnie konieczne będzie kilkakrotne wykręcenie numeru, - takie jest nasilenie jego używalności i zajętości)
- lub poprzez stronę internetową: www.biuletynzdrowia.pl (i dziesiątki dowolnych do otwarcia plików)

………………..
Autorska stopka:
(ZW) – skrót inicjałów Autora – zaznaczony tekst własny
(K – E.P.) >>> - to skrót od słów Kyokushin - Ekstremum Prawdy – najwyż-szy stopień prawdy potwierdzony autopsją własną Autora artykułu używany dla treści bar-dziej obszernych od poniżej określonych


* / ** - Autorskie ciekawe myśli, po-wiedzenia. Inspirujące myśli złote
*** / **** - Autorskie sentencje, aforyzmy; maksymy
**** - Autorskie Apogeum: określenie momentu szczytowego, wartości maksymalnej. Najwyższe możliwe do osiągnięcia jakości, do których należy dążyć.*

Wszelkie pytania, dzielenie się wszechstronnymi uwagami i spostrzeżeniami, także Twoimi propozycjami dotyczącymi moich publikacji, - jeżeli nie odpowiada Ci droga poniższego komentarza, - kieruj proszę bezpośrednio na mój adres mailowy: intermarkbis@wp.pl

Autor artykułu Zdzisław Wojciechowski - m-c maj 2018

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

19 Marca 1779 roku
Urodził się Józef Dwernicki, polski generał, dowódca kawalerii w powstaniu listopadowym (zm. 1857)


19 Marca 1542 roku
Urodził się Jan Zamoyski, kanclerz wielki koronny, założył w 1580 r. miasto Zamość (zm. 1605)


Zobacz więcej