Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 19.11.10 - 18:52     Czytano: [2457]

Orły dla koterii




Wzorem Sasów i Stanisława Augusta, prezydent Komorowski nadaje Ordery Orła Białego swoim przyjaciołom i znajomym.

“Ku końcu panowania Augusta III zagęściły się ordery, które graf Brühl, minister królewski, pod przykrywką wycieńczonych wojną pruską skarbów królewskich przedawał, od możnych i pragnących tej błyskotki biorąc po dziesięć i więcej tysięcy złotych czerwonych: wszakże gdy ten towar wielkiego pokupu nie miał, a żądza pieniędzy, jako rzeczy najlepszych na świecie, w ministrze rosła – spadła duża cena: można było na ostatku dostać order za tysiąc jeden i mniej czerwonych złotych. (…) Dawano go też i darmo osobom wziętym u dworu i aplikującym się (zasługującym się): kiedy za otrzymanie go nic płacić nie trzeba było, tylko za walor (tj. wartość) orderu, którego taksa była sto dwadzieścia czerwonych złotych, lubo nie miał tyle waloru wewnętrznego, będąc tylko kawałkiem złota, choćby dwadzieścia czerwonych złotych ważącym, z jednej strony biało poszmelcowanym i ośmią dyjamencikami małymi obłożonym, co wszystko i z rzemieślnikiem nie wynosiło więcej nad czerwonych złotych sześćdziesiąt”.
Tak w swoim pamiętniku ksiądz Jędrzej Kitowicz opisywał “politykę orderową” przedostatniego króla Polski. Rzeczywiście, w czasach Augusta III Order Orła Białego – już wówczas najwyższe polskie odznaczenie – stał się towarem w rękach królewskiego wielkorządcy Brühla. Ale przez całe XVIII stulecie ów order traktowano wyłącznie utylitarnie. Zarówno twórca tego odznaczenia (w 1705 r.), August II Mocny, jak i jego syn, a następnie Stanisław August Poniatowski nadawali Order Orła

Białego niemal wyłącznie swoim stronnikom, czyli magnatom należącym do popierającej króla koterii – a także ważnym urzędnikom rosyjskim, którzy gwarantowali trwałość władzy tych monarchów. Ot, weźmy Stanisława Augusta, który już w dniu swojej koronacji udekorował Orderami Orła Białego trzy osoby: swojego brata, późniejszego prymasa Michała Poniatowskiego, księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego, który przewodził “Familii”, czyli stronnictwu, które wyniosło do władzy nowego króla, a także Mikołaja Repnina, rosyjskiego ambasadora w Rzeczypospolitej. W następnych latach panowania Poniatowskiego na najwyższe odznaczenia też mogły liczyć tylko osoby blisko związane z dworami – warszawskim i petersburskim.

Od tego czasu minęły ponad dwa wieki, lecz obyczaje w Polsce najwyraźniej tak szybko się nie zmieniają. Trudno bowiem nie przypomnieć sobie naszych “oświeconych” władców, gdy dowiadujemy się, komu prezydent Bronisław Komorowski przyznaje Ordery Orła Białego. W przeddzień Święta Niepodległości zaszczyt ten stał się udziałem Adama Michnika, Aleksandra Halla, Jana Krzysztofa Bieleckiego i biskupa Alojzego Orszulika.

Zawsze z Hallem

Najłatwiej wytłumaczyć obecność w tym gronie Halla, można go bowiem nazwać akuszerem kariery politycznej Komorowskiego. Obecny prezydent sam przyznaje, że wiosną 1989 r. był jeszcze radykalnym antykomunistą, przeciwnikiem porozumień przy “okrągłym stole” i wyborów kontraktowych. Ale gdy we wrześniu tego samego roku powstał rząd Mazowieckiego, w jego składzie – jako minister ds. współpracy z partiami i stowarzyszeniami – znalazł się Aleksander Hall, który zaproponował Komorowskiemu funkcję dyrektora swojego gabinetu, a tak naprawdę “człowieka do specjalnych poruczeń”. Komorowski propozycję przyjął i bardzo szybko z radykała zmienił się w rzecznika polityki “umiaru”. Z ramienia rządu pacyfikował (także przy pomocy milicji) okupacje budynków publicznych, które organizowała KPN żądając wyjścia wojsk sowieckich z Polski. Bronił też Muzeum Lenina w Poroninie przed góralami, którzy chcieli je zlikwidować w czasie, gdy premier Mazowiecki jechał z wizytą do Moskwy.

Jak wspomina Ryszard Czarnecki, w tym czasie Komorowski miał ochotę wstąpić do nowo powołanego Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, ale… stanowczo zabronił mu tego Hall. Obecny prezydent poszedł więc karnie do Unii Demokratycznej, której przewodniczącym został Mazowiecki, a wiceprzewodniczącym – Hall. I choć pod koniec 1992 r. ten ostatni opuścił UD, a Komorowski – mimo wahań – pozostał z Mazowieckim, to już na początku 1997 r. znów byli z Hallem w jednym ugrupowaniu: Stronnictwie Konserwatywno-Ludowym. Razem wspierali rząd Buzka, razem też przeszli do Platformy Obywatelskiej, tyle że Hall po tym, jak w 2001 r. nie zdobył mandatu poselskiego, porzucił czynną politykę i zajął się pisaniem książek historycznych. Polityką zajęła się za to jego żona, Katarzyna, zostając ministrem edukacji w obecnym rządzie.

Choć Aleksander Hall na co dzień raczej dystansuje się od działań Platformy (głównie z powodu swojej przyjaźni z usuniętym z PO prezydentem Sopotu Jackiem Karnowskim, którego usilnie broni), w ostatnich wyborach prezydenckich nie omieszkał zaangażować się w kampanię Komorowskiego, przystępując do jego Komitetu Honorowego i publikując na łamach “Gazety Wyborczej” teksty go popierające. Zgodnie więc z XVIII-wiecznym obyczajem, najwyższe polskie odznaczenie należy mu się jak najbardziej.

Mentor Tuska

Bez wątpienia należy się także Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu, choć z Komorowskim nie łączą go aż tak bliskie stosunki. Obecny prezydent był wprawdzie wiceministrem obrony w jego rządzie, lecz Bielecki to przede wszystkim przyjaciel i mentor Donalda Tuska, z którym zakładał Kongres Liberalno-Demokratyczny. Od czasu upadku rządu Suchockiej, w którym był ministrem ds. integracji europejskiej, były premier pozostaje w cieniu wielkiej polityki. Jako przedstawiciel Polski w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie, a później wieloletni prezes banku Pekao SA, pozostawał w stałym kontakcie z Tuskiem, zaś po utworzeniu Platformy stał się jednym z jej zakulisowych liderów (to on namówił swoją koleżankę z Londynu, Hannę Gronkiewicz-Waltz, na karierę w PO!).

Od momentu utraty posady w Pekao SA, czyli od początku br., Bielecki przymierzany jest do różnych stanowisk w rządzie i jego otoczeniu. W styczniu został przewodniczącym Rady Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, w marcu stanął na czele Rady Gospodarczej przy premierze. A mówi się, że może zostać wicepremierem lub szefem któregoś z ważnych resortów. Na razie jednak zdumiewa liberalnych ekonomistów swoimi wypowiedziami o potrzebie tworzenia dużych koncernów narodowych kontrolowanych przez państwo, a także samokrytyką dotyczącą sprzedaży polskiego sektora bankowego w obce ręce, co dziś uznaje za wielki błąd. Trudno powiedzieć, na ile te wyznania są szczere, a przede wszystkim – czy rząd, z którym jest tak mocno związany, zamierza wyciągnąć z tego “nawrócenia” jakieś konkretne wnioski. Gdyby tak się stało, niewątpliwie należałoby taką postawę nagrodzić. Ale czy od razu Orderem Orła Białego?

Michnik doczekał

Odznaczenie Adama Michnika nie ma już tak osobistego wymiaru, ale urasta do rangi symbolu. Z relacji Pawła Śpiewaka wynika, że naczelny “Gazety Wyborczej” miał zostać uhonorowany jeszcze w 2008 r., w 40. rocznicę wydarzeń marcowych. Prezydent Lech Kaczyński chciał mu przyznać drugie co do ważności odznaczenie, Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski, Michnik jednak odmówił, żądając dla siebie najwyższego orderu. Bronisław Komorowski nie czekał na jakąkolwiek rocznicę i odznaczył guru “salonu” już na początku swej kadencji, czym nie tylko zrewanżował się za poparcie Michnika przed wyborami, ale i dopełnił swój wizerunek wiernego syna udecji, tak mocno utrwalony nominacjami prezydenckich ministrów i doradców.

Warto w tym kontekście przypomnieć, że Michnik odegrał już niemałą rolę w “polityce orderowej” III RP, suflując prezydentowi Kwaśniewskiemu listę swoich przyjaciół i znajomych, którzy otrzymali Ordery Orła Białego: Kuronia, Modzelewskiego, Edelmana, Kołakowskiego, ks. Tischnera, Geremka, Balcerowicza, Skubiszewskiego, Kłoczowskiego, Kułakowskiego. Oczywiście Kwaśniewski mógł odznaczyć także samego Michnika, lecz obaj najwyraźniej uznali, że byłby to zbyt jaskrawy dowód ich fraternizacji. Sprawę tego orderu pozostawiono więc następnym prezydentom – jak widać, słusznie przewidując, że w końcu zostanie pozytywnie załatwiona.

Biskup z Magdalenki

O tym, że Michnik może pełnić podobną rolę w “polityce orderowej” Komorowskiego, jak pełnił przy Kwaśniewskim, świadczy czwarty z przyznanych 10 listopada Orderów Orła Białego. Otrzymał go bowiem emerytowany biskup łowicki Alojzy Orszulik, ale raczej nie ze względu na zasługi dla Kościoła lub niezłomność wobec władz PRL (jak wielu hierarchów i księży odznaczonych przez prezydenta Kaczyńskiego). W latach 1988-1989 bp Orszulik odegrał ważną rolę w negocjacjach pomiędzy komunistami a częścią opozycji, m.in. brał udział we wszystkich spotkaniach w Magdalence i przy “okrągłym stole”. Wyniesienie bpa Orszulika na ten sam poziom, co kardynałowie Wyszyński, Glemp, Gulbinowicz i Deskur, arcybiskupi Tokarczuk i Majdański czy ks. Popiełuszko (wszyscy zostali odznaczeni Orderem Orła Białego), ewidentnie ma więc na celu nobilitację kościelnej asysty przy narodzinach III RP, co było planem Michnika już od końca lat 70., gdy napisał głośną książkę “Kościół, lewica, dialog”. Dlatego należy się spodziewać, że w najbliższym czasie taki sam zaszczyt spotka pozostałych duchownych, którzy uczestniczyli w rozmowach “magdalenkowych”: arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego i biskupa Bronisława Dembowskiego.

Pionierzy transformacji

Trudno się dziwić postawie, jaką zajęli członkowie Kapituły Orderu Orła Białego: Andrzej Gwiazda, Bogusław Nizieński i Jan Olszewski, rezygnując z uczestnictwa w tym gremium. Prezydent Komorowski zapowiedział bowiem, że będzie przyznawał kolejne odznaczenia dla “osób, które pracowały w pierwszych rządach po transformacji ustrojowej 1989 r.”. Dodał przy tym, iż “nie potrafi sobie tego wytłumaczyć, jak mogło się zdarzyć, że pomimo 20. rocznicy odzyskania przez Polskę wolności, niepodległości, demokracji, pomimo 20. rocznicy transformacji w Polsce, bardzo duże grono wybitnych działaczy tamtego pierwszego pionierskiego okresu, z tych pierwszych czterech rządów solidarnościowych, nie doczekało się żadnego odznaczenia, żadnego podziękowania w imieniu ojczyzny”.

Wynika z tego, iż Komorowski zamierza nadawać Ordery Orła Białego kolejnym członkom rządów Mazowieckiego, Bieleckiego i Suchockiej (bo chyba raczej nie Olszewskiego?), w których sam był wiceministrem. Warto zauważyć, że to najwyższe odznaczenie otrzymali już: premier Mazowiecki, wicepremier Balcerowicz, ministrowie Kuroń, Skubiszewski, Chrzanowski i Samsonowicz (ten ostatni także od obecnego prezydenta). Po Hallu i Bieleckim będą więc następni – głównie dawni koledzy Komorowskiego z UD i UW. Prezydent ma na to całe 5 lat. Ale w takim razie nie powinien zapomnieć o ludziach, którym on i całe jego towarzystwo naprawdę zawdzięczają rządowe kariery: o generałach Jaruzelskim, Kiszczaku i Siwickim. A ponieważ mają oni już swoje lata, prezydent musi się spieszyć. Adam Michnik z pewnością świetnie uzasadni przyznanie im Orderów Orła Białego…

Paweł Siergiejczyk
Nasza Polska

Wersja do druku

Włodzimierz Kowalik - 25.11.10 14:46
Satyr i Karykatury....

wiga - 24.11.10 13:00
to jest PRZERAŻAJĄCE, dziękują sobie za sprzedanie Polski. Nocna zmiana prężnie działa.

Agamemnon - 20.11.10 21:39
Beacie Sawickiej także.

Jan Orawicz - 20.11.10 1:50
No cóż, normalni ludzie tak pojmują sprawę odznaczeń: Jeżeli odznaczony jest diabła wart,to o tyle spada wartość odznaczenia, choćby odznaczenie miało najwznioślejszą nazwę. Nadający takim odznaczenia wydaje o sobie brzydką opinię. A zatem jego samego wartość spada tak w dół jak wręczony rodzaj odznaczenia. Ale ta wiedza jest dla odznaczającego nazbyt traudna do pojęcia (...)

Gorąco pozdrawiam Szanownego Autora artykułu.

Wszystkich komentarzy: (4)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

26 Kwietnia 1848 roku
Wojska powstańcze w Wielkopolsce odmówiły demobilizacji.


26 Kwietnia 1923 roku
Urodził się Andrzej Szczepkowski, polski aktor (zm. 1997)


Zobacz więcej